fot. kenny luo / unsplash

Odszedł Franciszek Pieczka. W Konopielce grał Pana Boga, w Quo vadis Świętego Piotra, w kilku innych filmach powierzano mu role księży, w Opowieściach z Narnii stał się głosem Świętego Mikołaja.

Nie ma definicji wizerunku osoby świętej, ale wystarczyło spojrzeć na Franciszka Pieczkę, by szybko dojść do przekonania, że powinna ona wyglądać tak, jak ten fantastyczny aktor.

Ciekawe, że wspominający go ludzie filmu i teatru niezależnie od siebie podkreślają te same cechy. Po pierwsze: Franciszek Pieczka, mimo że był aktorem, to w życiu nie grał i nikogo nie udawał. Był zawsze sobą. Po drugie: choćby wcielił się w rolę Napoleona czy nogi od stołu, zawsze grałby jak Pieczka.

Nie będąc fachowcem, mam podobne wrażenie. To nie znaczy, że grał zawsze tak samo, tylko że do każdej roli dodawał coś od siebie, co sprawiało, że stawała się ona jeszcze bardziej wyrazista. Tak było na każdym etapie jego kariery. Bo nie zapominajmy, że Franciszek Pieczka był też kiedyś młody, sprawny, miał poczucie humoru, które pozostało mu do końca życia.

Należę do pokolenia, które poznało go dzięki serialowi Czterej pancerni i pies. Kiedy w latach sześćdziesiątych jak miliony Polaków siadałem przed telewizorem, nie przejmowałem się specjalnie tym, ile wspólnego z pr

Zostało Ci jeszcze 75% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Pieczka zgasła
Stefan Szczepłek

urodzony 26 stycznia 1949 r. w Falenicy – dziennikarz sportowy i komentator, przez pewien czas grał w CWKS Legia Warszawa. Pracował w „Sztandarze Młodych”, tygodniku „Piłka Nożna”, redakcji sportowej TVP oraz w „Życiu War...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze