Pamiętam chwilę, kiedy Ojciec Święty błogosławił Warszawie – jego wyraz twarzy, skupienie i to moje przekonanie, że przez osobę papieża Bóg nas błogosławi. Gdybym nie był w oazie, może bym tego nie zauważył…
Rozmawiają Tomasz Zubilewicz i Katarzyna Kolska
Pierwsze wspomnienie?
1978 rok, Adwent, grudniowe rekolekcje ewangelizacyjne w moim parafialnym kościele pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Świata przy ulicy Opaczewskiej w Warszawie, gdzie od wielu lat byłem ministrantem. Rekolekcje prowadził ksiądz Grzegorz Krysztofik, niezwykle charyzmatyczny człowiek, a zaprosił go do nas ksiądz Wiesław Kwiecień, który miał kontakty z Ruchem Światło-Życie i zebrał wokół siebie grono osób, wspólnie z nim przygotowujących te rekolekcje.
I co takiego się wydarzyło podczas tych rekolekcji?
To było moje pierwsze spotkanie z Chrystusem, z Bogiem, który jest. Uświadomiłem sobie, że bycie ministrantem i chodzenie na mszę to jedno, a bycie świadomym członkiem Kościoła, który wie, po co chodzi do kościoła i jakie to może mieć przełożenie na życie – to drugie.
Ile miał pan wtedy lat?
Szesnaście. I to jest bardzo istotne. Bo to jest przecież taki czas, kiedy człowiek podejmuje wiele ważnych decyzji, które mają konsekwencje w późniejszych latach. Dlatego nie będę ukrywał, że te rekolekcje i doświadczenie spotkania z Bogiem nastąpiły w bardzo odpowiednim momencie i wyznaczyły mi drogę na następne lata. Zrozumiałem, że to wszystko, co proponuje chrześcijaństwo, ma być dla mnie oparciem, i że to są wartości, na których chcę budować swoje życie z Bogiem.
Czym ruch oazowy różnił się od tego, czego pan doświadczał do tej pory w parafii jako młody człowiek?
Wszystkim. Nagle się okazało, że Pismo Święte to nie jest tylko zbiór pism proroczych i opowiadań o życiu Chrystusa, jakaś tradycja przekazywana dzieciom przez rodziców z pokolenia na pokolenie, ale że to ma konkretne przełożenie na moje życie, na mój sposób myślenia, postępowania, na to, jak mam kształtować swoją przyszłość. Zrozumiałem istotę modlitwy.
Nikt wcześniej w taki sposób nie opowiadał panu o Bogu?
Nie. To była tradycyjna wiara wyniesiona z domu, bez głębszego zastanawiania się, po co my chodzimy do tego kościoła, po co się modlimy, jaki to ma sens. I nagle pojawiła się wspólnota Ruch Światło-Życie, która przyszła z zupełnie nowym spojrzeniem na świat i zaproponowała konkretną formację – spotkania pierwszego, drugiego, trzeciego stopnia, a później kolejne. W przypadku naszej wspólnoty ogromną rolę odegrała osoba księdza Wiesława Kwietnia, który objął nas swoją opieką. I ta wspólnota tr
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń