Jeszcze dzień przed ukończeniem tego tekstu cieszyłam się, że kinowa premiera jednego z filmów, o którym chciałam napisać, została przełożona z marca na kwiecień i że to będzie film na czasie. Już następnego dnia nie wiedziałam, czy w ogóle do tej premiery dojdzie, bo ze względu na wprowadzenie lockdownu w niektórych województwach część kin znowu zostaje zamknięta. Żyjąc jednak nadzieją (albo zaklinając rzeczywistość), polecam go waszej uwadze, jeśli nie w kwietniu, to w późniejszym terminie na wielkim ekranie. Dla tych, którzy bezpieczniej czują się w domowych pieleszach, zostawiam kilka nowości z serwisów streamingowych.
Bohater jednego z filmów, który jeździ od miasta do miasta i czyta ludziom informacje z gazet, zaczyna swoje odczyty słowami: „Może choć na ten jeden wieczór uciekniemy przed troskami”. Tylko tyle i aż tyle. Wierzę, że dobre filmy i książki mogą nam takie chwile zapewnić.
Pół promila do szczęścia, czyli Na rauszu
Na ten obraz, którego wprowadzenie do kin przekładano już kilka razy z powodu pandemii, czekałam od dawna, od kiedy po raz pierwszy zobaczyłam zapowiedź najnowszej produkcji Thomasa Vinterberga, reżysera takich tytułów jak Z dala od zgiełku czy Polowanie. Na rauszu to historia o czwórce nauczycieli, którzy w ramach społecznego eksperymentu postanawiają żyć i pracować w stanie lekkiego upojenia alkoholowego. Pewien norweski filozof twierdzi bowiem, że ludzie rodzą się z za niską o pół promila zawartością alkoholu we krwi, co sprawia, że nie są tak kreatywni, odważni i szczęśliwi, jak mogliby być. „Przydałyby mi się te promile, byłbym o wiele pewniejszy siebie” – stwierdza jeden z bohaterów, kiedy się o tym dowiaduje, a przyjaciele szybko mu przyklaskują i postanawiają na własnej skórze sprawdzić tę teorię, utrzymując stały poziom alkoholu w organizmie. Jak to w takich filmach bywa, najpierw jest obiecująco i zabawnie, a później to już równia pochyła. Oczywiście dla bohaterów, bo film ogląda się wyśmienicie. Przy całej powadze tematu, jakim jest problem nałogu i braku granic w piciu, Vinterberg nie wali po głowie tanim moralizatorstwem, obliczonym na sztucznie wywołane katharsis, ale pokazuje bez oceniania moment pójścia o krok (a właściwie o drink) za daleko i wszystkie konsekwencje, jakie to ze sobą niesie. Na rauszu to sprawnie i z pomysłem opowiedziana historia
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń