Chcemy różnych rzeczy – nażreć się kilograma czekoladek, wypić morze piwa czy wina, oglądać pornografię całymi godzinami. Tego wszystkiego możemy chcieć. Ale tego nie potrzebujemy.
Roman Bielecki OP: Skąd się w nas biorą zachowania nerwicowo-kompulsywne? Mam na myśli tak powszechną współcześnie bulimię, anoreksję, masturbację, niekontrolowane zakupy, szybką jazdę samochodem czy przejadanie się.
ks. Dariusz Larus: Często przyczyną takich zachowań jest lęk.
A skąd ten lęk?
Ogromną rolę w rozwoju i utrzymywaniu się lęków odgrywają czynniki środowiskowe, czyli otoczenie, w którym się człowiek obraca. Wczesne doświadczenia z dzieciństwa, różnego typu traumy, ale nie tylko. Przysłowiowe trzy grosze dokładają genetyka i czynniki neurologiczne, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi. Przyczyną lęku może być strach przed zmianami, utratą kogoś bliskiego, niestabilną sytuacją rodzinną, materialną, zawodową, a także charakterystyczna dla naszych czasów dezinformacja związana z nadmiarem wiadomości, bodźców, itp. Niejednokrotnie sami rodzice nie uczą swoich dzieci przeżywania sytuacji trudnych, czy radzenia sobie z frustracją.
Może sami tego nie umieli?
Być może. Pewne schematy zachowań nabywamy podpatrując innych. Patrzymy, w jaki sposób się komunikują, jak budują więzi, jaki jest poziom ich zaufania i szczerości. Z taką obserwacją wchodzimy w dorosłość i często w podobny sposób funkcjonujemy. Jeśli nasi rodzice w obliczu trudnych sytuacji przeżywali lęk, nie radzili sobie ze stresem, nie rozwiązywali konfliktów, ujawniali swoją bezradność, to my – będąc świadkami takich zachowań – przejmowaliśmy ich styl jako obowiązujący i normalny. Nieświadomie mogli zasiać w nas poczucie, że jeśli coś jest zagrożeniem, to należy tego unikać. Nie tłumaczyli powodów takiego zachowania, nie wzmacniali w nas poczucia zdolności sprawczej, czyli tego, że z ich pomocą, czy w ich obecności moglibyśmy sobie z takimi trudnymi sytuacjami poradzić.
W wielu sytuacjach rodzice zawstydzają dzieci, czy też karcą za okazane uczucia, mówiąc bez słowa wyjaśnienia: Tak nie wypada, tak nie wolno, to niedopuszczalne.
Istnieje cała mozaika różnych przyczyn, które sprawiają, że żyjemy w okowach lęku i próbujemy sobie z nimi radzić poprzez uniki, sztuczny dystans, kłótliwość albo sarkazm.
Jest w tym wszystkim element mocno autodestrukcyjny.
Bo coś, co w zamierzeniu ma pomóc, zaczyna ranić. Doświadczamy coraz większego przymusu zachowań, przy coraz mniejszej przyjemności z nich płynącej. A ból, który sobie zadajemy, jest specyficzny. Nie chcemy go, ale jednak go wybieramy. Czyli musi płynąć z tego jakaś korzyść. Nieuświadamiana, ale je
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń