„Odpowiedzi na 101 pytań o ekumenizm”, „W imię Boga. Fundamentalizm w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie”, „Pastores”

„Odpowiedzi na 101 pytań o ekumenizm”, „W imię Boga. Fundamentalizm w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie”, „Pastores”

Oferta specjalna -25%

Drugi List do Koryntian

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 59,90 PLN
Wyczyść

Zdzisław Józef Kijas OFMConv, Odpowiedzi na 101 pytań o ekumenizm, WAM, Kraków 2004, s. 367

Czekając na to, co ma nadejść

Pierwsze pytanie nie pozostawia wątpliwości – nie ma taryfy ulgowej. „Dlaczego mówimy o jednym Kościele i zarazem o wielu Kościołach?”. Problemy stawiane w książce Zdzisława J. Kijasa Odpowiedzi na 101 pytań o ekumenizm nie powstały w zaciszu gabinetu dla wymyślonego czytelnika. To znaki zapytania skrzętnie zebrane, zanotowane i rozważone podczas wielu spotkań.

Mimo tytułu sugerującego popularny charakter książki, nie usypiałbym czujności podczas lektury. W ośmiu częściach – traktujących m.in. o sakramentach w życiu Kościoła i w dialogu ekumenicznym, a także o przyszłości ekumenizmu – znalazły się wykłady o historii poszczególnych Kościołów, wyjaśnione złożone przyczyny podziałów i ukazane owoce pracy nad widzialną jednością. Omówiono dokumenty instytucji o charakterze ekumenicznym, struktury poszczególnych Kościołów, a także ich doktryny i księgi wyznaniowe. Dużą zasługą jest umiejętne rozłożenie proporcji między częściami naukowymi a fragmentami dotyczącymi spraw najbardziej interesujących, powszechnych: czy w innych Kościołach obowiązuje księży celibat, czy można przystąpić do spowiedzi w Kościele prawosławnym etc.

Wiernym najczęściej mówi się, by poznawali nawzajem swoje Kościoły. Nie brzmi to zbyt zachęcająco. Kijas wychodzi z tego obronną ręką, bo zamiast wymijających podpowiedzi proponuje rzeczy konkretne. Trzeba się zaprzyjaźnić, aby siebie poznać. Najpierw więc płaszczyzna przede wszystkim ludzka, dopiero później może wkroczyć teologia. „Największą i najważniejszą siłą ekumenizmu jest sam Duch Święty, któremu Bóg Ojciec powierzył dzieło jedności. Przyszłość jest więc siłą ekumenizmu. Dziwna to jednak przyszłość, ponieważ jest ona w równym stopniu teraźniejszością, co przyszłością. Dlaczego? Bo zależy od niezmiennej i wszechmocnej woli Pana, który powoli, aczkolwiek bardzo systematycznie, niekiedy mimo oporów z naszej strony, prowadzi swój Kościół drogami historii do pełnej jedności”.

Czekając na to, co ma nadejść, zamiast mówić „bracia odłączeni”, być może zgodzimy się, że wszyscy jesteśmy „braćmi rozłączonymi”? (MC)

Karen Armstrong, W imię Boga. Fundamentalizm w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie, przeł. Joanna Kolczyńska, W.A.B., Warszawa 2005, s. 614

Nienawiść jako teologia

W wieku XIX zrodziło się przekonanie o wyższości nauki nad wiarą. Wiek XX miał być czasem, w którym religia nie będzie odgrywała większej roli. Rozpoczął się okrzykiem Nietzschego: „Bóg umarł”, a wydawało się, że niespotykane okrucieństwo dwóch wojen światowych i totalitaryzmów to potwierdza. XXI stulecie stoi pod znakiem fundamentalizmu religijnego – zapomniany świat religii powrócił w demonicznej postaci.

Karen Armstrong przedstawiła narodziny i rozwój fundamentalizmu w trzech religiach monoteistycznych: judaizmie, chrześcijaństwie i islamie. Fundamentalizm kojarzy się jedynie z wyznawcami Proroka, choć jest on niezwykle żywotny także w judaizmie. Partie tekstu poświęcone chrześcijaństwu w Stanach Zjednoczonych dla niejednego czytelnika mogą być zdumiewające. Fundamentalizm nie wyraża się w zabijaniu czy porywaniu ludzi. Chrześcijanie w Ameryce, głównie ze wspólnot protestanckich, literalnie rozumieją Biblię, traktują prawdy wiary jako fakty naukowe. Rząd jest dla nich uzurpatorem i oczekują nowych, boskich rządów.

Podłożem fundamentalizmu jest strach przed rozwijającym się światem. Wierzący czują, że religia jest zagrożona, łatwo ją wyśmiać, potraktować jako ciemnogród. Brak dialogu polaryzuje stanowiska, wprowadzając stan wojennego napięcia. Tak bowiem jak istnieje fundamentalizm religijny, tak również istnieje fundamentalizm naukowy. Człowiek nowożytny zatracił umiejętność odnajdywania się w micie religijnym. Mit taki pozwala wierzącemu w sposób wolny i indywidualny odnieść się do Boga. Stworzenie świata w sześć dni jest mitem, który przekazuje prawdy głębsze: Bóg jest stworzycielem świata, stworzenie nie jest przypadkowe i było rozciągnięte w czasie. Fundamentalista będzie traktował mit jako fakt naukowy i bronił literalnego rozumienia tekstu. Nowoczesność jawić się może jako zagrożenie dla religii, jeśli mit będziemy zamieniali w logos, a więc prawdę naukową.

imię Boga stanowi intelektualne wyzwanie, któremu warto sprostać. Książka stanowi jednocześnie przestrogę: gdy z nienawiści czyni się teologię, człowiek przestaje być ludzki. (MC)

Przemieniani przez Eucharystię

„Kiedy (…) nad moim życiem ciąży groźba poważnej szkody materialnej czy uczuciowej, wówczas powstaje we mnie przerażający faraon, (…) nie czynię tego, co chciałbym czynić: mówić prawdę, śmiało przyjmować postawę pokory, dopuścić do swojego życia wszelkiego rodzaju niepewność, (…) zgodzić się na fizyczne, psychiczne, uczuciowe cierpienia, nieść słabość, niedoskonałości i wreszcie grzech najbliższej osoby, z którą dzielę życie” – pisze ks. Antoine de Monicault w najnowszym numerze „Pastores”. Żywiąc się podczas Eucharystii ciałem i krwią Syna, zostajemy jednak wyzwoleni z niewoli egipskiej, której podlega wszelkie ludzkie ciało, i nie musimy już czynić tego, czego nie chcemy.

Przyjmowanie komunii świętej było marzeniem wielu więźniów obozów koncentracyjnych. Od Auschwitz po Dachau odprawiano potajemnie msze święte, a komunię świętą roznoszono do wiernych, „dźwigając ciężkie kotły z zupą, w pudełeczkach, w rękawicach, a kiedy rewizja była nazbyt dokładna – nawet w ustach” (Jarosław Wąsowicz SDB). Równie wielki głód sakramentów panował na znacznym obszarze imperium sowieckiego. Werbista Kazimierz Tomaszewicz wspomina z przejęciem swoje wizyty na Wileńszczyźnie w latach 70. ubiegłego stulecia, kiedy miał okazję uczestniczyć w konspiracyjnym życiu miejscowego Kościoła.

Ze sprawowaniem Eucharystii wiąże się wprowadzanie wierzącego w misteria wiary. Najbardziej odpowiedni moment dla mistagogii stanowi homilia, którą ks. Stanisław Czerwik porównuje do łamania chleba eucharystycznego. Apostoł narodów mówił, że pasterz powinien się oddać posłudze słowa i modlitwie (Dz 6,4). Nikt nie może innych nauczyć się modlić, jeśli sam nie jest człowiekiem modlitwy, przypomina Raniero Cantalamessa OFMCap. Często jest tak, że im więcej czasu poświęcimy na przemodlenie jakiegoś problemu, tym mniej czasu potrzebujemy na jego rozwiązanie.

Jan Paweł II podczas celebracji Eucharystii był zawsze bardzo skupiony. Zapytany kiedyś o to, jak osiąga taki stan uważności, odpowiedział: „(…) przeżywam mszę świętą tak, jak się nauczyłem ją przeżywać, gdy byłem seminarzystą, a potem młodym księdzem. Można powiedzieć, że tego się »nauczyłem«, choć słowo to nie jest całkiem zadowalające. Ale jest to coś, czego się jednak człowiek uczy. A trzeba uczyć się przeżywać mszę świętą. Kiedy człowiek czegoś nabędzie, potem to czyni, dzień po dniu. Być może wystarczy tyle powiedzieć”.

„Odpowiedzi na 101 pytań o ekumenizm”, „W imię Boga. Fundamentalizm w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie”, „Pastores”
Paulina Jeske-Choińska

polonistka, redaktorka, prowadzi projekty wydawnicze....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze