Czy naprawdę coś złego stałoby się z naszą wiarą w Chrystusa, gdybyśmy zrezygnowali z wyznawania Jego dziewiczego poczęcia i uznali, że przyszedł na świat w wyniku współżycia małżeńskiego?
Z tym pytaniem spotykałem się wielokrotnie i najczęściej nie zadawały go osoby z gruntu sceptycznie nastawione do wiary, ale ludzie szczerze się o nią troszczący. Nie potrafili odnaleźć głębszego sensu w wyznaniu dziewictwa Matki Boga i czuli się tym zaniepokojeni. Dlatego warto przypomnieć, jak ważną rolę odgrywa ten dogmat w strukturze naszej wiary. Może uda się w ten sposób usunąć źródło niepokoju?
Wyznając w Credo: „począł się z Ducha Świętego, narodził się z Maryi Panny”, wyrażamy naszą wiarę w cudowne, bo dokonane stwórczą mocą Ducha Świętego i bez udziału mężczyzny, poczęcie Chrystusa w łonie Jego matki Maryi. Zgodnie ze świadectwem św. Mateusza (Mt 1,18–25) i św. Łukasza (Łk 1,26–38) wierzymy, że sposób poczęcia Jezusa absolutnie wykraczał poza granice naturalnych mocy, a stojąca za tym ingerencja Stwórcy miała poważne racje. Przedstawię tylko najważniejsze z nich, posiłkując się kategorią daru, którą zaproponował Jacek Salij OP w szkicu o dziewiczym poczęciu, opublikowanym niegdyś w rubryce Szukającym drogi.
Pisał wtedy:
Syn Boży narodził się z Dziewicy! Bóg raczył posłużyć się tym znakiem, aby pouczyć nas, że Jego Syn jest najszczególniejszym Jego Darem dla ludzi”.
Bóg przejmuje inicjatywę
Im większego daru Bóg chce nam udzielić, tym większą przejmuje inicjatywę. Kiedy wyzwalał Izraelitów z niewoli egipskiej – rozdzielił morskie wody; gdy chciał podarować światu św. Pawła – olśnił Go „światłością z nieba” (Dz 9,3). Podobnych przykładów z dziejów zbawienia można znaleźć bez liku. Te dwa wystarczą jednak, by rozpoznać pewną prawidłowość: w szczególnych wypadkach, gdy Bóg chce obdarować czymś lub kimś wielkim, wkracza na scenę historii ze zdwojoną siłą. Za każdą z tych interwencji kryje się Jego nieskończona miłość do ludzi; dar, którego wtedy udziela, znacznie przekracza wszystko, co obdarowani mogliby stworzyć naturalnymi siłami.
Byłoby czymś doprawdy zdumiewającym, gdyby zasada ta nie obowiązywała w przypadku największego Daru, który kiedykolwiek został przez Boga udzielony ludziom, a więc Daru Syna Bożego.
Aby zobaczyć, jak dosłownie spełnia się ta zasada w przypadku dziewiczego poczęcia, przyjrzyjmy się gradacji intensywności Bożego działania w powoływaniu do istnienia ludzi. Zaczynając od najbardziej podstawowego poziomu: już w każdym zwyczajnym poczęciu Bóg działa niezwykle aktywnie, ponieważ stwarza „z nicości” jednostkową duszę dla określonego człowieka. Jak naucza Katechizm Kościoła katolickiego, dusza jest bezpośrednio stwarzana przez Boga i nie jest produktem rodziców1. Wejdźmy stopień wyżej. Pismo Święte zaświadcza, że wielu wybitnych bohaterów wiary przychodziło na świat z kobiet niepłodnych, jak choćby Jan Chrzciciel, który narodził się ze związku niemłodego już Zachariasza i Elżbiety, niepłodnej i podobnie jak jej mąż posuniętej w latach (Łk 1,7). Mamy tu oczywiście do czynienia z cudownymi poczęciami, do których konieczna była szczególna interwencja Boga, ale nie dokonały się one z pominięciem naturalnego aktu małżeńskiego. I wreszcie, poziom najwyższy. Ponieważ przyjście na świat Syna Bożego było największym ze wszystkich darów, których Bóg udzielił ludzkości, dlatego począł się On z Dziewicy. Bóg przejął inicjatywę w stopniu dotąd niespotykanym,
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń