Po co światu mnich?
trudno pisać o bólu, bo przecież każdy odczuwa go i przeżywa inaczej.
Dla jednych jest tylko chwilową dolegliwością, która zaraz minie. Dla innych to długie miesiące, a może nawet lata cierpienia, zmagania ponad siły, zagryzania zębów.
Bardziej od bólu boli wówczas niezrozumienie wyrażane z pozycji tego, który wie lepiej: Aż tak nie boli! Musi boleć! Poboli, poboli i przestanie.
Głupie zdania. Nieprawdziwe. Od dawna przecież wiadomo, że nie musi boleć. Że medycyna umie sobie poradzić z bólem, który upokarza człowieka i odbiera mu siły do życia.
Ból połączony z cierpieniem sprawia nam kłopot – no bo jak zrozumieć Boga Ojca, który pozwala na to, by Jego dzieci cierpiały? Próbujemy się podeprzeć Ewangelią. Tyle że Chrystus nie napisał żadnej pracy o bólu. Nigdzie też nam nie wyjaśnił, dlaczego cierpimy. Tak jakby oczekiwał, że więcej nam powiedzą Jego gesty niż słowa. Spotykał się z chorymi, towarzyszył wykluczonym, uzdrawiał. Ten brak i niewytłumaczalność cierpienia to częsty zarzut kierowany pod adresem Boga.
Jak żyć z bólem? – zapytaliśmy naszych autorów. Jak sobie radzić z cierpieniem? Nie znajdą tu Państwo prostych odpowiedzi i gładkich zdań, które mówią, że cierpienie uszlachetnia. Są natomiast świadectwa tych, którzy cierpiąc z bólu, starają się w tym znaleźć jakiś sens. I którzy mówią: Wiele można wytrzymać, jeśli człowiek nie jest w cierpieniu sam.
Te słowa powinniśmy dobrze zapamiętać.
Oceń