Narkoman czy kryminalista?
Oferta specjalna -25%

Pierwszy List do Koryntian

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 54,90 PLN
Wyczyść

Obowiązująca w Polsce ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii ma 3 lata. Od półtora roku trwają prace nad jej nowelizacją. Dyskusja nad poprawkami do ustawy narkotykowej powinna dać odpowiedź na pytanie: czy państwo będzie, a jeśli tak, to w jakim stopniu, chronić nas przed nami samymi?

Niemal w tym samym czasie do parlamentów dwóch europejskich państw trafiły ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Zaproponowano w nich krańcowo różne rozwiązania — daleko posuniętą liberalizację i wyraźne zaostrzenie obowiązujących przepisów. Z obu projektów przebija ludzka bezsilność w walce z narkotykowymi mafiami.

Koniec bezradności?

W Szwajcarii proponuje się — na wzór holenderski — całkowitą legalizację tzw. narkotyków miękkich. W Polsce natomiast wielce prawdopodobne jest wprowadzenie całkowitego zakazu posiadania narkotyków.

Za taką nowelizacją obowiązującej ustawy głosowali niemal wszyscy posłowie. Wyjątkiem byli parlamentarzyści Unii Wolności, którzy chcieli, by sądy mogły odstępować od wymierzania kary, gdy oskarżony jest osobą uzależnioną. O tym, czy ustawa wejdzie w życie, zdecyduje ostatecznie prezydent Kwaśniewski, któremu przysługuje prawo weta. Prezydencka minister Barbara Labuda, angażująca się w zwalczanie narkomanii, znowelizowaną ustawę popiera.

W myśl starej ustawy, z kwietnia 1997 roku, nie można w Polsce ukarać osoby, która posiada niewielkie ilości narkotyków przeznaczone do własnego użytku. Posłowie proponują skreślenie tego zapisu. W praktyce oznacza to, że każdy, kto wbrew przepisom dysponować będzie choćby minimalną ilością środków odurzających, może zostać skazany na pobyt w więzieniu.

Z poprawionej ustawy cieszą się przede wszystkim policjanci, którym nowy zapis ułatwić ma walkę z dealerami. Do tej pory wielokrotnie byli oni bezradni, gdyż złapani przekonywali, iż sami są uzależnieni, a znalezione przy nich narkotyki przeznaczone są do użytku własnego.

Przeciwnicy ustawy argumentują, że uderzy ona nie tyle w narkobiznes, ile w jego ofiary — czyli w samych narkomanów. Nietrudno dostrzec, że takie niebezpieczeństwo rzeczywiście istnieje. Ustawa niesie ze sobą szereg zagrożeń i praktycznie tylko od policji zależeć będzie, czy nowe przepisy staną się pożytecznym narzędziem w walce z dealerami.

Przeciwnikiem nowelizacji jest szef Monaru Marek Kotański, który uważa, że wkrótce do więzień trafiać będą przede wszystkim narkomani (bo łatwiej ich łapać niż dealerów), a sama ustawa spowoduje zwiększenie korupcji.

Brak miejsc

Nowe przepisy natrafić mogą na bardzo trudne do przezwyciężenia bariery organizacyjne. Złapanych z „prochami” narkomanów należałoby osadzać nie tyle w zakładach karnych, ile w specjalistycznych oddziałach terapeutycznych. Trudno sobie wyobrazić, by przywiezionego z ulicy narkomana trzymać na głodzie w celi aresztu śledczego aż do rozprawy. Z kolei zwolnienie z aresztu, tak by oskarżony mógł odpowiadać z wolnej stopy, byłoby zaprzeczeniem sensu istnienia nowego przepisu. Wielce prawdopodobne jest bowiem, że pierwsze kroki narkoman skierowałby do swojego dealera i, kupując używki, po raz kolejny łamał prawo.

Dodatkowym utrudnieniem dla organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości jest fakt, iż w polskich więzieniach i aresztach zwyczajnie brakuje miejsc (we wrześniu 2000 roku w polskich zakładach karnych na oddziałach terapeutycznych wolnych było tylko 30 łóżek spośród 360 istniejących), a w sądach ciągle wydłuża się okres rozpatrywania spraw.

Na pomoc wymiarowi sprawiedliwości nie przyjdą raczej ośrodki terapeutyczne prowadzone przez organizacje społeczne. One również pękają w szwach — łącznie znajduje się w nich ok.1200 miejsc, podczas gdy uzależnionych w Polsce jest kilkakrotnie więcej.

Właściciel dyskoteki doniesie

Powyższe obawy o nieskuteczność nowego prawa nie muszą się potwierdzić. Warunek — nową ustawę policjanci powinni wykorzystywać do walki z dealerami, a nie uzależnionymi narkomanami. Inna sprawa, że jak pokazują wyznania byłego narkomana (w tym numerze „W drodze”, s. 11–22), dealer i narkoman to często jedna i ta sama osoba.

Poprawiona ustawa przewiduje zaostrzenie kar za niektóre przestępstwa związane z narkotykami. Wytwarzanie bądź przetwarzanie środków odurzających w celu osiągnięcia korzyści majątkowych będzie teraz karane co najmniej 3 latami więzienia. Dotychczasowe przepisy były nieco łagodniejsze, ustalały górny limit kary (5 lat pozbawienia wolności).

Powiększono także liczbę czynności, za które grozi kara. Dotychczas zabronione było nakłanianie do spożycia i udzielanie innym osobom środków odurzających. W myśl nowej ustawy karane będzie także ułatwianie i umożliwianie użycia narkotyków.

Nowelizacja ustawy wprowadza także jeden zupełnie nowy przepis. Nakazuje właścicielom zakładów gastronomicznych oraz lokali rozrywkowych powiadamiać policję o wszelkich przypadkach sprzedaży oraz zażywania narkotyków na terenie ich lokali. Za ukrycie takich informacji grozi przedsiębiorcom kara dwóch lat więzienia. Pozostaje jednak pytanie, czy właściciele młodzieżowych klubów odważą się na konfrontację z przedstawicielami narkobiznesu. Fakt, iż wielu restauratorów woli dziś płacić lokalnym mafiom haracze, niż współpracować z policją, każe, niestety, wątpić w ich chęć składania donosów.

Narkoman czy kryminalista?
Tomasz Jastrzębowski

urodzony w 1976 r. – absolwent Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, dziennikarz, twórca i redaktor naczelny magazynu sportowego Olimpik.pl, współpracuje z miesięcznikiem „W drodze”....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze