Laudate pueri Dominum
fot. benjamin grull / UNSPLASH.COM

Czy istnieją „liturgie dla dzieci”? Najchętniej odpowiedziałbym: Oby nigdy nie zaistniały! Ale żeby nikogo nie obrażać, powtórzę tylko mądrość: nie istnieją liturgie dla dzieci; istnieją natomiast liturgie z udziałem dzieci.

Napisałem w swoim życiu wiele tekstów – potężna część dotyczyła jedynej sprawy naprawdę wartej uwagi, czyli naszych ziemskich dróg duszy do Boga. Wspaniałej Boskiej różnorodności tych dróg – widocznej u świętych – poświęciłem trzydzieści pięć lat temu swój pierwszy dorosły tekst publicystyczny, który nie dawał mi spać aż do chwili, gdy zobaczyłem go w druku. Nigdy jednak nie próbowałem pisać o pobożności dzieci, którą od razu oddzielmy od pobożności młodzieży. Byłem tym mocno zainteresowany, ale i mocno skrępowany. Jedno i drugie się nie zmieniło.

Jeśli celem naszego namysłu byłoby odkrycie jednego uniwersalnego i optymalnego „sposobu na sukces”, to nie ma na to mądrych, a każdy, kto coś takiego oferuje, łudzi nas jedynie jak sprzedawca doskonałej maści na wszystkie dolegliwości. Problem polega na tym, że tacy „sprzedawcy dymu” zbierają najczęściej wielkie żniwo, gdyż ludzie szukający rozwiązania swoich problemów czasami pragną bardziej uspokojenia niż rozwiązania. A przecież bywa – zwłaszcza w wychowaniu – że prawdziwe rozwiązania przychodzą nierozdzielnie z wiedzą, że spokoju nie będzie i że nie będzie gwarancji „sukcesu”, a porażki (choć nie muszą być ostateczne) będą odczuwalne bardziej niż radości (choć te bywają wieczne). Będziemy więc mówili o pewnych niezbędnikach ze świadomością, że wychowanie to nie hodowla i tresura – daje potencjalnie nieporównanie większe owoce, ale i napotyka na daleko większe niespodzianki.

Infantylizujący symulator

Czy istnieją „liturgie dla dzieci”? Najchętniej odpowiedziałbym: Oby nigdy nie zaistniały! Mam bowiem w tej sprawie to samo zdanie, które już lata temu wyraził ks. Jacek Dunin-Borkowski w słynnym tekście pt. Msza święta infantylna1 – że tzw. msze dla dzieci to „zorganizowana obraza Boska”. Ale żeby nikogo nie obrażać – zwłaszcza duszpasterzy spracowanych ambitnym przygotowaniem tych „obraz” oraz rodziców zachwyconych takimi animacjami – powtórzę tylko mądrość wypowiadaną z zasady bez jej zrozumienia: nie istnieją liturgie dla dzieci; istnieją natomiast liturgie z udziałem dzieci.

Tak! Ale co z tego praktycznie wynika? Rzecz przecież nie w innych słowach. Tymczasem owe liturgie „z udziałem dzieci” wyglądają dokładnie tak, jakby były liturgiami „dla dzieci”. Obrzędy i teksty są przycinane i mają się tak do liturgii Kościoła jak „Biblia w obrazkach dla dzieci” do Biblii. Jak to słusznie napisał mój redakcyjny kolega z „Christianitas” Tomasz Dekert, religioznawca i ojciec2, potworkowate „msze z udziałem dzieci” są po prostu elementarzem, materiałem dydaktycznym, który został zbudowany w wyniku pomylenia edukacji z mistagogią. Zamiast więc modlić się i rosnąć ze swoją modlitwą wewnątrz liturgii Kościoła, dzieci są prowadzone do jakiegoś edukacyjnego teatrzyku, swoistego liturgicznego „symulatora”, w którym przygotowuje się je do udziału – kiedyś – w „normalnej liturgii”. Błąd nie tkwi w wykonaniu – wręcz przeciwnie, sądzę, że błąd tkwi w samej istocie tego pomysłu, i żadne piękne starania, żeby to wyszło lepiej, nic nie pomogą. Ten pomysł jest chory. Jest – jak napisał ojciec Tomasz Grabowski OP w odniesieniu do samego watykańskiego Dyrektorium o Mszach z

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Laudate pueri Dominum
Paweł Milcarek

urodzony 25 sierpnia 1966 r. w Warszawie – polski filozof, historyk i publicysta, założyciel i w latach 1999-2008 oraz ponownie od 2012 redaktor naczelny kwartalnika „Christianitas”, autor prac z historii filozofii i najnowszych dziejów liturgii rzymskiej....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze