Dziadek z wnukiem
fot. Johny Cohen / UNSPLASH

Czy to możliwe, by mój rodzic, z którym nigdy nie miałem dobrych relacji, nawiązał dobre relacje z moimi dziećmi? Owszem. Czasem trudno to przyjąć, ale relacja między moim dzieckiem a moim rodzicem to odrębny świat, w którym może się wydarzyć wiele dobrego.

Na polskim rynku mamy kilkaset tytułów poradników dla rodziców. Niektóre były wielokrotnie wznawiane i od lat cieszą się niesłabnącą popularnością. Wciąż wydawane są nowe i one również sprzedają się całkiem nieźle. Zastanawiające jest więc to, że nie ma równie bogatej oferty poradników dla babć i dziadków – w Polsce wydano dotąd tylko sześć takich tytułów i daleko im do statusu bestsellerów. Dlaczego? To trochę jak w tym skeczu, w którym ktoś chciał sprzedać dwunastotomową encyklopedię, bo się ożenił i już nie potrzebuje: żona i tak wszystko wie lepiej. Wydawanie poradnika dla dziadków o tym, jak postępować z wnukami? Po co?! Oni przecież, po pierwsze, wiedzą, jak wychowywać, bo zajmowali się tym przez co najmniej kilkanaście lat – a po drugie, nie mają raczej w zwyczaju kierować się wiedzą z poradników tam, gdzie wystarczy zdrowy rozsądek i dobre chęci.

A babcia mi pozwala

Poradniki są dobre dla pokolenia, które w dorosłość wchodziło nie wcześniej niż na przełomie wieków i jest przyzwyczajone do tego, że każda dziedzina życia wyprodukowała ekspertów, których opinie trzeba brać pod uwagę, jeśli chce się uniknąć karygodnych błędów.

Młodzi rodzice chętnie czytają o tym, jak odpowiednio wspierać rozwój dziecka i nie zrobić czegoś źle. To dobry sposób na oswojenie nowej życiowej roli, a zarazem recepta na lęk przed popełnieniem błędu – wiedza im w tym pomaga, jest drogowskazem, podpórką w ich niepewności. Ale ta niepewność nadal w nich jest. Im pilniej stosują się do eksperckich zasad i wskazówek, tym gorzej znoszą, gdy ktoś (dziadkowie!) bez poszanowania obowiązującej wiedzy psychologicznej wkracza niefrasobliwie na ten grząski grunt, na to pole minowe, na którym każdy błąd może zaważyć na rozwoju dziecka. Dziadkowie są pełni dobrych chęci – ale traktują czasem dzieci w tak nieznośnie nieprzemyślany sposób! Nie wiedzą, że nie powinni ich zawstydzać („taki duży, a płacze!”), zaprzeczać ich uczuciom („nic się nie stało, to przecież nic nie boli!”) czy obarczać odpowiedzialnością za emocje dorosłego („zjedz, bo babci będzie przykro”). Dzisiejsi świadomi rodzice sumiennie dbają o to, by tak nie mówić. Nie mówią też nigdy: „bądź grzeczny!”, bo przecież do kilkulatka trzeba konkretnie, a „grzeczny” to dla niego puste hasło. Nie podają słodyczy zawierających olej palmowy, nie obiecują dzieciom, że zastrzyk nie będzie bolał, nie nagradzają dobrych ocen pieniędzmi i nie stosują kar. I czy mają w tym wszystkim rację? Tak, mają.

A jednocześnie, jeśli w imię pilnowania tego rodzaju zasad rodzice ograniczają czy sabotują relacje między swoimi dziećmi a ich dziadkami – to jednak, na głębszym poziomie, nie mają racji ani trochę. Pewnie już spotkaliście się z tym hasłem, bo głosz

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Od czego są dziadkowie
Anna Dembińska

psycholog, mężatka, mama czworga dzieci. Mieszka w Poznaniu....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze