Jeśli uczeń jest pełnoletni i podejmuje decyzję, że nie chce chodzić na religię, szanuję to. Mówię „trudno”. Modlę się, aby odnalazł w życiu drogę do Boga. Najgorzej, że szkoła daje trzeci wybór. Nie trzeba chodzić ani na religię, ani na etykę.
Piotr Świątkowski: Łatwo jest być nauczycielem w renomowanej warszawskiej szkole. Jak ksiądz poradziłby sobie w kiepskiej podstawówce na skraju miasta albo w dzielnicy robotniczej?
Damian Wyżkiewicz CM: Pracowałem w podstawówce i liceum w Pabianicach, które są typowo robotniczym miastem, i dałem sobie radę. Nie ma znaczenia, czy szkoła jest pierwsza, piąta czy dziesiąta w rankingu. Jeśli panuje w niej marazm, młodzież nie jest przyzwyczajona do działania, to nawet w dobrej szkole nic się nie da zrobić. A co do tego, czy Zespół Szkół nr 22 im. Emiliana Konopczyńskiego w Warszawie, w którym uczę, jest renomowaną placówką, to zdania są podzielone. Przed wojną byliśmy jednym z najlepszych liceów, a po wojnie placówka została zdegradowana z powodów politycznych do zespołu szkół zawodowych. Dziś w Warszawie nasze technikum zajmuje siódme miejsce i jest złotą szkołą, a liceum 55. miejsce i jest srebrną szkołą według rankingu „Perspektyw”.
Powiedział ksiądz o marazmie. Jak go ksiądz przełamuje?
Potrzebuję czasu. Nic się nie dzieje nagle, spektakularnie. Przede wszystkim nie patrzę na ilość, ale na jakość. Jeśli słucha mnie choć siedem osób w klasie, to już jest dobrze. Raz będzie pięć, innym razem będzie trzydzieści. Żyjemy w czasach kultu sukcesu, również w edukacji, ale przecież każdy dobrze wie, że na sukces trzeba zapracować codziennym trudem. Staram się przekonywać do siebie uczniów z lekcji na lekcję, z tygodnia na tydzień, a później idzie za mną jakaś opinia. Na nią pracuję od siedmiu lat.
Pamięta ksiądz swoją pierwszą lekcję?
Pamiętam i nigdy więcej tak bym lekcji nie poprowadził. Seminarium bardzo dobrze wykształciło mnie w zakresie filozofii i teologii, ale dydaktyka była już przestarzała. Na pierwszych katechezach byłem zbyt sztywny i zbyt wymagający. Nie nawiązywałem dialogu.
Zaczyna ksiądz od sprawdzenia obecności?
Oczywiście. Ale przed sprawdzeniem obecności krótko się modlimy. Modlitwa na końcu katechezy, przynajmniej w przypadku lekcji prowadzonych przeze mnie, nie sprawdza się. Bardzo często nie da się zamknąć katechezy. Wiele tematów pozostaje otwartych i uczniowie wychodzą z nimi z klasy. Trudno wyciszyć młodzież po czterdziestu pięciu minutach dyskusji.
Bądźmy realistami. Na katechezę nie przychodzą sami wierzący. Modlitwa może być dla nich problemem.
Dlatego modlimy się słowami „Chwała Ojcu…”. Krótko i przystępnie. Przez siedem lat nikt mi nie zwrócił uwagi, że nie podoba mu się ta modlitwa, a uczyłem nie tylko niewierzących, ale
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń