Pasja ojców

Pasja ojców

Oferta specjalna -25%

Żywe paradoksy. Zasada katolickiego i/i

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 39,90 PLN
Wyczyść

„Pójdź za mną!”. Zrealizowane powołanie do bycia ojcem – świadomym kroczeniem krzyżową drogą wraz z Jezusem. W czasie czwartych już rekolekcji kręgu rodzin podjęliśmy temat ojcostwa. Pochylaliśmy się nad tajemnicą Boga. Szukaliśmy odpowiedzi na pytanie, jakie cechy powinien posiadać dobry ojciec, który w świadomy sposób przeżywa i realizuje swoje chrześcijańskie powołanie do świętości. Zobaczyliśmy, jak wiele wspólnego ma nasze udane ojcostwo z losem Jezusa, z Jego drogą na Golgotę. Nasze przemyślenia, nasze szczere dzielenie się radościami i trudnościami w realizowaniu powołania do bycia ojcem, omodlone wspólnie przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie przelaliśmy na papier. Tak powstały rozważania tej Drogi krzyżowej.

Prośmy dobrego Ojca w niebie, aby oświecił nasze serca i umysły, byśmy jasno zobaczyli, że krzyżowa droga Jezusa jest dla nas, ojców, biologicznych i duchowych, najpewniejszą drogą owocnego wypełnienia powołania, jakie od Boga otrzymaliśmy.

Stacja 1 — Jezus godzi się na wypełnienie trudnej woli Ojca

Ewangelii św. Marka: „Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie Krzyż swój i niech mnie naśladuje!»”.

Nie jestem chrześcijaninem z przypadku. Uświadamiam sobie coraz bardziej, że kryje się za tym miłość Boga. To On dał mi łaskę chrztu świętego, łaskę wiary, łaskę stania się uczniem Jezusa i przynależności do rodziny dzieci Bożych. Nie jestem ojcem z przypadku. Uświadamiam sobie coraz bardziej, że kryje się za tym miłość i plan Boga, który pozwolił mi założyć rodzinę. Bóg w pełni mi zaufał, obdarzył mnie potomstwem, uczynił ojcem. Czy uda mi się wypełnić to życiowe powołanie? Co mam robić, jak postępować, aby być dobrym ojcem?

„Pójdź za Mną!”, „Weź swój Krzyż!”, „Naśladuj mnie!” — mówisz do mnie, Jezu.

Otwieram teraz przed Tobą moje serce, pragnę iść Twą krzyżową drogą. Pozwól mi wyraźnie zobaczyć, co mam zmienić w moim byciu ojcem. Dodaj mi sił, bym moją rodzinę, dzieci, które mi dałeś, szczęśliwie doprowadził do Ciebie.

Stacja 2 — Jezus bierze Krzyż

Dawno temu, mówiąc „tak” przed Bogiem i ludźmi, wziąłem odpowiedzialność, najpierw za nią, a potem już za nich. Przyrzekłem, że będę się troszczył, że będę prowadził. Wszystko było jasne i proste. Długo, długo później przyszły pytania: „Troszczył, ale o kogo? Prowadził, ale dokąd?”. Wiadomo, o żonę i dzieci, żeby mieli co jeść i gdzie spać. Ale kim oni właściwie są i skąd się wzięli?

Czyż to nie Wszechmocny sprawił, że byłem zdolny do zakochania się i do pokochania? Czyż moja rzeczywistość nie jest Jego winnicą, moja żona jest Jego córką, a dzieci, które nam się urodziły, Jego dziećmi? Jeżeli ona jest córką Wszechmocnego i one są Jego dziećmi, to ja pracuję dla Niego, to ja troszczę się o Jego córkę, o Jego dzieci. Ja ich prowadzę, ja pokazuję i uczę, co jest najważniejsze, o co trzeba zabiegać, a co należy odrzucić. To ja mam ich zaprowadzić do Niego, nauczyć Go słuchać, widzieć, kochać.

Pan Jezus bierze Krzyż. Ja wziąłem odpowiedzialność. Ileż to razy traktowałem Jego córkę jak moją własność, jak rzecz do wykorzystania i usług? Ileż to razy płakała przeze mnie? Ileż to razy złościłem się na Jego dzieci, nie mając cierpliwości i chęci na zrozumienie i porozumienie, bo ma być tak jak ja sobie życzę.

Panie biorący Krzyż, przebacz mi, chcę iść z Tobą, ulecz mnie, abym już więcej sobą Ciebie nie zasłaniał.

Stacja 3 — Jezus upada po raz pierwszy

Wróciliśmy z rekolekcji Kręgu Rodzin. Był to błogosławiony czas przebywania w Obecności Bożej. Rzeczywistość rekolekcji, wypełniona po brzegi wymagającym kontaktem z drugim człowiekiem. Tak wymagającym, że aż brakowało czasu. Zdawało się, że można nie jeść, nie spać, tylko rozmawiać i modlić się.

Chciałem, żeby tak było zawsze. Wróciłem z moją rodziną do domu, gdzie stał telewizor. Przed nim jesteśmy razem, blisko i długo, ale bez żadnego wysiłku i jedyne, czego od siebie wymagamy, to żeby sobie nawzajem nie przeszkadzać. Schowałem telewizor, a wychodząc do pracy, zostawiłem rodzinie kartkę z prośbą o podjęcie wspólnej próby życia bez niego.

Mijały dni, tygodnie, prawie codziennie wieczorem siadaliśmy wszyscy przy stole. Były gry, zabawy, rozmowy — wzajemne obdarowywanie. A kiedy dzieci leżały już w łóżkach, był jeszcze czas, aby każde z nich wysłuchać. Teraz — myślałem — gdy zakosztowaliśmy czegoś dobrego, rozsądne korzystanie z telewizora nie jest w stanie nam zaszkodzić. Odbiornik wrócił na swoje honorowe miejsce.

Wszyscy cieszyliśmy się na ten film. Wreszcie dwie godziny niewinnej rodzinnej rozrywki. Rzeczywiście do samego końca śmialiśmy się wszyscy. Potem trzeba było szybko iść spać. Nie było już czasu na modlitwę, nie dowiedziałem się tego wieczoru, co zdarzyło się w szkole, jak minął dzień mojej żonie. Dziwna to była radość, radość nie dotykająca serca.

Panie, upadający po raz pierwszy, widzę dobro, a wybieram marność. Panie, powstający po raz pierwszy, podnieś i mnie, abym umiał wybrać dobro dla mnie i dla mojej rodziny.

Stacja 4 — Jezus spotyka Matkę

Mam kochającą rodzinę, w której wszystko wspaniale funkcjonuje. Pracując cały dzień zawodowo, zdaję sobie sprawę, że tam, w domu, toczy się życie trochę mi obce. Szkoła, przedszkole, lekarz, dentysta, nowe buty, wywiadówka, urodziny, zadania domowe, znów terminy po południu… i wszyscy mają co jeść, szyby w oknach takie czyste i kwiaty na stole, a w niedzielę ciasto. W domu jest kobieta — matka. Jesteśmy już razem tyle lat, jest dla mnie bardzo ważna.

Doceniam jej poświęcenie, długie godziny ciężkiej pracy i pełną miłości wrażliwość na szczegóły. Jestem wdzięczny, ale dlaczego jej tego nie mówię?

Wczoraj skończyliśmy w pracy terminowe zlecenie. Starałem się bardzo. Słowa uznania od szefa, premia. Jakie to dla mnie ważne, bez tego byłoby ciężko. Czuję się szczęśliwy, chce mi się żyć i dalej pracować. Jeśli moja żona, która pracuje na pełnym etacie w domu, nie zostanie doceniona przeze mnie — swojego męża, to nie otrzyma pochwały od nikogo.

Matko Jezusa, Matko patrząca i widząca, daj mi zobaczyć miłość wokół mnie.

Stacja 5 — Jezus doświadcza pomocy Szymona z Cyreny

„I ja odpuszczam wszystkie Twoje grzechy: w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen”.

Po wypowiedzeniu formuły rozgrzeszenia zwróciłem się jeszcze do klęczącego u kratek konfesjonału brata: „Chcę Ci jeszcze powiedzieć, że pamiętać będę o Tobie przed Bogiem w kapłańskiej mojej modlitwie. Będę prosił Boga o siły i wytrwałość dla Ciebie”.

Jakże często z ciężkim sercem wychodzę z konfesjonału. Wcale niełatwo nieść ból, zwątpienie, czasami rozpacz sióstr i braci. Sprawując sakrament pokuty, starałem się być jak Szymon, starałem się nieść ich cierpienia, trudy, ciężkie Krzyże. Oni poszli już do swoich domów. Klękam jeszcze na chwilę przed tabernakulum. Jezu, widziałeś rozpacz męża, który trzy tygodnie temu pochował swoją 24–letnią żonę, czułeś, jak drży konfesjonał drżeniem wypowiadanych przewinień i grzechów, słyszałeś szept skruchy płynącej z dna duszy. Jezu, oddaję Ci teraz Krzyże, które pomagałem nieść. Proszę, weź je na swoje ramiona. Wiesz dobrze, sam nie dam rady, sam nie podołam. Ja kapłan, Szymon końca XX wieku.

Stacja 6 — Jezus umocniony wrażliwością Weroniki

Kiedyś chciałem wspomóc finansowo bezrobotnego kolegę. Długo myślałem, jak to zrobić, żeby nie poczuł się urażony. Ułożyłem sobie mowę: „Posłuchaj stary, każdy z nas może znaleźć się w trudnej sytuacji. Dziś ja pomagam tobie, jutro ty mnie, jesteśmy chrześcijanami, bierz, nie krępuj się… itd”. Ale wiedziałem, że jednak będzie się krępował. W końcu poradziłem się żony. Odpowiedziała natychmiast: „Po co tak długo myślisz, włóż te pieniądze do koperty i wrzuć mu ją dyskretnie do skrzynki pocztowej”. Nie pomyślałem, że to może być takie proste. Może myślałem za bardzo o sobie. Ona — kobieta — wiedziała.

Obok mnie jest świat kobiet, świat innej wrażliwości, innej intuicji, innych sposobów działania. Czy zdarza mi się myśleć: „babskie gadanie”, „nie bądź jak baba”, „łzy to babska sprawa”? A jeżeli mówię to w obecności mego syna, to czego go uczę? Otwarcia na kobiecy sposób przeżywania czy pogardy dla inności?

Jezu, który zostałeś umocniony wrażliwością Weroniki, naucz mnie — mężczyznę — szacunku dla każdej kobiety i naucz mnie — ojca — umiejętności przekazania tego szacunku moim synom.

Stacja 7 — Jezus upada po raz drugi

To był pierwszy dzień mojej nauki w szkole. Dumny pierwszoklasista z nowym tornistrem wróciłem do domu. Nie mogłem doczekać się popołudnia, kiedy tatuś wróci z pracy. Chciałem mu wszystko dokładnie opowiedzieć. Tatuś wrócił wieczorem, bardzo pijany. Kolega miał imieniny, no i tak jakoś mu zeszło. Starał się być bardzo miły dla mnie i dla mamy, ale mówił jakoś niewyraźnie i w ogóle zachowywał się dziwnie. Pamiętam, że mama płakała.

Potem takie „imieniny” zdarzały mu się częściej. Mój ojciec nie był alkoholikiem, a gdy był pijany, nie znęcał się fizycznie nad nami. Pamiętam dobrze, jak cierpiałem, oczekując go do późna w nocy. Pamiętam, jak wstydziłem się, widząc go zataczającego się przed domem. Wiedziałem, że widzą to moi koledzy.

Teraz ja jestem ojcem. Kiedy moja córka miała trzy lata, byliśmy na urodzinach naszej przyjaciółki. Upiłem się wtedy tak bardzo, że nie pamiętam dokładnie, co się tam działo. Córka zauważyła naturalnie zmianę w moim zachowaniu. Była zbyt mała, aby zrozumieć, co się ze mną stało. Przestraszyła się jednak, gdyż następne dni była bardzo poważna i przyglądała mi się dokładniej niż zwykle. Czasami też opowiadała „po swojemu”, jak się wtedy zachowywałem. Było mi bardzo wstyd.

Moja córka ma teraz jedenaście lat. Chyba zapomniała o tamtym zdarzeniu, gdyż udało mi się swoim zachowaniem nie przypominać jej o tym.

Jezu, pomóż mi, aby moje dzieci nigdy nie musiały widzieć mnie pijanego.

Stacja 8 — Jezus spotyka płaczące kobiety

Spotkałem ją w czasie niedzielnego spaceru. Szła, trzymając dzieci za ręce. Nie widziałem jej od ponad roku. „Aż boję się zapytać o męża” powiedziałem po naszym przywitaniu się. „Przegraliśmy proszę księdza. Mąż od roku nie żyje”. Płakała, a ja robiłem wszystko, aby się nie rozkleić…

„Proszę się nie załamywać. Proszę mieć nadzieję. Trzeba ufać, że będzie dobrze. Wie Pani, prosiłem swoich przyjaciół, już modlą się o zdrowie dla córki. Proszę ludzi, których spotykam w konfesjonale, o modlitwę w tej intencji. Chcę przez to powiedzieć, że nie jesteście w waszym cierpieniu osamotnieni…”. Patrzę przez chwilę w czerwone od łez oczy matki.

Ciemności naszej klasztornej kaplicy rozjaśnia mały płomień świecy. Jego blask delikatnie oświetla Krzyż stojący na ołtarzu… „Przyszedłem, by chwilę pobyć z Tobą, Jezu. Przyszedłem, bo jest mi ciężko. Przyszedłem, by powiedzieć Ci o moich umęczonych braciach i siostrach. Ty przecież widziałeś dzisiaj ich łzy… Wiesz, że Ci ufam, choć czasami przychodzi mi to ciężko. Dziękuję za to, że jestem kapłanem. Dziękuję, że uczysz mnie, co naprawdę znaczy nim być. Dziękuję, że pozwalasz mi rozumieć istotę mojego kapłańskiego powołania… Dlatego jestem, jestem teraz przed Tobą, w imieniu moich braci i sióstr, których mi dałeś w opiekę”.

Stacja 9 — Jezus upada trzeci już raz

Wspólnota neokatechumenalna poprosiła mnie, bym pomógł w spowiadaniu. Zgromadziliśmy się w przestronnej sali parafialnej. Na środku rozłożono ładny dywan. Wokół dywanu ustawiono krzesła i ławki.

Najpierw wszyscy przeżyliśmy nabożeństwo pokutne. Następnie rozległ się delikatny dźwięk gitar i piękny śpiew wszystkich zgromadzonych. My, kapłani, stanęliśmy w czterech rogach rozłożonego na środku sali dywanu. Podczas gdy wszyscy śpiewali, podszedł do mnie jeden z kapłanów. Wyznał grzechy, wysłuchał moich braterskich słów, uklęknął. Formułę modlitwy rozgrzeszenia wypowiadałem, trzymając wyciągnięte nad jego głową ręce. Następnie chwyciłem go za ręce i pomogłem wstać z kolan.

Przepiękny gest, symbol naszego powstawania z grzechów.

Kapłani byli pierwsi, na oczach wszystkich zgromadzonych przystępowali do sakramentu pokuty. Potem długo, długo brzmiał śpiew… i długo, długo podchodzili wszyscy członkowie wspólnoty do spowiedzi.

Gdyby wszyscy, dla których jestem księdzem, duszpasterzem, duchowym ojcem, ci, którzy spotykają mnie tylko przy ołtarzu lub na ambonie, widzieli, że także ja systematycznie i często klękam przed bratem kapłanem, z pokorą wyznając moje grzechy… może prędzej odkryliby sakrament spowiedzi jako najlepszą, bo od wieków przez Kościół praktykowaną i sprawdzoną, pomoc w drodze do świętości.

Stacja 10 — Jezus z szat obnażony

Kiedy wczuwam się w Pana Jezusa obnażonego, wyobrażam sobie, że się wstydził. Wyobrażam sobie, że dla oprawców nie dość było całego cierpienia na Krzyżu, że chcieli Go jeszcze w ten sposób poniżyć.

Każdy z nas wstydzi się swojej nagości. „Błogosławieni czystego serca albowiem oni Boga oglądać będą”. Czego chcę dla mojej żony, dla moich dzieci? Czy pragnę, by byli oni czystego serca, by oglądali Boga? W moim otoczeniu coraz bardziej widzę brak naturalnego wstydu. Gazety w sklepie pełne nagich kobiet w wyzywających pozach, erotyka w telewizji nie kierują moich pragnień ku uszczęśliwianiu mojej żony, nie są pomocą dla moich dorastających dzieci w gwałtownej burzy dojrzewania.

Lecąc samolotem, dowiadujesz się, że gdyby miało w czasie lotu brakować powietrza do oddychania, przy każdym fotelu pojawi się maska tlenowa, którą należy założyć na twarz. Dodatkowa instrukcja dla matek i ojców: najpierw załóż maskę sobie, a potem dopiero dziecku. Dlaczego? Bo jeżeli sam nie będziesz oddychać, nie zdołasz już podać maski dziecku.

Czy pielęgnuję czystość we mnie, w moim domu? Jak moje dorastające dzieci mogą we mgle swojego poznawania dojrzeć piękno czystości, czystego serca, jeżeli ja — ich przewodnik — daję się prowadzić żądzy? Gdy nie potrafię zrezygnować z erotycznego filmu, usprawiedliwiam się, mówiąc: „Nic, co ludzkie, nie jest mi obce”. „To jest naturalne”. „Oglądanie tego ubogaca moje życie seksualne”.

Panie poniżony na Krzyżu, proszę: „Stwórz we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha”.

Stacja 11 — Jezus do Krzyża przybity

Patrzę na gruzy mojego życia rodzinnego. Jestem samotnym ojcem wychowującym dwoje dzieci. Moja żona pije, jest alkoholiczką. Najpierw było wesołe towarzystwo, niewracanie do domu na noc, moje pytanie: „Dlaczego?” i wyraz niepewności w oczach dzieci. Potem awantury, rzucanie przedmiotami, moje pytanie: „Co robić?” i strach naszych dzieci. Na koniec rozwód, krzyki w sądzie, dzielenie majątku i serca, moje milczenie i rozpacz w oczach dzieci.

Zostałem sam, wywalczyłem prawo do dzieci i jest mi bardzo ciężko. Przybity do Krzyża codziennych złożonych obowiązków, muszę być ojcem i matką, muszę przywrócić moim dzieciom wiarę w to, że są warte miłości.

Jezu z rozpostartymi na Krzyżu ramionami, przygarnij mnie, przygarnij wszystkich osamotnionych w swym ojcostwie.

Stacja 12 — Jezus umiera na Krzyżu

Grzegorz dowiedział się przed tygodniem, że jest nieuleczalnie chory. Pierwszą jego myślą było: „Co stanie się z rodziną?”. Krzysztof umarł nagle na zawał serca. Pozostawił żonę i dzieci bez środków do życia. I mnie też może w każdej chwili zabraknąć. Nie jestem w stanie tak zabezpieczyć przyszłości rodzinie, żeby moje nagłe odejście nie było dla niej katastrofą. Czuję się bezradny. A przecież powinienem ufać Bogu, powiedział przecież: „Czyż nie sprzedaje się dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli”.

Panie, gdy nadejdzie kres moich dni, weź moją rodzinę w opiekę, bądź Ojcem dla nich. Jezu umierający na Krzyżu, spraw, aby moje zaufanie do Ciebie sięgało poza Krzyż.

Stacja 13 — Jezus zdjęty z Krzyża

Nie wyobrażam sobie większego bólu niż patrzenie na umieranie własnego dziecka. Nasz synek urodził się z wadą serca. Dla ratowania jego życia potrzebna była operacja. Zaczęły się gorączkowe poszukiwania kliniki, w której można by ją przeprowadzić. A potem sam zabieg. Tego, co przeżyłem od chwili diagnozy o ciężkim stanie zdrowia mojego dziecka do operacji, nie potrafię opisać. Najgorsze było jeszcze przede mną. Operacja udała się, ale już na drugi dzień nastąpiły komplikacje. Trzeba było znów rozcinać klatkę piersiową i reanimować. Lekarze nie byli w stanie odpowiedzieć na pytanie, co będzie dalej. Mój syn umierał.

Nie mogłem mu pomóc, mogłem tylko modlić się. I modliłem się wtedy jak nigdy przedtem. Pan Bóg wysłuchał mnie. Mój syn żyje, choć ma stale kłopoty ze zdrowiem. Ale gdyby Bóg wysłuchał wtedy mojej modlitwy inaczej i mój syn umarłby? Czy Maryja obejmująca martwe ciało Syna potrafiła wierzyć w obietnicę daną Jej przez samego Boga? Czy moja wiara jest zależna od tego, czy Najwyższy spełni moje prośby, błagania?

Jezus zmartwychwstał nie dlatego, żeby pocieszyć swoją Matkę i swoich uczniów, ale dlatego, że powiedział, iż zmartwychwstanie. Ja wierzę nie dlatego, że Bóg spełnia moje prośby tak jak ja sobie to wyobrażam, ale dlatego, iż mi obiecał wysłuchać każdą moją modlitwę.

Stacja 14 — Jezus złożony do grobu

Wydaje się, że moja najmłodsza córka ma potrzebę nabywania, że uszczęśliwia ją samo kupowanie bez względu na to, co się kupuje. Jej starsze rodzeństwo zakaz kupowania odczuwa jako nieszczęście.

Gonimy za szczęściem. Co to znaczy w praktyce? Każdy człowiek ma w sobie dążenie do szczęścia. To wielka wartość i siła napędowa naszego życia. Co jest dla mnie szczęściem? Trudno to rozpoznać. Najczęściej uznaję za wartościowe to, na co mam aktualnie ochotę, co mi się właśnie teraz spodobało, dalej coś, co uczyni moje życie łatwiejsze, bardziej interesujące, powabniejsze. Rozpoznanie najwyższych wartości nie jest proste. Nie mają z tym kłopotu święci. Próbuję się im przypatrywać.

Co jest dla mnie najważniejsze z perspektywy grobu Jezusa, a także z perspektywy mojego grobu? Czyż nie jest prawdą, że poprzez grób nie widać samochodu, mebli, najlepszego liceum, dobrych stopni w szkole, pochwał, nagród, zagranicznych podróży?

Idźmy za Jezusem poprzez Jego Krzyż, Jego Grób, Jego Zmartwychwstanie. Uwierzmy Mu, że szczęściem dla nas jest jedynie życie wieczne, a wszystko inne jest namiastką.

Jezu złożony w grobie, uczyń, abym pragnął dla siebie, żony, dzieci, kolegi z pracy i spotkanego przechodnia właśnie tylko tego jednego — życia wiecznego.

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze