Komunia a telekomunikacja
Oferta specjalna -25%

Hewel. Wszystko jest ulotne oprócz Boga

3 opinie
Wyczyść

Msza święta to coś innego niż jej transmisja. Bezpośredni przekaz audiowizualny jest jedynie aktem komunikacyjnym między ludźmi. Sam w sobie nie może doprowadzić odbiorcy do komunii z Bogiem w tajemnicy sakramentu, która jest celem Eucharystii. Oglądanie transmisji Mszy nie stanowi więc udziału w niej — nie stanowi go tak samo, jak wysłuchanie Mszy św. w rzeczywistym miejscu jej odprawiania.

Nie trzeba nikogo przekonywać, że język jest kluczem do rozumienia siebie i innych, człowieczeństwa jako wymiaru naszego bycia i kultury, wynikającej ze wzajemnego porozumiewania się ludzi. Wskazując na jego rolę, warto pamiętać o różnorodności ludzkiej mowy oraz innych form symbolicznych, np. obrazu i gestu, a także o wielości technicznych środków przekazu — mediów. Przemiany zachodzące w komunikacji międzyludzkiej odzwierciedlają zmiany w kulturze, a zarazem w fundamentalny sposób na nie wpływają. Na szczególną uwagę zasługuje kreatywna moc mediów, których odkrycia i upowszechnienie wyznaczają całe epoki w dziejach cywilizacji, determinując dominujące w nich wzory wyobraźni, myślenia i działania.

Media a religia

Zmiany związane z mediami dotyczą także religii. Wielu badaczy próbuje nas przekonać, że utrwalona pozycja monoteizmu nie byłaby możliwa bez wynalazku pisma alfabetycznego. Z kolei np. druk doprowadził do reformacji i postępującego rozłamu w chrześcijaństwie oraz osłabienia jego roli w kulturze Zachodu. Sami doskonale rozumiemy, że siła tradycji Kościoła katolickiego związana jest w dużej mierze z rękopiśmiennictwem uczonych oraz biblią pauperum — wcześniejszymi od wynalazku prasy drukarskiej — wielkimi stylami architektonicznymi: romańskim i gotykiem, później z barokiem, a także z uprawomocnionym malarstwem i rozwijającą się na gruncie chorału gregoriańskiego muzyką sakralną.

XX wiek był okresem bardzo intensywnego rozwoju wynalezionych wcześniej środków komunikacji, zwłaszcza masowej: prasy i fotografii, a także zupełnie nowych: filmu, radia, telewizji, sprzętu audio i wideo, komputera, Internetu itd. Ich rozwój jest ściśle związany z globalnymi przemianami kulturowymi, a więc również z religijnymi. Trudno jasno wyrazić te powiązania i właściwie zinterpretować ich znaczenie, np. rolę masowych mediów wobec Soboru Watykańskiego II oraz idei ekumenizmu. Tym bardziej niełatwo przewidzieć ich konsekwencje oraz szanse i zagrożenia dla funkcjonowania religii w ciągle zmieniającym się systemie intermedialnej komunikacji. Media wymagają podjęcia trudu rozumienia, także w Kościele — również wtedy, gdy odrzuca się radykalne tezy o technologicznej determinacji kultury — choćby dlatego, że jest on ich użytkownikiem, dla którego nie jest to tylko działanie okazjonalne, ale niemal pierwszorzędne.

Msza w TV

W niniejszym szkicu chciałbym zachęcić do rozważań na temat jednego działania medialnego — telewizyjnej transmisji Mszy świętej. Oczywiście, jest to działanie niezwykle istotne dla Kościoła, dlatego wymaga szczególnego zainteresowania. Zagadnienie to jest również ważne dla teoretyków i praktyków mediów.

Wydaje się, że transmisja Mszy jest prostym przedłużeniem, wzmocnieniem oddziaływania akcji liturgicznej. Podobny efekt daje nagłośnienie miejsca, w którym odbywa się Eucharystia. W czasie niektórych nabożeństw — obok mikrofonów i głośników — używa się dodatkowo kamer i telebimów. Teza powyższa staje się jednak dyskusyjna, zwłaszcza wtedy, gdy realizatorem transmisji jest konkretny, często niezaangażowany w przeżycie religijne, operator, a najbardziej wtedy, gdy weźmiemy pod uwagę odbiorcę, który ogląda transmisję Mszy w przestrzeni oderwanej od miejsca rzeczywistego wydarzenia, np. w domu. Można tu zadać bardzo proste pytanie: czy w trakcie oglądania telewizyjnej transmisji Mszy świętej we własnym mieszkaniu należy klękać podczas podniesienia? To z pozoru błahe i niemal wydumane pytanie prowadzi do następnych. Czy i w jakim zakresie oglądanie takiej transmisji jest uczestnictwem we Mszy? Jeśli tak, to co o tym stanowi? Jeśli nie, to co właściwie jest relacjonowane w tym programie? Jak należy się zachowywać podczas oglądania — czy wypada przełączać kanały, wychodzić z pokoju, rozmawiać, otwierać drzwi gościom, pić i jeść? Czy opowiadanie dowcipów w trakcie transmisji jest grzechem — na przykład wówczas, gdy program widzimy przypadkowo w pubie, którego właściciel ogląda go sobie za barem, wyłączywszy fonię telewizora? A może, biorąc pod uwagę możliwość jej odbioru w takich warunkach, grzeszny jest sam pomysł relacjonowania Mszy w telewizji?

Odpowiedzi wydają się oczywiste już w granicach zdrowego rozsądku, bez odwoływania się do teologii lub teorii mediów, a jednak nie zawsze zdajemy sobie sprawę z ich konsekwencji.

W domu czy w kościele?

Msza święta to coś innego niż jej transmisja. Bezpośredni przekaz audiowizualny jest jedynie aktem komunikacyjnym między ludźmi. Sam w sobie nie może doprowadzić odbiorcy do komunii z Bogiem w tajemnicy sakramentu, która jest celem Eucharystii. Oglądanie transmisji Mszy nie stanowi więc udziału w niej — nie stanowi go, tak samo jak wysłuchanie Mszy św. w rzeczywistym miejscu jej odprawiania. Obecność w tej przestrzeni ma jedynie tę wyższość nad odbiorem telewizyjnym, że przez fizyczną bliskość ołtarza i innych wiernych mamy szansę odczuwać to wydarzenie silniej zmysłowo i emocjonalnie. Może to ułatwić skupienie naszej uwagi i zaangażowanie we wspólną modlitwę. Bywa jednak odwrotnie — niektórzy, pewnie wskutek dyskomfortu nieobecności w miejscu zdarzenia, angażują się w przeżywanie liturgii bardziej w domu niż w kościele. Sytuację tę można porównać do innych transmisji, np. meczów piłkarskich — kibice dzielą się na tych, którzy zawsze wybiorą oglądanie widowiska na stadionie, i na tych, którzy wolą śledzić sportowe akcje we własnym fotelu. Wydaje się, że jest to sprawa indywidualnych preferencji, także w przypadku Mszy świętych. Jest tak jednak tylko, jeśli chodzi o bycie widzem, ponieważ grać w piłkę przed telewizorem się nie da. Porównanie to ukazuje, że transmisja Eucharystii jest czym innym niż pozostałe, ponieważ tracimy w niej nie tylko walor rzeczywistej współobecności w świętym zgromadzeniu, ale także możliwość sakramentalnego zaangażowania, co winno być dla wiernych najważniejsze. Różnica ta będzie dla nas dopóty zmącona i nieczytelna, dopóki wyżej będziemy cenili indywidualną ochotę i gust estetyczny bardziej niż mistyczny wymiar zaproszenia Chrystusa.

Po co transmisje?

Skoro tak, to po co są te transmisje? Ich intencją zdaje się być wytworzenie duchowej łączności i atmosfery nabożeństwa wobec tajemnicy rytuału — łączności międzyludzkiej, szczególnie z tymi, których zgromadzenie w jednym miejscu nie jest możliwe. Dotyczy to głównie chorych i dla nich zapewne ma największe znaczenie. Zależy to jednak od uświadomienia sobie tej intencji osobiście przez każdego z uczestników komunikacji, a realizuje się w indywidualnej aktywności duchowej. Właściwie więc można ją podjąć niezależnie od działania medium, komunikując się z resztą wspólnoty w myślach i przez modlitwę. Z kolei, oglądając transmisję w telewizji, łatwo ulec intencji kreowania wspólnoty duchowej, która — jak w przypadku wszystkich mass mediów — nakierowana jest na tworzenie własnej publiczności w celu odsprzedania jej reklamodawcom. Przekaz religijny może być traktowany przez nadawców instrumentalnie, jako źródło zysku, popularności — obliczonej na zysk — a nawet legitymizacji wartości zgoła przeciwstawnych religii. Czy warto zatem powierzać tak ważne przekazy tak indyferentnemu medium jak telewizja?

Warto o tyle, o ile telewizyjna relacja umożliwia widzom, zarówno w sytuacji domowej, jak i na miejscu wydarzeń, zmysłową percepcję akcji liturgicznej i szansę pełnego postrzegania jej przebiegu. Spełnia też funkcję swoistej reklamy, zwracającej uwagę na wydarzenie, jakim jest sakramentalna praktyka Kościoła, czy też — używając pojęcia lepiej przyswojonego w Kościele — świadectwa wiary w przestrzeni publicznej, jaką są media, podobnie jak np. procesja Bożego Ciała manifestuje ją na ulicach. W tym sensie transmisja jest, jak napisałem wyżej, aktem komunikacyjnym — tekstem (a nie przezroczystym teleskopem), którego ściegi łatwo odnaleźć.

Jakkolwiek telewizja przeważnie nie stosuje swoich rozbudowanych kodów przy relacjonowaniu Eucharystii, to nie ogranicza się jedynie do umiejscowienia w miejscu zdarzenia jednej kamery i mikrofonu, usytuowanych statycznie i otwartych na prostą rejestrację przestrzeni kadru. Transmisja naprawdę jest filmem o ukazywanym wydarzeniu, sekwencją rozmaitych ujęć statycznych i ruchomych, ogólnych i panoramicznych oraz bliskich i szczegółowych, montowanych w różnym rytmie i np. obejmujących nie tylko ołtarz i czynności kapłana, ale także wiernych, niejednokrotnie wyszczególnionych w kadrze, w osobliwym wyglądzie lub zachowaniu. Ponadto, prezentowaniu Mszy towarzyszy zwykle, choćby minimalny i cichy, werbalny komentarz spoza kadru. Każda taka transmisja staje się w telewizji filmem o niezwykłości rytuału, miejscu jego sprawowania, o wspólnocie wiernych jako całości oraz o konkretnych ludziach. Przedstawia osobliwość tego społecznego fenomenu we właściwie dobranej do tematu stylistyce przekazu — ascetycznej, ale zawsze obecnej. Zmienia to oczywiście sposób pojmowania liturgii w ogóle, także poza transmisją.

Fenomen religijny przekształca się w telewizyjny

Ten oryginalny film może być zapisany na taśmie wideo i odtwarzany później. Pojawił się nawet zwyczaj rozpowszechniania wideokaset różnych zdarzeń sakramentalnych. Ze względu na specyfikę odbioru niebezpośredniego, pierwszy materiał podlega zwykle przemontowaniu. Zredagowane wersje tekstu ograniczają się przeważnie do przywoływania kazań, elementów najbardziej podniosłych, szczególnie estetycznych, a także sensacyjnych. Widać to szczególnie w przypadku relacjonowania papieskich pielgrzymek, kiedy fenomen religijny przekształca się w telewizyjny. Tłumione są znaczenia mistyczne, a przeważają nad nimi narracje o niezwykłości Papieża i jego oddziaływaniu na wiernych. W ten sposób jako najważniejsze wydarzenie papieskiej pielgrzymki do Polski w 1999 roku utrwala się w zbiorowej świadomości opowieść Ojca Świętego o kremówkach. Podobnie dzieje się w wypadku amatorskich filmów wideo, rejestrowanych podczas rodzinnych uroczystości religijnych, od razu z zamiarem opowiedzenia pewnej historii, niekiedy tak bardzo związanej z konkretnym bohaterem, że ignorującej samo zdarzenie sakralne. Bywa, iż uczestnicy ceremonii podporządkowują się wtedy bardziej wymogom przygotowywanego filmu niż liturgii.

Przemiana bezpośredniej relacji w film wideo jest najlepszym momentem do uświadomienia sobie faktu, że transmisja Mszy źródłowo związana jest z nową wrażliwością, kształtowaną przez media audiowizualne. Najkrócej mówiąc, charakteryzuje ją dynamiczne napięcie teleuczestnictwa, między silnym poczuciem własnej prywatności i wolności a otwartością na nieprzymuszony, niczym nieskrępowany kontakt z innymi. Z jednej strony media wzmocniły postawę odbiorczą i konsumencką, z drugiej ciągle stymulują dążenie do autoekspresji, przekraczającej kanon zachowań powszechnych. Napięcie to wzmaga współcześnie pragnienie intensywnej interaktywności. Dokonuje się ona na wielu poziomach relacji, w różnych mediach i kodach, często się uzupełniających i zazwyczaj prostych. Umożliwiają one maksymalne zaangażowanie w sam proces komunikacyjny, którego wartość przewyższa przekazywane znaczenia i podporządkowuje nieustannej reinterpretacji, faktycznej aktywacji sensu. Warto pomyśleć o tym, że jest to pragnienie, które towarzyszy ludziom nie tylko w trakcie używania ożywiających je mediów, ale stale, także w ich praktykach religijnych.

Medialny Papież

Wydaje się, że najlepiej to rozumie obecny Papież i swoim zachowaniem w przestrzeni mediów wyznacza kierunek rozwoju — nie tylko działaniom komunikacyjnym Kościoła, ale środkom przekazu w ogóle. Pojmuje, że popularne media to różne drogi, zbiegające się u jednego celu, którym jest wydarzenie rzeczywistego spotkania między ludźmi, wyzwalającego z trosk sprawiedliwego współbycia i współczuwania w już dokonującym się objawieniu Boga. Oczywiście w wymiarze wiary dokonuje się to za sprawą sakramentalnego daru Chrystusa, ale Jan Paweł II ukazuje, że udział w tej tajemnicy w istocie jest przesłaniem służącym miłości, otwartości na drugiego człowieka, współobecności z nim w imię Boga (por. Mt 18,20). Korzystając ze środków transportu, Papież nieustannie dąży do rzeczywistych spotkań w różnych miejscach świata — z rzeczywistymi, traktowanymi indywidualnie w ich różnorodności, ludźmi. Otwiera się na świat w całej jego realności, a w nim na liczne, różne dyskursy, języki i kultury. Staje się „wszystkim dla wszystkich”, pozostając sobą dla każdego z osobna, intuicyjnie wyczuwając wagę pełnego zaangażowania osobowości w komunikację i równorzędność relacji wzajemnej względem jednorodnej treści, z jaką przybywa do ludzi. Szczerość jego postawy uwiarygodnia uczestnictwo Papieża w sferze komunikacji medialnej, które faktycznie symbolizuje jego w pełni ludzkie świadectwo wiary, a nie tylko martwy jej depozyt, przejęty od innych i przekazywany bez rozumiejącego zaangażowania całej egzystencji (por. J 18,34a). Dlatego jego liczne, multimedialne teksty czytelne są także dla niewierzących lub niewiernych. Przełamują one niezrozumiałość mocnych kodów liturgicznych i teologicznych, wynikającą z braku zaangażowania i dystansu, charakterystycznych dla kultury druku, podobnie jak to się dzieje przy odczytywaniu na (własny) głos cudzych tekstów, bez ich głębokiego zweryfikowania w sobie.

Słynny żart Papieża o tym, że „nawet kichnięcie może mieć znaczenie ekumeniczne” (skoro zaś kichnięcie, to może także opowieść o kremówkach), wydaje się w tym kontekście głęboką prawdą i niezwykle inspirującą lekcją teorii mediów, nad którą warto się zastanowić, otwierając się na działania Ducha zawsze nowych czasów.

Komunia a telekomunikacja
Janusz Bohdziewicz

urodzony w 1972 r. – wykładowca zagadnień kina i kultury audiowizualnej na Uniwersytecie Gdańskim, obronił pracę doktorską nt. Hermeneutyka telewizji w obliczu problemów wolnego czasu – wybrane zagadnienia. Jest a...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze