Erozja ludzkiej duszy
Oferta specjalna -25%

Pierwszy List do Koryntian

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 54,90 PLN
Wyczyść

Osoby bierne, duchowo i profesjonalnie niezaangażowane – byty „wegetatywne” – nie wypalają się. Wypalenie dotyka tych, którzy „płoną” – są silnie zmotywowani, żyją jakąś pasją.

Wiele osób dość sceptycznie odnosi się do problemu wypalenia, przyjmując, że jest to przejaw psychologicznego trendu czy mody. Dostępne raporty badań i doświadczenia sporej grupy ludzi wskazują jednak, że wypalenie rzeczywiście dotyka przedstawicieli różnych profesji i zawodów. Zmiana warunków pracy, rosnące wymagania i obciążenia zawodowe oraz nowe wyzwania są źródłem wielu trudności, którym nie zawsze umiemy stawić czoło. Wszystko to sprzyja powstaniu syndromu wypalenia. Jest to problem złożony i niezwykle groźny w skutkach. Zdaniem jednej z badaczek – zajmującej się od ćwierćwiecza tą problematyką – jego istotą jest: „erozja wartości, godności i woli – erozja ludzkiej duszy. Jest dolegliwością rozwijającą się stopniowo, w sposób ciągły i nieprzerwany, spychającą ludzi ku dołowi ruchem spiralnym, który jest trudny do odwrócenia”. Zatem syndrom wypalenia nie dotyczy jedynie trudności natury psychofizycznej i może wystąpić nie tylko u osób zapracowanych. Jego niszczycielski ogień dotyka wnętrza człowieka i praktycznie zagraża każdemu.

Objawy

Wypalenie wiąże się z niepowodzeniem w konfrontacji z długo-trwałym i nazbyt obciążającym psychicznie stresem. I tu pierwsza uwaga praktyczna. Uczestnicy antywypaleniowych sesji i szkoleń najczęściej potwierdzają, że uniknęliby wielu problemów, gdyby wcześniej wypracowali strategie pomocne w radzeniu sobie ze stresem (coping). Często pytają: „Dlaczego nikt nas tego nie na-uczył, choćby w szkole?”. Istnieje wiele technik, które pozwalają nam nie tylko zorientować się, że znaleźliśmy się w sytuacji stresowej, lecz także wdrożyć własne wypracowane sposoby-strategie nakierowane na przezwyciężenie jej negatywnych skutków.

O wypaleniu mówi się, że to zespół wyczerpania, utraty entuzjazmu (depersonalizacji) oraz nieefektywności, który występuje u osób pracujących w pewnym określonym stylu. Aby zatem orzec, że mamy do czynienia z zespołem wypalenia, musimy stwierdzić, że występują jednocześnie – choć nie zawsze w jednakowym natężeniu – trzy czynniki.

Pierwszym z nich jest wyczerpanie rozumiane jako realne osłabienie zarówno fizyczne, jak i (albo raczej: przede wszystkim) emocjonalne. Niestabilny nastrój, mała odporność na trudności, poirytowanie, poczucie bezsilności czy bezradności są częstymi i typowymi przejawami wyczerpania. Osoby wyczerpane czują się przeciążone, wymęczone, zgłaszają różne dolegliwości: bezsenność, notoryczne bóle głowy, osłabienie, są też mniej odporne na infekcje.

Depersonalizacja oznacza, że początkowy entuzjazm towarzyszący spotkaniom z innymi ludźmi ustąpił miejsca cynizmowi. Koledzy stali się irytujący, szef nazbyt wymagający i przesadnie kontrolujący, a klienci uciążliwi. Dlatego typową postawą osób wypalonych jest izolacja i zobojętnienie na innych ludzi i ich problemy. Uczeń dla wypalonego nauczyciela czy katechety to męczący numer z dziennika. Wypalony lekarz czy pielęgniarka z trudem zajmują się tym „facetem spod dwójki”. Często tak właśnie osoby wypalone wypowiadają się o innych. Inaczej mówiąc: wypalenie poniekąd się werbalizuje i ma swój język.

Nieefektywność, czyli obniżenie wydajności to ostatnia składowa syndromu wypalenia. Osoba wypalona traci zapał, praca staje się dla niej mniej satysfakcjonująca – co wywołuje uczucie dyskomfortu i wrażenie osobistej bezwartościowości. Taki człowiek – co zrozumiałe – przedkłada wypoczynek nad zaangażowanie zawodowe, zatem wydłuża przerwy w pracy lub bierze zwolnienie lekarskie. Współwystępowanie opisanych objawów (wyczerpanie – depersonalizacja – nieefektywność) może zapowiadać pojawienie się zespołu wypalenia.

Mnie się to nie przydarzy?

Wypalenie w swej dynamice oraz symptomach przypomina inne niekorzystne stany czy zaburzenia – np. depresję, kryzys, permanentne zmęczenie. Dlatego rozpoznanie syndromu dokonywane jest przez specjalistów korzystających z precyzyjnych narzędzi diagnostycznych. Oczywiście zdania i w tym względzie są podzielone, ponieważ niektórzy uważają, że pełnoobjawowy syndrom wypalenia najczęściej kończy się depresją. Jednak w celach praktycznych warto zapoznać się z przedstawioną powyżej listą objawów i stanów, co umożliwi wstępne określenie, czy u kogoś wystąpiły symptomy wypalenia oraz pozwoli oszacować ich nasilenie.

Trudno wskazać jedną przyczynę, która byłaby istotnym czynnikiem wyzwalającym syndrom wypalenia. Krótko rzecz ujmując, można przyjąć, że ktoś się wypalił, bo źle, czyli nieumiejętnie pracował. Jest w tym potocznym i mocno upraszczającym stwierdzeniu sporo prawdy. Zarzewie wypalenia powstaje wówczas, gdy nastąpiło niedopasowanie między osobą zaangażowaną zawodowo, czy posługującą, a szeroko rozumianymi obszarami środowiska pracy zawodowej. Najczęściej wskazuje się kilka obszarów, m.in. zbyt duże obciążenie pracą; brak kontroli i niemożność współdecydowania w pracy; brak współdziałania i problemy w relacjach międzyludzkich w zespole oraz – rzadko brany pod uwagę – konflikt wartości. Wielu szefów powinno uderzyć się w piersi, jeśli swymi dyrektywami łamią sumienia pracowników.

W zrozumieniu przyczyn wypalenia bardzo pomocna jest „od-dolna” analiza pod kątem wypaleniowym określonych grup zawodowych. Zmieniające się warunki pracy spowodowały, że do pewnych standardowych zadań doszły kolejne wyzwania, które generują nowe obciążenia – co ma miejsce np. w posłudze księdza. Dlatego poznanie specyfiki pracy i trudności w danym zawodzie pozwala nie tylko ocenić stopień zagrożenia wypaleniem, ale również przedsięwziąć odpowiednie działania profilaktyczne.

Myślenie w kategoriach: „nam się to nie przydarzy” ma często zgubne skutki. Zasadniczo łatwiej o wypalenie wszędzie tam, gdzie praca wiąże się z kontaktami z ludźmi, emocjonalnie angażuje i absorbuje, wymaga znacznych kompetencji. Ponadto permanentne funkcjonowanie w sytuacji stresu zawodowego także zwiększa ryzyko wystąpienia syndromu wypalenia. Można przyjąć, że na przedstawicieli wielu zawodów czy profesji oddziałują podobne czynniki sprzyjające jego powstawaniu.

Powody

Wieloaspektowość zjawiska zespołu wypalenia zawodowego oraz złożoność jego natury pozostaje sprawą bezsporną. Stąd trudno jest wskazać, co konkretnie w określonym przypadku spowodowało, że ktoś się wypala. Aby doszło do powstania zespołu wypalenia, musi zadziałać kilka czynników. W literaturze wymienia się ich wiele, przyjmując różne kryteria podziału.

Zasadniczo czynniki (determinanty) sprzyjające wypaleniu dzieli się na środowiskowe (wynikające z pracy i struktury organizacji) oraz indywidualne (najczęściej odnoszące się do cech osobowości).

Do czynników środowiskowych zalicza się przede wszystkim te związane z wymogami pracy, czyli: nadmierne wymagania i zbyt dużą odpowiedzialność, obciążenie psychofizyczne (stresory), wadliwy styl zarządzania instytucją i potencjałem ludzkim, brak sprecyzowanych celów oraz nadmierną rywalizację, konfliktowość zaburzającą relacje interpersonalne między pracownikami.

Zastanawia to, że wiele osób, które pracują w niekorzystnych warunkach, nie doświadcza symptomów syndromu wypalenia. Dzieje się tak, ponieważ równie istotną rolę odgrywają czynniki wewnętrzne związane z pełnioną rolą, osobistym systemem wartości, relacjami interpersonalnymi, a przede wszystkim z cechami i strukturą osobowości.

Do cech osobistych predysponujących do zespołu wypalenia należą: niska odporność psychiczna (hardiness), niska samoocena, niespójność wewnętrzna, niestałość emocjonalna, lękliwość, impulsywność, nadwrażliwość, nieśmiałość oraz nieoperatywność. Brak umiejętności radzenia sobie (zarządzania) stresem oraz brak pozytywnego treningu w znoszeniu frustracji – najczęściej u ofiar bezstresowego wychowania – to dodatkowe czynniki usposabiają-ce do wypalenia. Bezsprzecznie pracoholicy oraz osoby cierpiące na „syndrom mesjasza” także w znacznym stopniu narażone są na wypalenie.

Tylko dla ambitnych

Syndrom wypalenia jest na tyle złożonym zjawiskiem, że czasami trudno stwierdzić, które czynniki odgrywają istotniejszą rolę. Intuicyjnie można przyjąć, że przyczyny często krzyżują się i nakładają. Podatny na wypalenie jest także człowiek niewłaściwie zmotywowany. Motywacja stanowi równie istotny czynnik lub, inaczej ujmując, „tworzywo” wypalenia.

Tylko osoby ambitne, pełne zapału i poświęcenia, silnie zaangażowane w pracę ulegają wypaleniu. Ich nastawienie stanowi swoisty wyzwalacz procesu wypaleniowego, coś w rodzaju iskry. I jest to, poniekąd, paradoksalne. Czasami ceną za entuzjastyczne, pełne zapału podejście do powierzonych zadań, włożony wysiłek, stawianie bardzo wysokich wymagań i realizację wytyczonych, niekiedy trudno osiągalnych celów, jest stan wypalenia. Osoby bierne, duchowo i profesjonalnie niezaangażowane – byty „wegetatywne” – nie wypalają się. Po prostu wchodzą w kryzys, który może stać się dla nich wielką szansą odnalezienia drogi rzeczywistego rozwoju i pełnienia misji. Wypalenie zaś dotyka tych, którzy płoną – są silnie zmotywowani, żyją jakąś pasją. Stąd tak ważne jest odpowiednie motywowanie zarówno siebie, jak i właściwe stymulowanie wszystkich innych pasjonatów i zapaleńców.

Profilaktyka

Jak się chronić przed wypaleniem, a właściwie: jak pracować i się nie wypalić? Warto zauważyć, iż ważna jest sama świadomość, że syndrom wypalenia stanowi realnie zagrożenie. Zuchwała negacja trudności, przesadny optymizm w zaangażowaniu czy pseudo-duchowe chojractwo w posłudze poddały niektórych swoistej próbie ognia.

Warto także zapoznać się ze sposobami pomocnymi w zapobieganiu wypaleniu. Zacznijmy od kwestii instytucjonalnych. Każde usprawnienie organizacji, struktur, wytworzenie odpowiednich relacji międzyosobowych, szeroko rozumiana integracja, poprawienie komunikacji oraz wszelkie działania mające na celu upodmiotowienie pracowników oddalają widmo wypalenia. Niebagatelną rolę odgrywa klimat, w jakim spełniana jest posługa czy wykonywana jest praca. Dlatego nie należy szczędzić środków na integrację zespołów oraz tworzenie grup niosących wsparcie, pomoc i fachową poradę. Pewna osoba doświadczająca syndromu wypalenia stwierdziła, że nie sposób pracować w „permanentnym chaosie” czy „niekończącym się bajzlu”. To dosadne, ale bardzo prawdziwe określenie. Często z pozoru drobny – szczególnie dla kierownictwa – problem w firmie, trwający lata, staje się nie do zniesienia i tworzy wypaleniową „iskrę”. Dlatego tak ważne jest wprowadzenie zmian systemowo-organizacyjnych. Poważną lekcję do odrobienia ma w tym względzie wiele instytucji, począwszy od środowisk biznesowych, a skończywszy na niektórych agendach struktur kościelnych.

Harmonia

Co może uczynić osobiście każdy z nas – pracujący czy po-sługujący – aby nie ulec wypaleniu? Analizując dane z rynku pracy, ze szczególnym uwzględnieniem problemu bezrobocia, ważne jest zadanie sobie kilku pytań: czy nadaję się do określonego zajęcia; czy dana praca nie jest dla mnie zbyt obciążająca; czy dysponuję wystarczającymi kompetencjami, aby sprostać wyzwaniom i obciążeniom? Pewna grupa osób – przede wszystkim ze względu na predyspozycje osobowościowe – wręcz nie powinna angażować się zawodowo w określone prace, ponieważ w niedalekiej przyszłości przypłaci to wypaleniem. Ten namysł, czy odpowiedzialną refleksję, musi uczynić każdy – nawet jeśli uzyskał odpowiednie wykształcenie, także jeśli przeszedł przez sito selekcji w firmie, a nawet wówczas, gdy wreszcie znalazł posadę po długim okresie pozostawania bez pracy.

Sposobem na uniknięcie wypalenia jest z pewnością podnoszenie kwalifikacji zawodowych. Nabycie odpowiednich kompetencji i nieustanne ich doskonalenie wzmacnia w nas poczucie sprawczości, a tym samym impregnuje na wypalenie.

Kolejny postulat zapobiegawczy dotyczy harmonii między pracą a życiem osobistym. Koniecznie musimy sami zatroszczyć się o czas wolny, o czas dla bliskich, tak potrzebny do regeneracji sił fizycznych i psychicznych. Potrzeby materialne, napięte plany i liczne zobowiązania powodują, że wydaje się nam, iż jeśli zwolnimy tempo, wszystko się rozpadnie. Być może, lecz mordercze tempo w efekcie doprowadzi do wyczerpania. Zachowanie równowagi między pracą a innymi aktywnościami i życiem osobistym jest wymogiem koniecznym, wynikającym wręcz z biblijnego postulatu „miłości do samego siebie”. Czasami przekłada się to na skromniejszy standard życia, ale zwiększa się wtedy nasz dobro-stan w wymiarze psychofizycznym i duchowym. Chrystus potrafił zostawić tłumy schorowanych oraz ciągnące za Nim rzesze potrzebujących pomocy, aby oddać się modlitwie czy przyjąć zaproszenie w gościnę. Te fakty z życia Mistrza powinny do nas przemawiać.

Sens życia

Żyjemy w czasach „herezji czynu” i dyktatów ery postindustrialnej. W wyniku przemian cywilizacyjnych i hierarchii wartości dla wielu osób praca stała się sensem życia. Nie należy oczywiście negować jej wartości i satysfakcji, którą daje jej wykonywanie, często jednak dochodzi do utraty właściwej miary. Praca i zaangażowanie zawodowe stają się nadrzędną ideą w życiu, nierzadko wręcz bożkiem. I gdy coś w tej pracy zaczyna się walić, wali się też cała egzystencja człowieka. Dlatego praca nie może być całym naszym życiem. Poszukiwanie i odnalezienie sensu życia w Bogu nie tylko stanowi fundament naszej egzystencji, umożliwia rozwój, ale również zabezpiecza nas w konsekwencji przed wieloma tragediami w życiu, w tym także przed wypaleniem. Dlatego tak ważna jest troska o nasze wnętrze i ciągły rozwój duchowy. Oczywiście postulat prymatu życia duchowego nie oznacza, że mamy Chrystusa traktować jako remedium na każdy problem. Z doświadczenia wielu osób wiem jednak, że przed wypaleniem chroni żywy kontakt i relacja ze Słowem, które ostatecznie czyni sensownymi nasze wysiłki i prace.

Erozja ludzkiej duszy
Artur Radacki MIC

urodzony w 1968 r. – doktor psychologii, teolog duchowości, rektor i wychowawca w WSD księży marianów oraz wykładowca akademicki....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze