Politycy kochają Kościół
Oferta specjalna -25%

Ewangelia według św. Łukasza

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 59,90 PLN
Wyczyść

Panie Boże, chroń nas przed fałszywymi przyjaciółmi, bo z wrogami sami sobie poradzimy. I rzeczywiście: Kościół potrafi radzić sobie z wrogami. Co więcej, paradoks jego żywotności polega na tym, że im bardziej jest prześladowany, tym wiara jego członków staje się mocniejsza. Im bardziej jest spychany na margines, tym wyraźniejsze i radykalniejsze staje się świadectwo uczennic i uczniów Chrystusa. Ta obserwacja, poczyniona na podstawie dziejów chrześcijaństwa, zawiodła wielkiego francuskiego historyka Jeana Delumeau do stwierdzenia, że z punktu widzenia skuteczności głoszenia Dobrej Nowiny, „umiarkowany” stan prześladowania Kościoła jest dla niego sytuacją optymalną. Gorzej, kiedy Kościół ma zbyt wielu chcących mu się podlizać przyjaciół. Nie chodzi tu o przyjaciół autentycznych, których poznaje się w godzinie próby, ale o tych chwilowych, koniunkturalnych.

Czyż takich przyjaciół nie mamy zbyt wielu? Trudno się czasami od nich uwolnić. Robią wszystko, by ci pokazać, jak bardzo są oddani, czasami nawet wbrew tobie, chcą cię uszczęśliwić. Kiedy mówisz: „nie, dziękuję, poradzę sobie”, do nich to nie dociera. A to dlatego, że najlepiej wiedzą, czego ci potrzeba, tu i teraz. Trudno oprzeć się wrażeniu, że takim nadgorliwym przyjacielem polskiego Kościołem jest aktualnie rządząca prawica. Przesadzam? Oto dwa świeże przykłady nadgorliwej miłości.

Pierwszy: Sejm postanowił, że zagarnie około 40 mln zł z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i przekaże je na przedsięwzięcia kulturalno–naukowe w ramach projektów budowy Świątyni Opatrzności Bożej. Drugi: grupa polityków związanych z Radiem Maryja zaproponowała, aby państwo polskie uznało księży i zakonników za osoby zaufania publicznego. W praktyce oznacza to zrównanie ich statusu z innymi funkcjonariuszami publicznymi – parlamentarzystami, sędziami, prokuratorami czy urzędnikami wysokiego szczebla. Tak więc kapłanom ze strony państwa przysługiwałaby szczególna opieka prawna, w tym ochrona dobrego imienia. Pomówienie kapłana byłoby ścigane z urzędu, a nie – jak dotąd – z oskarżenia prywatnego samych zainteresowanych.

Politycy sądzili, że ich dobre chęci oraz ich świadectwo radykalnej miłości do Kościoła i kapłanów zostaną nagrodzone. Zawiedli się jednak. Propozycje rządzących spotkały się z chłodnym przyjęciem ze strony duchownych. Najostrzej zareagował łowicki ksiądz Andrzej Luter. Na pytanie dziennikarza, co sądzi na temat drugiego pomysłu, odpowiedział: „Na miłość boską, niech oni dadzą nam spokój z takimi pomysłami, damy sobie radę bez pomocy LPR. Nie chcę zrównania księdza z żadnym policjantem czy politykiem. Kościół jest inną rzeczywistością i kropka”.

Kościół powinien też pamiętać, że miłość polityków – nawet jeśli przyznają się do katolicyzmu – rzadko bywa bezinteresowna. Liczą oni najpewniej, że za obdarowywanie Kościoła publicznymi pieniędzmi spotka ich nagroda w postaci poparcia. I dlatego powinni dostać ze strony biskupów jasny znak, że taki numer nie przejdzie. Kościół nie jest ani lewicowy, ani prawicowy. Jest Kościołem Chrystusowym.

Nie widzę za to nic złego w tym, aby posłowie rządzącej koalicji zrzucili się na tacę ze swych diet poselskich, jeśli zależy im na szybkim skończeniu budowy Świątyni Opatrzności Bożej. To jednak trudne, bo chyba łatwiej rozdaje się z tego, co jest dobrem wspólnym, a nie własnym, albo z tego, co mi zbywa. Czyżby zatem katoliccy posłowie nie znali przypowieści o wdowim groszu?

II sobór watykański miał absolutną rację kiedy powiedział, że Kościół i państwo żyją w autonomii, bo dla rozkwitu religijności jest to ważne co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, bez rządowego finansowania i protekcji duchowni muszą być blisko ludzi – poniżonych, wykluczonych, zepchniętych na margines. Muszą więc za wszelką cenę przyciągać wiernych do świątyń i liczyć na ich hojność, jeśli chcą, by kościoły nie bankrutowały. I po drugie, rozdział Kościoła i państwa gwarantuje, że ludzie nie porzucą swej wiary w momencie, kiedy nie spodoba im się rząd, od którego Kościół bierze pieniądze, a kapłani otrzymują ustawodawcze przywileje.

Obecna ekipa rządząca przestanie kierować Polską. A Kościół zawsze będzie musiał głosić Ewangelię.

Politycy kochają Kościół
Jarosław Makowski

urodzony 22 kwietnia 1973 r. w Kutnie – polski historyk filozofii, teolog, dziennikarz i publicysta, dyrektor Instytutu Obywatelskiego. Publikował m.in. w „Gazecie Wyborczej”, „Rzeczpospolitej”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze