Niech żyje prowincja
fot. rodrigo kugnharski / UNSPLASH.COM
Oferta specjalna -25%

Hewel. Wszystko jest ulotne oprócz Boga

3 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 45,90 PLN
Wyczyść

Calcinaia na początku jesieni jest przepiękna. Winnice zaczynają powoli zmieniać kolory, tu i tam wśród zieleni ukazują się plamy karmazynowe i żółte, błyszczące w słońcu jak szlachetne kamienie. Pogoda też jest łaskawa, niebo już nie lazurowe, ale w kolorze akwamaryny z ogromnymi szybko pędzącymi chmurami. W ciągu dnia ciepło, ale nie upalnie, wieczorami przyjemnie chłodno.

Zaczęła się pora winobrania, które u nas jest prowadzone tylko ręcznie. To ciężka praca, bo przez wiele godzin trzeba się schylać i ciąć winogrona. Dookoła domu pachnie intensywnie fermentującym moszczem oraz dymem palonych liści.

***

W tym roku jest wysyp grzybów, szczególnie prawdziwków, zwanych po włosku „porcini”. Prawdziwki to jedno z moich ulubionych dań – kapelusze pieczone na ruszcie, polane oliwą, posypane solą, pieprzem i kocimiętką. Przyrządzam też z nich sos do makaronu, dodając cienko posiekany czosnek i natkę pietruszki.

***

Na cały dzień wybrałam się na osobistą wycieczkę – pielgrzymkę do Sieny. To jedno z najpiękniejszych miast we Włoszech. Pielgrzymka miała na celu zwiedzenie miejsc związanych ze świętą Katarzyną Sieneńską i kościoła Świętego Dominika. Nie należy on do moich ulubionych, czuję się w nim jak w ogromnej hali. Ale w kaplicy na wprost wejścia, zwanej delle Volte, znajduje się fresk namalowany przez Andreę Vanniego przedstawiający świętą Katarzynę – podobno to jedyny jej prawdziwy portret. Katarzyna trzyma w ręku lilię – symbol czystości, ma lekko spuszczone oczy, tajemniczym wzrokiem spogląda na kobietę klęczącą u jej stóp. Jest to niezwykle piękne malowidło, do kontemplowania bez pośpiechu.

***

Kiedy dzieci były małe i jechaliśmy czasami do Sieny, zawsze padało pytanie: „Czy idziemy zobaczyć twego przyjaciela?”. Przyjaciel ów to Guidoriccio przedstawiony jako dumny jeździec na koniu podczas oblężenia Montemassi. Fresk znajduje się w tak zwanej Sala del mappamondo (Sala mapy świata) w Palazzo Pubblico (ratuszu). Historycy sztuki spierają się o autorstwo fresku (powszechnie mówi się o Simone Martinim, ale niektórzy kwestionują to), a Guidoriccio dalej, bez oglądania się na prawo czy na lewo, jedzie przez wieki, czarując kolejne pokolenia zwiedzających.

W sali obok, zwanej della Pace (Pokoju), idę kontemplować (dosłownie) Alegorie dobrych i złych rządów oraz ich skutków w mieście i na wsi – przepiękne freski Ambrogia Lorenzettiego namalowane około 1338 roku.

Zbigniew Herbert tak je opisuje w swojej książce (jednej z moich ulubionych) Barbarzyńca w ogrodzie: „Fresk pełen jest kapitalnych szczegółów: ukośny łupkowy daszek, otwarte okno, przepołowione cieniem. W oknie klatka ze szczygłem i głową ciekawej służącej. Kolory czyste i jasno zdefiniowane, od piaskowego ugru, przez gorący karmin, brązy, do ciepłej czerwieni głębokich wnętrz. Masywny pejzaż miejski, dzięki swojej jasności aż fantasmagoryczny, przechodzi w krajobraz wiejski, po raz pierwszy malowany tak szeroko i z taką czułą troską o drobiazgi”.

Ten wiejski krajobraz pamiętam jeszcze z czasów mojego dzieciństwa, zanim głębokie przekształcenia ekonomiczno-społeczne z połowy lat 60. XX wieku kompletnie zmieniły toskański pejzaż. Był to pagórkowaty obszar pokryty nieregularną szachownicą pól uprawianych „a promiscuo”, czyli wielokulturowo. Każde gospodarstwo miało kawałek winnicy, poletko zboża, małe pastwisko i gaj oliwny. W niezmienionym kształcie istniał przez wiele stuleci, do momentu, kiedy rozpadł się system zwany „mezzadria” (nazwa pochodzi od słowa „mezzo”, które znaczy „połowa”), czyli umowy dzierżawnej między właścicielem ziemskim a chłopem, na której podstawie ziemianin w zamian za połowę plonów odstępował rolnikowi pole razem z domem mieszkalnym. Uprawy „a promiscuo” zastąpiła monokultura winorośli i oliwek.

***

Siena jest miastem poety Cecca Angiolieriego, który żył w drugiej połowie XIII wieku. Jego wiersze są pełne komizmu, parodii i karykatury, jak choćby słynny sonet „Si fossi foco” (Gdybym był ogniem).

Wiele wieków później włoski bard Fabrizio de Andre napisał do tego wiersza muzykę. Pamiętam, jak w liceum podczas wycieczki śpiewaliśmy go chórem.

***

Siena to miasto jedyne w swoim rodzaju – piękne, dumne i dostojne, w którym tempo życia jest takie ludzkie. I nie ma to nic wspólnego z tym, że to tak zwana prowincja. A nawet jeśli, to powiem wprost: „Niech żyje prowincja!”.

Niech żyje prowincja
Tessa Capponi-Borawska

urodzona 3 marca 1959 r. we Florencji – ukończyła studia historyczne na tamtejszym uniwersytecie, do Polski przyjechała w 1983 roku, przez wiele lat wykładała na Uniwersytecie Warszawskim. Od wielu lat publikuje w „Twoim...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze