dwie ryby na talerzu dwa pstrągi faszerowane
fot. Gregor Moser/ Unsplash

Gdy jest nadmiar, znika tęsknota

Dla wielu osób prawdziwą ascezą jest zgoda na swoje własne życie. Z krzyżem jest tak, że nie trzeba go szukać, a nie daj Boże komuś go dodawać, wystarczy się zgodzić na to, czego zmienić w tym momencie nie potrafimy.

Zabrzmi to jak banał nad banały, ale mimo wszystko ośmielę się napisać to na początku. W życiu nie da się osiągnąć niczego sensownego bez samodyscypliny i stawiania sobie ograniczeń – czyli tego wszystkiego, co nazywamy ascezą. Kiedy norweskiego biathlonistę Olego Einara Bjørndalena zapytano o jego plan treningowy, odpowiedział: „Aby nie stracić motywacji, wprowadziłem kilka ważnych zasad w moim życiu. Najważniejsza to wystrzegać się jakiejkolwiek formy luksusu, ponieważ właśnie on sprawia, że człowiek czuje się zadowolony i traci chęć do walki”. Norweski sportowiec ma obecnie czterdzieści lat i nadal święci triumfy.

Nie da się zachować higieny psychiczno-duchowej bez odcięcia się od rzeczy niepotrzebnych, a wyrzeczenia są absolutnie niezbędne do tego, aby człowiek mógł się rozwijać i aby z talentu wynikło coś dobrego. Znana maksyma „Od przybytku głowa nie boli” nie sprawdza się w codziennym doświadczeniu. Nadmierna troska o utrzymanie tego wszystkiego odbiera wewnętrzną równowagę i pokój. Brak ascezy sprawia, że człowiek obrasta w tłuszcz i w końcu staje się ociężały.

Nie bez powodu jeden z wersetów hymnu odmawianego na jutrzni brzmi: „Naucz nas, Panie, wyrzekać się rzeczy zbędnych”, cechą mądrości jest bowiem wprowadzanie w swoim życiu porządku.

O św. Dominiku bł. Jordan z Saksonii napisał, że wiódł proste życie. I ta cecha miała sprawiać, że „zyskiwał największą sympatię u wszystkich”. Najwięksi ojcowie monastycyzmu św. Bazyli i św. Benedykt również wielokrotnie powtarzali swoim braciom, aby unikali przesady, znajdowali umiar i systematycznie pozbywali się rzeczy niepotrzebnych. Przesada bowiem – w każdej dziedzinie życia – jest wrogiem duszy. Święty Pojmen, duchowy ojciec wszystkich cenobitów, ujął to nawet jeszcze mocniej: „Każdy nadmiar pochodzi od Szatana”. W życiu duchowym poczucie samozadowolenia jest bowiem początkiem upadku, a niedosyt jest zawsze lepszy od przesytu. To rozczarowanie tym światem sprawia, że pojawia się tęsknota za czymś więcej. Dlatego dla rozwoju duszy najlepszy jest stan pewnej oschłości, gdy czegoś brakuje, czujesz się głodny, coś ci doskwiera. Jezus mówił do apostołów: „Nie zabierajcie chleba” – najpierw więc trzeba zgłodnieć, aby mieć w sobie przestr

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Gdy jest nadmiar, znika tęsknota
Krzysztof Pałys OP

urodzony w 1979 r. – dominikanin, rekolekcjonista, magister nowicjatu, prowadzi blog Światła Miasta, mieszka w Warszawie. Nakłade...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze