Pan Bóg nie jest toksyczny
fot. dose juice / UNSPLASH.COM

Jeśli ktoś ma dobre wyczucie więzi z Bogiem, to kwestia częstotliwości spowiedzi reguluje się sama. Sakrament pojednania powinien być po prostu rzeczywistością naszego życia.

Anna Sosnowska: W dyskusjach o sakramencie pokuty i pojednania często pada pytanie: Dlaczego mam wyjawiać moje grzechy obcemu człowiekowi, który sam nie jest doskonały? Jak ojciec odpowiada na te argumenty?

Tomasz Kot SJ: Nie mam gotowej odpowiedzi, bo ona zależy w dużej mierze od kontekstu spotkania i od tego, dlaczego ktoś zadaje mi takie pytanie. By powierzyć w sakramencie pojednania swoje słabości i grzechy Bogu przez pośrednictwo niedoskonałego człowieka, potrzeba pewnej dojrzałości. Nie da się tego zrobić bez pragnienia pojednania z Bogiem, które czyni nas zdolnymi do nieskupiania się na pośredniku i jego słabościach. Opór przed spowiednikiem może być sygnałem, że bronimy swojego dobrego imienia, że nie chcemy źle wypaść – można w tym momencie zapytać, co z naszą gotowością do wyznania grzechów. Dobrze więc, że spowiednik staje obok nas przed Bogiem jako świadek pojednania. Dzięki temu mamy też pewność łaski otrzymanej przez ten sakrament.

Myślę, że pomocne jest odwołanie się do doświadczenia kłótni, sporu czy konfliktu między ludźmi. Często w takich sytuacjach początkowo obwiniamy drugą stronę albo zarzucamy jej, że nas nie rozumie. Jeśli jednak znajdziemy w sobie chęć czy potrzebę pojednania, wtedy mniej ważne staje się to, że ktoś mnie zranił, że ma swoje za uszami. Liczy się to, że chcę odbudować z nim więź. Podobnie jest ze spowiedzią: jeśli naprawdę pragnę pojednania, to niedoskonałość spowiednika jest rzeczą drugorzędną.

Okazuje się jednak, że potrzeba pojednania, o której ojciec mówi, wcale nie ułatwia sprawy – spowiedź dla wielu, nawet głęboko wierzących osób, jest po prostu trudna.

Może to wynikać z różnych rzeczy – o niektórych już wspomniałem. Niełatwo odsłonić siebie przed kimś nieznajomym, bo może mnie oceniać, nie zrozumieć, skrzywdzić – ja się przed nim otworzę, a on mi nagada. Odzywa się tutaj poczucie własnej godności czy przywiązanie do dobrego imienia. Ale myślę, że najważniejszy jest opór przed samym sobą.

Przed przyznaniem się do winy, do grzechów?

Bardziej przed nazwaniem pewnych rzeczy. To, co dzieje się w konfesjonale, jest kropką nad „i” procesu pojednania, który zaczął się o wiele wcześniej – od rachunku sumienia, podczas którego zdobywam się na odwagę spojrzenia uczciwie w swoje serce. I tu właśnie napotykamy największą trudność. Weźmy przykład z dziedziny psychoterapii. Kiedy alkoholik sam przed sobą przyzna się,

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Pan Bóg nie jest toksyczny
Tomasz Kot SJ

urodzony 3 stycznia 1966 r. w Lublinie – polski jezuita, prowincjał Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego (2009-2015), doktor teologii biblijnej na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, teolog, biblista, redaktor naczelny „Przeglądu Powszechneg...

Pan Bóg nie jest toksyczny
Anna Sosnowska

urodzona w 1979 r. – absolwentka studiów dziennikarsko-teologicznych na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie Współpracowała z kanałem Religia.tv, gdzie prowadziła programy „Kulturoskop” oraz „Motywacja...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze