Stan pandemii, którego nikt się nie spodziewał, postawił cały świat w trudnej sytuacji. Można powiedzieć, że stał się papierkiem lakmusowym naszych przyzwyczajeń: tego, w jaki sposób i czym żyjemy na co dzień. Naprędce trzeba było szukać mniej lub bardziej adekwatnych rozwiązań, mając zdecydowanie więcej zmiennych niewiadomych niż stałych. Mowa tu nie tylko o kwestiach ekonomicznych czy politycznych, lecz również o takich, które odnoszą się do sposobu przeżywania wiary. Z dnia na dzień zawieszone zostały religijne oczywistości, by wspomnieć o spowiedzi sakramentalnej czy o regularnym uczestnictwie w mszy świętej. Stanęliśmy przed dramatycznymi pytaniami, czy trzeba oraz jak daleko można się posunąć w ograniczaniu rozmaitych sfer ważnych dla naszej wiary.
I tak przekonaliśmy się – niemal empirycznie – że nie ma chrześcijaństwa aliturgicznego, to znaczy takiego, które byłoby indywidualną lub czysto intelektualną przygodą. Liturgia bowiem nie jest dodatkiem do chrześcijańskiego życia; przeciwnie – nawet w najbardziej nadzwyczajnych warunkach jest dziełem całego Kościoła. Doświadczenie postu od oczywistych praktyk lub ulubionych form pobożności to dobra okazja, by postawić kilka ważnych pytań. Chodzi o swego rodzaju rachunek sumienia, choćby z tego, na ile Eucharystia stanowi niedzielne przyzwyczajenie czy obowiązek, a na ile jest związana ze świętowaniem niedzieli; na ile spowiedź jest środkiem, by psychicznie lepiej się poczuć, a na ile spotkaniem z miłosiernym Ojcem, realnie przemieniającym życie; na ile i czy sama forma przyjmowania komunii – do ust czy na rękę, klęcząc czy w postawie stojącej – zaczyna dominować nad jej sensem. W obecnej sytuacji, w której pomału odmrażamy religijne przestrzenie, możemy być pewni, że nowa „normalność” nie będzie taka sama jak wcześniej. Wydaje się też, że w procesie powrotu będziemy świadkami rozmaitych przepychanek. W świecie, w którym nawet ignorant bez trudu może się ukryć za maską eksperta, podbijając skutecznie fora internetowe, będziemy zalewani propozycjami, które wcześniej albo w ogóle nie stanowiły problemu, albo uznawaliśmy je za niewarte zatrzymywania się nad nimi.
Kościelny luksus
By nie pozostać na wysokim poziomie abstrakcji, chciałbym się zmierzyć z konkretnym problemem, który tylko z pozoru wygląda na obrazoburczy, bliski herezji, mało interesujący czy oczywisty, mianowicie z pytaniem o możliwość mszy świętej bez księdza.
Zacznijmy jednak od prostej obserwacji dotyczącej wagi samej Eucharystii. Na różne sposoby podkreślają to dokumenty Kościoła, by przywołać często cytowany fragment Konstytucji o liturgii Sacrosanctum concilium Soboru Watykańskiego II: „Z liturgii więc, a zwł
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń