Jakiś czas temu, gdy przygotowywałem się do głoszenia rekolekcji – tym razem nie na śląskiej prowincji, ale we Wrocławiu – wpadł mi w oko pewien Pawłowy passus. Rekolekcje miały być o Kościele, więc przeglądałem eklezjologicznie nośne wątki Nowego Testamentu, wśród nich ten: „[Chodzi o to], abyśmy już nie byli dziećmi, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki, na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu. Natomiast żyjąc prawdziwie w miłości, sprawmy, by wszystko rosło ku Temu, który jest Głową – ku Chrystusowi” (Ef 4,14–15).
Ponieważ wszystko czyta się zawsze w jakimś kontekście, natychmiast przypomniałem sobie reakcje mediów na doniesienia z rzymskiego synodu o rodzinie. Nie zamierzam komentować ani samego synodu, ani medialnej zawieruchy wokół niego. Zależy mi raczej na przyjrzeniu się wielości fal i powiewów nauki. Bo chyba w tym właśnie punkcie aktualność Pawłowej przestrogi dobitnie się ujawnia.
Informacje na temat tego, co się dzieje w przestrzeni kościelnej doktryny, docierają do
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń