Nie będzie o wiosennych porządkach, kopaniu ziemi, przygotowywaniu rozsad i nasion. Zawarte w tytule słowa piosenki Jonasza Kofty są jednym z licznych cytatów, które w ostatnich dniach wydobywa na wierzch moja zagracona pamięć. Jak wielu ludzi na świecie spędzam tygodnie w tym, co nasz wciąż aktualizujący się słownik nazywa samoizolacją, i oglądam, słucham, czytam wieści ze świata, z Polski. Epidemia i polityka. Ta pierwsza mnie martwi, ta druga przyprawia o mdłości. Bezpardonowa walka, ciosy poniżej pasa, naginanie i omijanie prawa, hamletyzowanie, podniosłe słowa i niskie, spryciarskie zagrywki. Duch rycerskiej szlachetności zdaje się odbiegł od polityków już na dobre. Co mam robić ja, zwyczajny człowiek, co mogę, co powinienem? Bo przecież nie wyjdę protestować na ulicę, skoro wszelkie zgromadzenia są zakazane i nielegalne. W głowie więc pojawia się kolejny fragment wiersza, tym razem Zbigniewa Herberta: „Nasze oczy i uszy odmówiły posłuchu/ książęta naszych zmysłów wybrały dumne wygnanie” (Potęga smaku). A zatem odwrócić się plecami i – strząsając proch z butów – udać się na wewnętrzną emigrację?
Anna Achmatowa, wielka rosyjska poetka, zapytana przez znajomych, jak żyć w nieludzkich czasach, a koszmaru takich czasów – bolszewizmu, stalinowskich czystek, wojny i powojennego
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń