fot. Athena / Pexels

Głoście wszędzie, nawet na billboardach?

Czy prywatny biznesmen może zamieszczać w przestrzeni publicznej religijne komunikaty? Oczywiście, może wydatkować swój majątek w ramach istniejącego porządku prawnego w dowolny sposób.

„Zarezerwowaliśmy billboardy w 27 miastach w Polsce. Wszystko zależy od tego, w jak wielu miejscach pokażemy swoje istnienie. A aby je pokazać – trzeba dużo billboardów” – deklarowali przedstawiciele organizacji prowadzącej w Polsce kampanię reklamową związaną z życiem religijnym. Nie, nie są to słowa przedstawicieli Fundacji „Nasze Dzieci” Kornice, której religijne i społeczne plakaty w ostatnich miesiącach są bardzo widoczne w polskiej przestrzeni publicznej. Niemal dokładnie dziesięć lat temu w taki sposób uzasadniała swoją akcję billboardową Fundacja Wolność od Religii. Na terenie całej Polski opłaciła ona plakaty z hasłami typu „Ateiści są boscy” czy „Nie zabijam, nie kradnę, nie wierzę”. Akcje takie przeprowadzane są zresztą w wielu państwach. Wystarczy zerknąć na stronę atheistbillboards.com, gdzie zamieszczono przykłady podobnych kampanii z różnych zakątków świata.

Ale wróćmy na polskie podwórko i do czasów współczesnych. Bogaty biznesmen postanawia przeznaczyć część swojego majątku na działania niesztampowe, dla wielu mało zrozumiałe. Wydaje ogromne sumy, wedle niektórych po prostu szasta pieniędzmi, realizując swoje niecodzienne pomysły. Nie budzi to jednak dezaprobaty, raczej ciekawość – ostatecznie to jego prywatne fundusze, może nimi dysponować wedle własnej woli. Nie, nie jest to przypadek Mateusza Kłoska, właściciela firmy Eko-Okna i założyciela Fundacji Kornice. Z takim pomieszaniem fascynacji i zdumienia media opisywały działania pewnego przedsiębiorcy z Krakowa, wydającego ogromne, niewspółmierne do poziomu rozgrywek pieniądze na utrzymanie trzecioligowego klubu piłkarskiego.

Przytaczam powyższe przykłady, szukając punktów odniesienia, które pozwolą nieco z boku spojrzeć na wywołujące tak wiele emocji działania Fundacji Kornice i jej założyciela. Rozgrzewają one klawiatury internetowych polemistów, wzbudzają rezonans i reakcję w postaci ogromnej liczby przeróbek, memów i żartów – ale też niechęci, irytacji czy nieskrywanej nienawiści (z nawoływaniem do bojkotu produktów finansującego fundację przedsiębiorstwa włącznie). Nie tylko zresztą w środowiskach tradycyjnie nieprzychylnych religii, ale również wśród niemałej części wierzących. Na czym zatem polega problem? Jak to możliwe, że te same obrazy niektórzy wierzący uznają za ewangelizację, inni z kolei – za profanację? Dlaczego przypominanie o najważniejszym wymiarze ludzkiej egzystencji (wersja zwolenników kampanii) odbierane

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Głoście wszędzie, nawet na billboardach?
Rafał Cekiera

urodzony w 1979 r. – doktor nauk społecznych, adiunkt w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, zajmuje się socjologią religii, migracji i kultury. Publikował m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Znaku”, „...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze