List do generała Zakonu Paulinów

List do generała Zakonu Paulinów

Oferta specjalna -25%

List do Galatów

0 opinie
Wyczyść

Śpieszę podziękować najpierw Ojcu Generałowi, a później wszystkim Ojcom i Braciom Jasnogórskiej wspólnoty za dar – kopię obrazu Matki Jasnogórskiej dla Lednicy. Jestem pod ogromnym wrażeniem wczorajszej 66. Pielgrzymki Akademickiej, gdzie po raz pierwszy zobaczyłem obraz i mogłem uczestniczyć w jego drodze z katedry częstochowskiej na Jasną Górę, a następnie przyczynić się do mistycznego spotkania tego obrazu z Cudownym Oryginałem.

Muszę jednakże przyznać się do pewnego niezbyt szlachetnego fortelu. Otóż kiedy zaczepiłem ojca Kamila, mojego przyjaciela, czy nie mógłbym takiej kopii dostać z Jasnej Góry, to odburknął: „Co ty sobie myślisz, że paulini będą ci fundowali kopię na tę twoją Lednicę?”. Zasmuciłem się i odpowiedziałem nie mniej złośliwie: „Rozumiem, będę musiał zwrócić się do Lichenia”. Kamil natychmiast się poprawił i obiecał pomoc.

Taki obraz moglibyśmy sobie kupić albo zamówić, ale nie o to chodzi. Trzeba go dostać od wspólnoty Stróżów Jasnej Góry; musi być malowany i przekazany z wiarą.

Zarówno moje rozmowy z Ojcem Generałem, jak i z panem Marianem Grandmanem, który obraz malował, utwierdziły mnie i przekonały, że obraz powstawał w atmosferze wiary i miłości dla Matki Bożej.

Moje związki z Jasną Górą trwają od dawna, od czasów kiedy ojciec Wawrzyniec Kościelecki w 1975 roku zaprosił literatów i artystów do Częstochowy, aby zainspirować ich do tego, by Jasna Góra znalazła swe odbicie w ich twórczości. Na tym spotkaniu był również obecny ówczesny kardynał krakowski Karol Wojtyła. Pamiętam, jak po jednej stronie stołu siedzieli ludzie zgromadzeni wokół Jerzego Turowicza, siedziałem wtedy razem z nimi, a z drugiej strony — wokół Jana Dobraczyńskiego. Lodowata ściana odgradzała te dwa obozy: „tygodnikowy” i „paxowski”. Uszczypliwe komentarze, dystans, obcość. Kardynał Wojtyła przemówił do nas wszystkich. Matka Boża też na nas wszystkich patrzyła tak samo.

Jeszcze wcześniej byłem na Jasnej Górze w niezwyczajnych okolicznościach. Jako kleryk udałem się tam zaraz po wezwaniu mnie do wojska, razem z innymi braćmi. Pamiętam, jak biskup Musiel umacniał nas słowem i przestrzegał przed prowokacjami ze strony komunistycznej władzy. Spaliśmy wtedy na górnym piętrze za jakimiś przepierzeniami. Była to końcówka lat sześćdziesiątych. Wtedy powierzyłem Matce Bożej całą moją przyszłość. Nie wiem nawet, jak się to stało, że w trzy dni później odwołano moje wezwanie do wojska i wróciłem do klasztoru kontynuować studia.

Zdobywałem potem Jasną Górę jeszcze wiele razy. 18 czerwca 1983 roku razem z młodymi podczas II Pielgrzymki Ojca Świętego do Polski, wtedy kiedy mówił o JESTEM, PAMIĘTAM, CZUWAM. Wspominam fale wzniesionych rąk w świetle reflektorów. To niebywałe zjawisko wyglądało jak zboże rozkołysane wiatrem. To był sam Duch Święty.

W tym samym roku odbyłem moją jedyną pielgrzymkę pieszą do Częstochowy. Szedłem z Warszawy, w grupie studentów z Poznania. Napisałem potem książkę Dopokąd idę. Wspominam ten fakt, bo zdaję sobie sprawę z tego, że już nigdy tego wyczynu nie powtórzę. Niestety, spuchłe nogi nie udźwigną spuchłego cielska. Choć kto wie?

Wreszcie VI Światowy Dzień Młodzieży w 1991 roku. Wtedy zostawiłem na Jasnej Górze swoje serce i kawałek swojego życia. Niezapomniany dzień ten wpisał się na stałe w nasze serca. Stoczyliśmy wówczas bój nadzwyczaj ciężki. 600 młodych ludzi przywiezionych z Hermanic, gdzie ćwiczyliśmy scenariusz młodzieżowego spotkania, nie chciano wpuścić na podium, ale wyrzucić gdzieś daleko. Uratował nas ojciec Jerzy Tomziński, co mu zachowam na zawsze w serdecznej pamięci, usadawiając naszą grupę tuż poniżej fotela Ojca Świętego. To wtedy powstała pieśń Abba Ojcze, która połączyła miliony wniesionych rąk i poniosła entuzjazm wiary na cały świat. VI Światowy Dzień Młodzieży dawno się skończył, ale pozostała pieśń, która narodziła się tam, na Jasnej Górze. Byłem tylko skromnym autorem jej słów i jej promotorem, muzykę napisał Jacek Sykulski, nasz ówczesny student.

Z tamtego spotkania mam najpiękniejsze zdjęcie z Ojcem Świętym, przytulającym mnie do piersi. Tam wydarzył się cud spotkania młodych z Papieżem, kiedy nazajutrz, po skończonym nabożeństwie, wbrew przynagleniom, Ojciec Święty wyszedł do młodzieży na jasnogórskie wały, ażeby jeszcze raz nas pozdrowić i pobłogosławić.

Mój żywot jasnogórski trwa. Przepraszam, że się tak wpraszam w Waszą konfraternię i przypominam, ale wszystkie otrzymane dary — łącznie z ostatnim — zobowiązują mnie ogromnie.

Zapomniałbym o zdarzeniu może najważniejszym — z lat młodzieńczych, prudnickich. W moim rodzinnym Prudniku Jasnogórska Matka spojrzała na mnie w kopii swego cudownego obrazu, peregrynującej z okazji Millenium. Od tego spojrzenia nie mogę się oderwać. To był rok mojej matury i wstąpienia do zakonu. Nad tymi decyzjami unosi się wyobrażenie Matki Bożej z Jasnej Góry.

Wczorajsze spotkanie Matek Boskich w cudownej kaplicy Jasnogórskiej przypomniało mi podobne spotkanie Matek Boskich opisane przez Juliusza Słowackiego w Beniowskim. Spotkawszy się, rozmawiały ze sobą o ludzkiej biedzie i o tym, co każda z nich usłyszała od ludzi, którzy przychodzili się jej poskarżyć. Ten królewski wizerunek i ten udający się na pola lednickie. Jakże odmienny, a przecież taki sam.

Dziękuję za solidność wykonania podłoża, wizerunku i złoceń. A przede wszystkim za serce.

Ośmieliłem się prosić Ojca Generała o ten obraz, ponieważ nie wyobrażałem sobie śpiewania Bogurodzicy bez Jej jasnogórskiego wizerunku. To archetypiczne wyobrażenie dla nas, Polaków, ma wyjątkową wartość i jednoznaczne skojarzenia. Przywołuje całe tysiącletnie dzieje ojczyzny, millenijne obchody oraz osoby Prymasa Wyszyńskiego i Ojca Świętego Jana Pawła II.

Na Jasnej Górze zostawiłem pieśń rycerską. Ułożył ją nasz dawniejszy student Jacek Kowalski. Niech rozbrzmiewa tam w kaplicy, kiedy obraz będzie już nad Lednicą:

Zawitajże, Królowo
W słońca blasku,
Wieniec ponad Twoją głową
Z gwiazd dwunastu;
 
Zawitajże Królowo!
W blasku słońca,
Zostań z nami, zostań z nami
Aż do końca!

Dziękuję z całego serca za pozytywną odpowiedź i dar.

List do generała Zakonu Paulinów
Jan Góra OP

(ur. 8 lutego 1948 w Prudniku – zm. 21 grudnia 2015 w Poznaniu) – Jan Wojciech Góra OP, dominikanin, prezbiter, doktor teologii, duszpasterz akademicki, rekolekcjonista, spowiednik, prozaik, twórca i animator, organizator Dni Prymasowskich w Prudniku i Ogólnopolskiego Spotka...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze