Na nowo odkryjmy różaniec
Oferta specjalna -25%

Ewangelia według św. Marka

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 54,90 PLN
Wyczyść

Rzym, 1 stycznia 2008 roku, Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Światowy Dzień Pokoju

Drodzy Bracia i Siostry,

za kilka dni, w Uroczystość Objawienia Pańskiego, dobiegnie końca jubileuszowy rok dziękczynienia Panu za 800 lat życia mniszek naszego Zakonu. Rok obfity w błogosławieństwo, które objęło nie tylko cały Zakon, ale szerzej – Kościół. Zachwyciły mnie wszystkie, jakże liczne, twórcze inicjatywy podjęte przez nasze mniszki. Wydano książki, skomponowano hymny, zapoczątkowano nowe badania nad pierwszymi fundacjami, odnowiono modlitwę kontemplacyjną, a to przecież nie wszystko! Cały Zakon rzeczywiście uświadomił sobie pełniej, że mniszki są w jego sercu i że u podstaw naszego głoszenia leży głęboka kontemplacja naszej wiary. Sądzę, że odnowa życia naszych mniszek wiąże się bezpośrednio z odnową całego Zakonu.

Właśnie teraz, kiedy ten rok jubileuszowy dobiega końca, otwieramy dziewięcioletnią nowennę, której zwieńczeniem będzie jubileusz roku 2016: 800 lat od zatwierdzenia Zakonu Kaznodziejskiego przez papieża. Uczestnicy niedawnej Kapituły Generalnej w Bogocie prosili, byśmy wykorzystali dziesięć lat między oboma jubileuszami (2006–2016) na zapoczątkowanie poważnej odnowy naszego życia i naszej misji kaznodziejów (por. Akta Kapituły Generalnej w Bogocie, 51). Chciałbym więc zaprosić każdą prowincję i wikariat, a także każdą wspólnotę i każdego członka Zakonu z osobna do podjęcia długotrwałego procesu odnowy poprzez refleksję, postanowienia i podjęcie działań związanych z całym naszym sposobem życia jako głosicieli Ewangelii.

By w ciągu rozpoczynającego się roku skupić naszą uwagę na tym samym temacie przewodnim, proponuję, abyśmy rozpoczęli odnowę naszego sposobu życia kaznodziejów od odkrycia na nowo Różańca jako metody kontemplacji i narzędzia prorockiego kaznodziejstwa. Nieco zaniedbaliśmy Różaniec jako nasz własny, dominikański wkład w życie Kościoła, i to na wiele różnych sposobów. A jednocześnie przecież Różaniec pozostaje w Zakonie bardzo żywy. W tym liście chciałbym zaproponować prostą medytację na temat Różańca, uwzględniającą wymiar pamięci, refleksji teologicznej i religijności ludowej.

Pamięć

Niech mi będzie wolno przywołać kilka osobistych wspomnień, które – mam nadzieję – ożywią Wasze wspomnienia. Wspomnienia są ważne, gdyż kształtują naszą tożsamość, ożywiają i ukonkretniają nasze idee, a także pozwalają nam na nowo przeżyć i zinterpretować kluczowe momenty naszego życia.

Pierwsze moje wspomnienie dotyczące Różańca sięga młodych lat spędzonych w kolegium Champagnat braci marystów w Buenos Aires i pierwszego różańca, jaki trzymałem w rękach. Bracia wpajali nam prawdziwą miłość do Maryi jako matki, która kocha bezwarunkowo swoje ukochane dzieci i wstawia się za nimi, do Maryi z Ewangelii św. Jana. Miesiąc Maryi obchodziliśmy oczywiście z procesjami, różańcem, litaniami. Jako młodzieniec nosiłem w kieszeni „dziesiątkę”, mały różaniec. Powtarzanie Ojcze nasz, Zdrowaś MaryjoChwała Ojcu głęboko zakorzeniło tę modlitwę w moim życiu.

Także dzisiaj najchętniej odmawiam Różaniec, idąc. Modlitwa ta towarzyszy mi, kiedy podróżuję wśród zmieniających się krajobrazów, czy to na drodze, czy w mieście. Jest to „uliczna kontemplacja”, o której mówił brat Vincent de Couesnongle. Wyznacza rytm moich kroków, pozwalając mi uchwycić stale zmieniający się świat. Pozwala mi ofiarować duszę, życie, serce miastu lub miejscu, przez które tylko przechodzę, i tym, którzy na mnie czekają ze swoimi radościami i nadziejami, blaskami i cieniami.

Niedawno, podczas jednego z naszych dni skupienia, Rada Generalna rozważała tajemnicę śmierci. Jeden z braci mówił, że umierający bracia niemal zawsze proszą o swój różaniec, nawet jeśli czasami są w stanie jedynie trzymać go w ręku. Pamiętam film Batismo de Sangue („Krwawy chrzest”) opowiadający historię naszych brazylijskich braci torturowanych w latach 70. XX wieku, za dyktatury wojskowej prezydenta Médici. Nasz brat Tito de Alencar w chwili, gdy jest wywlekany z klasztoru, krzyczy do któregoś z braci, by pobiegł po jego różaniec. Co to znaczyło dla niego w tej chwili terroru?

Jakie wspomnienia łączą się Wam z Różańcem? Jakie znaczenie mają one dla Was? Dla mnie? Co może powiedzieć nam o nich nasze studium, nasza refleksja teologiczna?

Refleksja teologiczna

Myślę, że te wspomnienia mówią nam o bliskości Boga. Tajemnica Wcielenia dotyczy nie tylko narodzin Pana w przeszłości odmierzanej tysiącami lat, ale odnosi się do wcielenia łaski, czyli do narodzin Boga w naszej codzienności. Jezus żyje, a Jego Duch nadal uzdrawia, naucza, przebacza, pociesza i pobudza. To wszystko nie jest bynajmniej pustą abstrakcją, lecz unaocznia się nam w obrazach powiązanych z tajemnicami Różańca i poprzez nie. Im bardziej pozwalamy tym obrazom przeplatać się z troskami naszego życia codziennego, tym pełniej poznajemy Wcielenie. Różaniec wiąże się więc głęboko z Wcieleniem, ma charakter biblijny, chrystocentryczny i współczesny.

Różaniec jest w oczywisty sposób modlitwą maryjną. Wyjaśnijmy jednak, co to znaczy. W Maryi bóstwo jednoczy się z człowieczeństwem, stworzenie stanowi jedno ze Stwórcą. W Maryi rozpoznajemy jednocześnie naszą tożsamość i nasze przeznaczenie. Widzimy świętą komunię Bogaznami i Bogawnas. Uświadamiamy sobie, że nasz Bóg jest Bogiemdlanas – odkupicielem i zbawicielem, Tym, który uświęca i obdarza chwałą.

Maryja jest bowiem jedną z centralnych postaci naszego życia wiary. Możemy z pewnością uznawać Ją za Córę Ojca, Matkę Syna i Oblubienicę Ducha Świętego, ale musimy widzieć w Niej także wierzącą w dolinie ciemności, wierzącą, która zachowuje nadzieję, gdy staje w obliczu rozpaczliwej sytuacji. Można o Niej myśleć jako o opiekunce kobiet będących przy nadziei i wydających dziecko na świat w ubóstwie, jako o patronce ludzi emigrujących do obcych krajów, aby utrzymać się przy życiu, jako matce czuwającej przy swoim dziecku, które zostało aresztowane, torturowane, zabite. Wreszcie, poprzez to wszystko, możemy ujrzeć triumf Jej wiary, nadziei, miłości. Papież Jan Paweł II zapraszał nas do kontemplowania oblicza Chrystusa oczami Maryi.

Co znaczy to dla nas? Jako generał Zakonu jestem misjonarzem wspierającym moich braci i moje siostry rozsianych po świecie. Słucham ich historii i patrzę na ich sytuację. Przypominam sobie twarze chrześcijan ciężko rannych w Bahawalpurze w Pakistanie w 2001 roku; sąsiadów naszych sióstr w najbiedniejszych dzielnicach Kinszasy w Kongo; dzieci chodzących za nami w Kamerunie; dzieci z czasów wojny domowej w Campodos (Tibú) w Kolumbii; rodzin łowiących na łódkach w Gizo na Wyspach Salomona czy na rzece Urubamba w peruwiańskiej Amazonii… Obrazy te towarzyszą tajemnicom i w ten sposób, kiedy składam u stóp Jezusa wszystkich zranionych, Różaniec staje się moją osobistą modlitwą wstawienniczą, złączoną z modlitwą Maryi.

Wydaje się, że nasz świat jest stale rozdzierany wojnami. Myślę przede wszystkim o rozdartym Iraku i zaraz potem oczywiście o ciągłym rozlewie krwi między Izraelczykami i Palestyńczykami. XX wiek był stuleciem wojen i zniszczeń na całym świecie. W najgorszych chwilach ludzie zwracali się do Różańca, modląc się o pokój. Czyż nie to zresztą było głównym punktem nabożeństw fatimskich o nawrócenie Rosji, czyż nie przyzywamy Maryi jako Królowej Pokoju? Nie zapominajmy zarazem i o zimnych wojnach, które czasem toczą się w rodzinach, wspólnotach, a nawet w naszym sercu i w naszej duszy. Czyż Różaniec nie mógłby prowadzić nas do pokoju? W tym roku będziemy obchodzić również pięćdziesiątą rocznicę przyznania Pokojowej Nagrody Nobla naszemu belgijskiemu bratu Dominikowi Pire, który tworzył „wyspy pokoju”. Być może inspirację do tego projektu znalazł on podczas rozważania Różańca, kiedy modlił się nim o pokój.

Słowa modlitwy towarzyszące moim rozważaniom mówią o królestwie Bożym, o chlebie powszednim, o uwolnieniu od zła; mówią o owocu łona, mówią o grzesznikach i o godzinie śmierci. Królestwo Boże jest sprawiedliwością i pokojem. Wola Boża nie zgadza się z tymi, którzy depczą najsłabszych. Chlebem trzeba się dzielić. Przebaczenia udzielać. Błogosławiony owoc łona kobiet jest święty. Tak, Różaniec – zarówno słowa Pisma Świętego, jak i nasza żywa medytacja – jest i modlitwą prorocką, i kontemplacyjną; modlitwą, która jednocześnie zwiastuje i piętnuje, modlitwą, która pociesza i przemienia. Słowa, które wielbią Trójcę, zapraszają nas do życia we wspólnocie, bez podporządkowywania sobie innych, we wspólnocie, w której każda osoba jest całkowicie otwarta i gotowa przyjąć Innego. Tak, „wola Boża” się spełni, dlatego nigdy nie tracimy nadziei. Nasze głoszenie jest pełne nadziei, gdyż to, „co było od początku, cośmy słyszeli, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – bo życie objawiło się” – to jest jego przedmiotem (por. 1 J 1). Żyjąc w towarzystwie Jezusa, jak Maryja, stajemy się uczniami i apostołami, których potrzebuje świat i pragnie Bóg.

Ludowa praktyka religijna

Po soborze watykańskim II wystąpiła tendencja do pomniejszania znaczenia „religijności ludowej”. Słusznie kładziono nacisk na studia biblijne i większy udział w liturgii. Tym samym umniejszano jednak ludowe formy ekspresji, które pozwalają pełniej wyrażać uczucia religijne, na przykład poświęcenia, procesje, pielgrzymki do sanktuariów, modlitwa różańcowa itd. Dzisiaj, mając za sobą czterdziestoletnie doświadczenie, stwierdzamy, że zarówno młodzi, jak i starsi potrzebują tych form ekspresji, aby rozpalić na nowo charyzmat Boży, który jest w nas (por. 2 Tm 1,6).

Ten typ religijności ludowej wciąż okazuje się silny w wielkich sanktuariach maryjnych na całym świecie. W tym roku obchodzimy 150. rocznicę objawień w Lourdes (Francja) i 90. rocznicę objawień w Fatimie (Portugalia). Każdego roku oba te sanktuaria przyciągają dosłownie miliony osób. Warto też pamiętać o Guadalupe (Meksyk), Częstochowie (Polska), Knock (Irlandia), Chiquinquira (Kolumbia), Coromoto (Wenezuela), Lujan (Argentyna), Manaoja (Filipiny) i wielu innych. Niemal każdy kraj ma swoje narodowe sanktuarium Matki Bożej, które gromadzi w objęciu Jej matczynych ramion przybywających zewsząd wiernych.

Nadal można zobaczyć medaliki ze św. Krzysztofem w samochodach, różańce wiszące na samochodowych lusterkach, ołtarzyki w mieszkaniach, figurki w ogrodach. Obrzęd posypywania głów popiołem w Środę Popielcową na początku Wielkiego Postu i obrzęd Niedzieli Palmowej na początku Wielkiego Tygodnia wiele nam mówią o pragnieniach i religijnych uczuciach ludzi. Obrzędy te wprowadzają pewien porządek i stabilność, pewien rytm i wymiar wcielenia w życie ludzi, pozwalając im przeżywać ważniejsze momenty religijne. A czy my, dominikanie, możemy odnaleźć na nowo tę religijność ludową, dotykając czegoś, co należy do nas w szczególny sposób: Różańca?

Odkryłem, że Różaniec naprawdę jest modlitwą powszechnie kochaną.Jest obecny zarówno we Włoszech, jak i na Ukrainie, w Meksyku czy w USA, na Filipinach czy w Wietnamie, w Kenii czy w Nigerii; jest modlitwą praktykowaną i kochaną. Sądzę, że jednym z powodów tego przywiązania jest to, że jest on dotykalną rzeczywistością i zarazem modlitwą. Niemal każdy katolik ma różaniec. Jest on ofiarowywany jako prezent. Różaniec to rytuał, niezależnie od tego, czy jest odmawiany indywidualnie, czy w grupie. Jest to przedmiot, którego można dotykać, który można trzymać, a nawet ściskać w trudnych chwilach naszego życia; to niemal trzymanie samej Maryi za rękę. Różaniec jest nam wkładany w dłonie „w godzinie naszej śmierci” i potem grzebany razem z nami. Modlitwy składające się nań są streszczeniem naszej wiary. Nauczyć się ich to tak jak nauczyć się mówić. Jest to początek naszego życia modlitwy i z pewnością jest to również kres naszego życia modlitwy – „bądź wola Twoja” „teraz i w godzinie śmierci naszej”. Różaniec dostajemy w prezencie w młodości, otrzymujemy go razem z habitem i jesteśmy z nim grzebani.

Podsumowanie

Chciałem się podzielić z Wami tymi paroma refleksjami. Mam nadzieję, że są one proste i zarazem głębokie – to rozważania i jakby echo z głębi mojego serca. Podczas Kapituły Generalnej w Bogocie miałem honor mianować brata LouisMarie ArińoDurand z Prowincji Tuluzy na generalnego promotora Różańca. Utworzył on obszerną stronę internetową, nad którą nadal pracuje i która będzie Wam przydatna przez cały ten rok. Proszę Was, byście mu pomagali rozbudowywać ją, odpowiadając na jego prośby. Wspólnie możemy opracować stronę, z której będzie mógł korzystać cały Kościół.

Skoro, przygotowując się do rocznicy 2016 roku, otwieramy dziewięcioletnią nowennę, dlaczego nie wykorzystać tego pierwszego roku, od Epifanii 2008 do Epifanii 2009, jako czasu ponownego odkrycia Różańca w naszym życiu osobistym, wspólnotowym i w odnowie naszego kaznodziejstwa, które jest jednocześnie kontemplacyjne i prorockie? Czy możemy przyczyniać się do kształtowania religijności ludu chrześcijańskiego, podejmując na nowo nowenny, misje, procesje, powracając do sanktuariów różańcowych? Czy możemy kontemplować naszego Mistrza oczami doskonałego ucznia? Patrzeć na Syna oczami Matki? Dostrzec, jak bardzo i jak głęboko nasz świat potrzebuje, by przemieniła go Ewangelia? Czy będziemy umieli żyć i głosić z zapałem i twórczo, jak twórczy jest Bóg Ojciec i Maryja, Matka umiłowanego Syna?

Cieszę się, że mogłem podzielić się z Wami tymi paroma refleksjami. W najbliższych miesiącach Rada Generalna w ogólnym zarysie określi poszczególne tematy i etapy, które będą nas prowadzić przez lata odnowy, dokonującej się w naszym życiu i naszej misji. Proszę prowincjałów i wikariuszy generalnych, przeorów oraz przewodniczących naszych fraterni świeckich, aby rozpowszechnili ten list wśród członków kierowanych przez siebie jednostek, wspólnot, grup. Zapewniam Was, że w ciągu całego tego roku będziecie często obecni w moich myślach i modlitwie. Ja ze swojej strony liczę na Waszą modlitwę.

Drodzy Bracia i Siostry, przejdźmy razem tę drogę odnowy! Wyruszmy na nią z tą samą ufnością, jaką Dominik pokładał w Maryi, Matce Boga.

Wasz brat w św. Dominiku,

Carlos A. Azpiroz Costa OP

Generał Zakonu
 

przeł. Agnieszka Kuryś

Na nowo odkryjmy różaniec
Carlos A. Azpiros Costa OP

urodzony 30 października 1956 r. w Buenos Aires w Argentynie – katolicki duchowny, dominikanin, generał Zakonu Braci Kaznodziejów (2001-2010), arcybiskup metropolita Bahía Blanca od 2017 r. Święcenia kapłańskie przyjął 14...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze