Kuter rybacki albo Titanic
Oferta specjalna -25%

Listy starego anioła do młodego

0 opinie
Wyczyść

Mój drogi Kasjelu,

cieszę się oczywiście z tego, co piszesz o wielkiej wrażliwości Twojego podopiecznego na grzechy w Kościele. Jeśli jego jedność z Ciałem naszego Pana jest już tak wielka, że wszelki ból w każdym z Jego członków odczuwa jako własny, to mogę Ci tylko pogratulować wielkich zdolności pedagogicznych. Najtrudniej jest naszych ludzkich braci nauczyć współodczuwania z Panem w Jego Duszy i Ciele. Jeśli grzechy innych dzieci Kościoła odczuwa jak własne, chce za nie pokutować jak za swoje winy, i do tego ma świadomość, że on sam też nie raz przyczynił się do pokalania czystości Ciała Chrystusowego na ziemi – to dobrze. Ale jeśli ta wrażliwość doprowadzi go do tego, że będzie się tak wstydził Kościoła, jak wstydzi się obecnie swoich starych i – jak sam powiada – trochę z wiejska prostych rodziców przed nowymi, przedsiębiorczymi i wielkomiejskimi znajomymi, to trudno będzie Ci mu pomóc w drodze do domu naszego Ojca. Zwróć więc, proszę, uwagę na jego stosunek do rodziców, zanim zaczniesz uczyć go eklezjologii. W innym wypadku nic nie zrozumie – dokładnie tak samo, jak nie miałby szans zrozumieć tych cudownych całek i różniczek, którymi nałogowo zabawiają się obecnie co najmniej ze dwa chóry naszych braci – jeśli wcześniej nie zrozumiałby podstaw mnożenia i dodawania. A swoją drogą serdecznie polecam Ci matematykę – to doskonała rozrywka. Mniejsza jednak o całki i różniczki. Kościół jest dla naszych ludzkich braci Matką. Jeśli nie umieją radzić sobie z czwartym przykazaniem w stosunku do swoich naturalnych rodziców, to jak mają poradzić sobie z nim w stosunku do Matki Kościoła? Kiedy ostatnio modlił się on za swoich rodziców?

Nie wiem, czy zauważyłeś, ale krzykiem intelektualnej i kusicielskiej mody naszych upadłych braci z Instytutu Psychologii Wydziału Teorii Idei Kuszenia Współczesnego jest od dłuższego czasu wmawianie naszym podopiecznym, że złe doświadczenie ziemskiego kontaktu z ojcem tak straszliwie rzutuje na ich kontakt z Ojcem Niebieskim, że w zasadzie go uniemożliwia. Jakim cudem udało im się przekonać ludzi, że Bóg w swej przedwiedzy nie wziął pod uwagę tych wszystkich trudnych indywidualnych doświadczeń z ziemskimi ojcami i nieświadomy wszystkich patologii rodzinnych ryzykownie i pomyłkowo objawił się jako Ojciec – tego naprawdę nie wiem. W każdym razie zdołali wmówić naszym podopiecznym, że przez objawienie swego ojcostwa Bóg w zasadzie utrudnił im, a niektórym uniemożliwił poznanie siebie. W każdym razie winą za niepowodzenie w poznawaniu Boga udało się obarczyć rodziców. Ty musisz zrobić coś odwrotnego. Pokaż wreszcie Twojemu podopiecznemu, że miłości i prawdziwego współczucia do Kościoła nie nauczy się z katolickiej prasy i publicystyki, ale praktykując miłość do własnych rodziców.

I jeszcze jedno. Widzisz, Kościół dla naszych podopiecznych od zawsze był – i w istocie swojej ciągle jest – łodzią ratunkową. Łódź Piotra rybaka nie jest ani statkiem wycieczkowym, ani ekskluzywnym promem. To jest szalupa ratunkowa, która płynie po wzburzonym morzu. Czy ktoś, kto wie, że tonie na środku wzburzonego morza i potrzebuje ratunku, narzeka, że nie przypłynął po niego Titanic, ale rybacki kuter? Nie sądzę. Raczej zrobi wszystko, aby dać się złapać w rybacką sieć, i nie będzie marudził, że nie wypuszczono dlań eleganckich schodów. Będzie wdzięczny kapitanowi i załodze, choć nie mają na sobie eleganckich uniformów marynarki, do tego są dosyć prości i śmierdzą rybami. Chodzi o ratunek, nie o rejs wycieczkowy. Pomijam fakt, że ekskluzywny i wielki Titanic jednak zatonie – a ten rybacki kuter ma gwarancje, że dopłynie, gdzie trzeba, bo Pan śpi na tyle łodzi i w pełni panuje nad wiatrem i morzem. Nasi podopieczni zaczynają dostrzegać niewygody i braki rybackiego kutra, dlatego że nie wiedzą, iż właśnie topią się na pełnym morzu. Widzą tak wyraźnie grzechy i słabości Kościoła, bo nie dostrzegają śmiertelnego niebezpieczeństwa własnych grzechów. Dlatego nasz Pan obiecał, że kiedy pośle im swojego Ducha, Ten przekonywał ich będzie o grzechu. Stracili nasi ludzcy bracia poczucie grzechu własnego, osobistego i indywidualnego, więc zaczęli dostrzegać ostro grzechy Kościoła.

Galilejski kuter rybacki albo Titanic – Kościół albo świat. Pokaż, proszę, wyraźnie tę alternatywę Twojemu podopiecznemu. On jest przekonany, że wsiada na Titanika, jest bezpieczny, kulturalny i do tego w dobrym towarzystwie. Cieszę się, że dostrzega grzechy w Kościele i boleje nad nimi. Broń go tylko przed tym, aby z powodu prostoty łajby nie odrzucił ratunku, który mu ona niesie. Poza tym, gdy już znajdzie się na pokładzie, sam zobaczy, że to jednak cudowny – mocny, szybki i solidny statek.

Módl się za niego i troszcz najlepiej, jak potrafisz. Pamiętaj, że to oni będą nas kiedyś sądzili.

Pamiętam o Was przed tronem Boga

Twój kochający brat Zeruel

Kuter rybacki albo Titanic
Janusz Pyda OP

urodzony w 1980 r. w Lublinie – dominikanin, absolwent filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim i teologii w Papieskiej Akademii Teologicznej, kaznodzieja, ceniony rekolekcjonista, duszpasterz, członek...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze