List do Galatów
Iz 50,4-7 / Ps 22 / Flp 2,6-11 / Łk 22,14-23,56
Robimy rodzinne zdjęcia. Zatrzymujemy ujęcia, które na zawsze pozostaną niezmienione. Po co? By to wszystko, czego byliśmy świadkami, zapamiętać. I – co ważne dla fotografii rodzinnej – by pozostawić ślad dla dzieci, które są najczęstszymi modelami takich zdjęć. Chcemy im pokazać, a nie tylko im opowiedzieć, jakie były. Pragniemy, by zapamiętały, to przecież ich historia, ich korzenie, ale to także ich teraźniejszość i przyszłość, bo w pewnym sensie nigdy się tych zrobionych i zapamiętanych kadrów nie pozbędą.
Kuba, lat 7, istny diabełek, nigdy się nie zatrzymuje. Doskonale to oddają poruszone kadry. Nigdy nie siedzi w miejscu. Gdy Małgosia, jego starsza siostra, czyta mu książeczkę, on wisi głową w dół, zawieszony na poręczy piętrowego łóżka. Mateusz, najstarszy z rodzeństwa, już nie zostawia rysunków z pasty do zębów na lustrze, wyrósł z tego. – Chcę – mówi tata i autor zdjęć – kiedyś pokazać moim wnukom, kim byli ich rodzice w tym wieku. Robię zdjęcia ciągle i zawsze. Wszystkiego. Fotografuję ich, kiedy myją zęby, jadą rowerem, grają w gry, odrabiają zadanie domowe, śpią, jedzą, płaczą, skaczą z radości. Ciągle, każdego dnia i wszędzie. To zdjęcia, które będą ważne za 20, 40, 60 lat. Dużo szybciej, niż nam się wydaje. Bo dziecinne piegi znikają, a dzieci, ani się obejrzysz, już zrobią prawo jazdy, pójdą na studia i wyjdą na zawsze z domu.
„Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał. Albowiem powiadam wam: Już jej spożywać nie będę, aż się spełni w królestwie Bożym”.
Zdanie, które wypowiedział Jezus do swoich uczniów, więcej się nie powtórzy. Pozostała po nim pamięć w Kościele. Jest przeszłością, choć jest jednocześnie, aż do końca swego wypełnienia, niedokonane. Kiedy się wypełni? Jeden Pan Bóg wie. Co nam pozostaje? Wpisać się w nie. Brać w ręce chleb, błogosławić i rozdzielać między nami, i tak aż do wypełnienia obietnicy Zbawiciela.
Oceń