Katolicki beż
fot. elia pellegrini / UNSPLASH.COM

Przestrzeń sakralna stała się poligonem doświadczalnym dla ekspresji indywidualnych gustów. Czy to oznacza, że lubimy rozwiązania odważne i nieszablonowe? Niestety, nie.

Jeśli wierzyć Centrum Badania Opinii Społecznej, aż 86 procent Polaków deklaruje zainteresowanie wyglądem i jakością swojego otoczenia. Wystarczy jednak przyjrzeć się poboczom naszych dróg lub architekturze przedmieść, by się przekonać, że w naszej mentalności więcej ciągle znaczy lepiej. Stąd dziesiątki płacht reklamowych szczelnie zalepiających nasze miasta, stąd dominujący styl barokowo-imperialny w architekturze willowej i orgia kolorystyczna miejskich blokowisk, stąd wreszcie kościoły przyozdobione kolorowymi banerami, styropianowymi gołąbkami, krzykliwymi witrażami i hiperrealistycznym malarstwem. Historyczną czkawką odbijają się nam lata PRL-owskiej zgrzebności, braku materiałów i narzuconej estetyki. Ciągle jeszcze zachowujemy się jak głodzone dziecko w sklepie ze słodyczami, ale gdzieniegdzie pojawiają się już pierwsze jaskółki zmian. Powiew świeżego powietrza czuje się także wewnątrz kościelnych murów – katolicki dizajn budzi się z letargu.

Paradoksalnie, jeśli o dizajnie mówimy, w komunizmie nie było w tej dziedzinie najgorzej. Lata 50. i 60. to złota era polskiego wzornictwa, czego pośrednim dowodem jest moda na meble z tego okresu, które od kilku lat święcą triumfy w magazynach wnętrzarskich i w naszych domach. Takie przedmioty jak słynny czerwony fotel Romana Modzelewskiego (o który zabiegały zagraniczne firmy, ale wskutek sprzeciwu polskich władz nigdy nie stał się naszym hitem eksportowym) albo fotel Chierowskiego model 366 stanowią dziś nie lada gratkę dla coraz liczniejszych wielbicieli dizajnu w stylu vintage, a ich ceny sukcesywnie rosną. Oryginalność polskiej szkoły wzornictwa może stanowić przekorną egzemplifikację hasła „Potrzeba matką wynalazku”: to przecież powszechny brak wszystkiego sprawił, że nasi projektanci w okresie PRL-u pozbawieni dostępu do popularnych za Zachodzie materiałów (np. tworzyw sztucznych), zmuszeni byli do większej kreatywności i sięgali po produkty łatwo dostępne w kraju – na przykład po sklejkę.

Największe zasługi na polu popularyzacji dobrego dizajnu należy jednak bez wątpienia przypisać otwartemu 1 października 1950 roku w Warszawie Instytutowi Wzornictwa Przemysłowego – jednej z pierwszych tego typu placówek w powojennej Europie. Odbywały się tu nie tylko wykłady, ale także warsztaty, dzięki którym każdy projektant od początku do końca znał proces powstawania danego przedmiotu i nie dopuszczał się fuszerki. Pomysłodawczyni i założycielka instytutu prof. Wanda Telakowska (nazywana Joann

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Katolicki beż
Ewa Buczek

urodzona w 1983 r. – sekretarz redakcji kwartalnika „Więź”, gdzie odpowiada za reporterski dział „Czytanie świata”; członkini Zespołu Laboratorium „Więzi”. Pod panieńskim nazwiskiem Ewa Karabin publikowała w „Więzi”, „Tyg...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze