Twarze i imiona
Kościół większość sił poświęca tym, którzy do niego przychodzą. Papież sugeruje, aby te siły podzielić. Połowę z nich skierować ku tym, których nie ma w Kościele.
Eklezjologia jest nauką teologiczną o Kościele. Dlatego też, mówiąc o eklezjologii papieża Franciszka, spodziewamy się jakiejś wykładni Kościoła działającego obecnie.
Papież Franciszek nie zajmuje się teoretyczną refleksją nad Kościołem, ale raczej stara się urzeczywistniać Kościół przez swoją posługę. Dzięki jego aktywności Kościół „wydarza się”, a my możemy mieć poczucie bycia Kościołem.
Zaryglowani od środka
W nauczaniu papieża Franciszka pojawiają się trzy obrazy Kościoła. Pierwszy to obraz kobiety pochylonej. Święty Łukasz mówi o kobiecie, która „od osiemnastu lat miała ducha niemocy”, była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Papież używa tej ewangelicznej postaci do zobrazowania stanu choroby Kościoła skupionego na sobie. To Kościół pochylony, ale nie pochylony przed kimś, lecz raczej pochylony nad sobą – Kościół zajęty sobą.
Drugi obraz Kościoła to obraz utraty nadziei, obraz uczniów idących do Emaus. Papież użył go, chcąc pokazać, że dziś wewnątrz Kościoła następuje utrata nadziei. Towarzyszy jej pewnego rodzaju zmęczenie, rozczarowanie.
I wreszcie trzeci obraz to obraz miłosiernego Samarytanina. Jest to Kościół pochylający się nad człowiekiem, który znalazł się na marginesie życia społecznego1.
Papież Franciszek używa tych trzech ewangelicznych obrazów, by zaprezentować Kościół „otwartych drzwi”. W tym miejscu przychodzą na myśl pamiętne słowa wypowiedziane przez błogosławionego Jana Pawła II: „Nie lękajcie się otworzyć drzwi Chrystusowi”. Było to wezwanie do otwarcia drzwi, aby Jezus mógł wejść do środka w różne przestrzenie naszego życia. Jednak wołanie papieża Franciszka o „otwarcie drzwi” ma nieco inne znaczenie – chodzi o otwarcie drzwi Kościoła, aby Chrystus mógł wyjść na zewnątrz. Papież wzywa do wyjścia – mówiąc: „Kościół, który nie wychodzi na zewnątrz, wcześniej czy później zaczyna chorować z powodu zaduchu, jaki panuje w zamkniętych pomieszczeniach”2.
Kościołowi statecznemu, troszczącemu się o zabezpieczenie tego, co ma, papież przeciwstawia Kościół, który powinien się otworzyć i wyjść na zewnątrz. Istnieje jednak ryzyko, że Kościołowi, który wychodzi na zewnątrz, może się przytrafić wypadek, tak jak każdej osobie wychodzącej na ulicę. Odpowiadając na tę wątpliwość, Franciszek stwierdził: „Tysiąc razy wolę Kościół po wypadku niż Kościół chory”.
Typowe choroby zamkniętego Kościoła to skoncentrowanie się na sobie, pochylanie się nad sobą, wpatrywanie się w samego siebie. Ten stan zamknięcia, zaryglowania od środka jest przecież Kościołowi znany. Przed Pięćdziesiątnicą Kościół trwał w Wieczerniku zamknięty „z obawy”.
Kościół na peryferiach
Po Soborze Watykańskim II dominowało w eklezjologii nastawienie antropologiczne. Wyrażało się ono w stwierdzeniu – drogą Kościoła jest człowiek. To określenie stało się wiodące dla duszpasterstwa. Tę wizję wzmocniła personalistyczna koncepcja Jana Pawła II.
Za pontyfikatu Benedykta XVI nastąpiło przesunięcie akcentów. Nie umniejszając nic z antropologii, wzmocniono teocentryzm. Papież Benedykt XVI powiedział: „Musimy odważyć się na nowo na eksperyment z Bogiem. Bóg ma znowu znaleźć się na pierwszym miejscu. Drogą Kościoła jest miłość”3.
Papież Franciszek wprowadza natomiast nowe spojrzenie, które można streścić w stwierdzeniu: „Zadaniem Kościoła jest wyjście ku”. Bardzo często papież podkreśla słowo „wyjście”. To zachęta do rozpoczęcia jakiegoś procesu, działania.
Innym słowem-kluczem w mówieniu papieża o Kościele jest „ruch”. Ruch, który powinien ożywiać Kościół. Ruch ten oddają trzy czasowniki: iść, budować, wyznawać. Pierwszy z nich opisuje wędrowanie w obliczu Boga. Drugi – to wezwanie do budowania na fundamencie, jakim jest Chrystus. Trzeci odnosi się do ogołocenia się z ducha światowości.
Ruch jest potrzebny, ponieważ kiedy nie idziemy, to stajemy. Kościół, jak Jego Zbawiciel, jest w drodze, ponieważ jest posłany do tych, którzy się źle mają. Trzeba iść z Chrystusem aż na peryferie – nawołuje papież Franciszek. „Peryferie” to kolejne pojęcie, które zajmuje ważne miejsce w papieskim nauczaniu.
Benedykt XVI stwierdził: „Wiele osób żyje na pustyni. Pustynia posiada kilka form. Istnieje pustynia nędzy, pustynia głodu i pragnienia, pustynia porzucenia, samotności i zniszczonej miłości”. Istnieje też pustynia ciemności Boga, wypalenia duszy, gdzie zanika świadomość godności człowieka. Trzeba tam pójść.
Z kolei papież Franciszek używa metafory peryferii. Mówi: Trzeba wyjść na peryferie, tam, gdzie jest cierpienie, rozlew krwi, ślepota. Termin „peryferie” nie pojawił się niespodziewanie. Tego określenia Jorge Bergoglio używał jako pasterz swojej diecezji. W notatkach z jego przemówienia wygłoszonego podczas konklawe czytamy, że „Kościół jest wezwany do tego, aby wyszedł na zewnątrz i skierował swe kroki na peryferie. Nie tylko te geograficzne, ale także egzystencjalne: peryferie tajemnicy grzechu, bólu, niesprawiedliwości, ignorancji; peryferie wszystkich rodzajów biedy”. Jako papież użył po raz pierwszy pojęcia „peryferie” podczas mszy krzyżma w Wielki Czwartek. Od tego czasu pojęcie „peryferie” stale towarzyszy papieskiemu nauczaniu.
„Peryferie” można rozumieć w trojaki sposób. Po pierwsze, to miejsca i ludzie, w których nie ma Boga. Trzeba tam iść, aby Go zanieść. Po drugie, istnieją tak zwane „peryferie egzystencjalne”. Obejmują one bardzo różnorakie doświadczenia, takie jak: bieda materialna, ubóstwo duchowe, samotność, smutek, choroba, więzienie, cierpienie, obojętność, ignorancja, ból itd. Po trzecie, można rozumieć „peryferie” w sensie teologicznym. To wszelkie sytuacje, „gdzie wierni są najbardziej narażeni na napaść tych, którzy pragną ograbić ich z wiary”. Owo ograbianie nie musi się dokonywać jako bezpośredni atak na wiarę, przekonania religijne czy walkę z Kościołem. Dokonuje się ono o wiele częściej wówczas, gdy negatywne doświadczenia rzutują na postawy religijne i skutkują zwątpieniem w otrzymane zbawienie. A jeszcze głębiej – „peryferie” to stan braku nadziei, peryferie to stan utraty wiary. Papież Franciszek podpowiada: Kościół musi tam iść z Chrystusem4.
Ostatni papieże są papieżami wyjścia i ewangelizacyjnej ofensywy. Jeden każe wyjść na pustynię ludzkiej egzystencji, drugi na peryferie życia. Wydaje się, że obaj noszą w sobie tę samą soborową wizję świata: „Boga, który chce wejść w ten świat”.
W tym momencie warto przypomnieć wołanie błogosławionego Jana Pawła II, który mówił o wyjściu na drogi świata. Wszystkim trzem ostatnim papieżom bliska jest również ta sama wizja Kościoła, który jest posłany, by przemieniać ten świat od środka. Słowami kluczami ułatwiającymi zrozumienie koncepcji wyjścia Kościoła są: opieka, troska, straż5.
Bliskość zamiast biurokracji
Istotną kategorię w eklezjologii papieża Franciszka stanowi bliskość. Wspomniane obrazy Kościoła – miłosiernego Samarytanina oraz uczniów będących w drodze do Emaus – mówią o „bliskości w drodze”, o „Panu, który się do nas zbliża”, kiedy jest nam źle, i niesie na ramionach do najbliższego schronienia. O bliskości, jaką powinien odznaczać się Kościół, papież Franciszek mówi w następujący sposób: „Bliskość jest potrzebna, by mogły być głoszone słowo, sprawiedliwość, miłość w tak doskonały sposób, by odpowiedzią na nie była postawa wiary. Spotkanie, nawrócenie, jedność, komunia i solidarność wymagają bliskości jako konkretnego ewangelicznego kryterium”.
Doświadczanie bliskości Kościoła, który mówi o bliskości zbawiającego Chrystusa, stanowi warunek ewangelizacji. Bez bliskości, zdaniem papieża, stajemy się jako Kościół jedynie „członkami organizacji pozarządowej czy wyznawcami międzynarodowego koncernu”.
Kościół nie może utracić tego, co jest jego istotą – obecny w Nim Chrystus towarzyszy ludziom, jest z nimi w ich egzystencjalnych doświadczeniach6.
Mówiąc o stylu duszpasterskim, papież przestrzega przed lansowaniem duszpasterstwa odległego, pozbawionego bliskości, czułości, serdeczności, które ma w sobie wymiar prozelityzmu, ale nigdy nie prowadzi do włączenia w Kościół. Bliskość natomiast daje komunię i przynależność, umożliwia spotkanie i tworzy kulturę spotkania. W obraz bliskości wpisuje się postać Kościoła jako Matki, która uczy nas dobrze przejść przez życie. Ale kiedy dzieci dorastają i usamodzielniają się, to czasami się gubią. Jednak matka w każdej sytuacji zachowuje cierpliwość, towarzyszy dziecku, a kiedy popełnia ono błędy, stara się je zrozumieć. Kościół jest miłosierną Matką. Nie osądza, lecz daje Boże przebaczenie7.
Jesteśmy przyzwyczajeni do duszpasterstwa dość statycznego i w dużej mierze zbiurokratyzowanego. Wyraża się ono w konkretnych normach, przepisach, nakazach. Papież niejednokrotnie podaje takie duszpasterstwo w wątpliwość, nazywając je klerykalizacją Kościoła. Punktem wyjścia tej krytyki jest dla niego postawa faryzeuszów – „To oni przesądzali o bliskości Boga wędrującego ze swoim ludem, o tym, który stał się człowiekiem, by być jednym z nas i wędrować. Przefiltrowali przez swoje tradycje, zrobili z niego ideę, z tej prawdy zrobili zwykłe przekonanie i oddalili Boga od ludzi”. Papież określa taką postawę „duchową doczesnością”, charakterystyczną dla tych, którzy są „kontrolerami wiary”. „Myślę – mówi Franciszek – że wielokrotnie Jezus puka od środka, abyśmy pozwolili Mu wyjść. Kościół zachowuje się tak, jakby pragnął zamknąć Jezusa wewnątrz i nie pozwolił Mu wyjść”8.
Z homilii wygłoszonych w latach, gdy Jorge Bergoglio był arcybiskupem Buenos Aires, i z wywiadów udzielonych przed kilkoma laty, wyłania się obraz człowieka, który przejęty jest nie tyle losem Kościoła, ile człowieka. Nawiązując do Ewangelii Łukasza, papież stwierdził: „Biada wam, uczeni w Piśmie, bo wzięliście klucz poznania”. Papież ponadto powiedział: „Pan Jezus przebywający w Kościele nie może wydostać się na zewnątrz. To obraz zamknięcia, obraz tych chrześcijan, którzy mają klucze, ale zabierają je ze sobą, nie otwierając drzwi”. Nawet gorzej – dodał Franciszek – zatrzymują się w drzwiach i nie pozwalają innym wejść do środka, sami też nie wchodzą. To postawa braku świadectwa chrześcijańskiego, którą określił słowami: „klucz w kieszeni i drzwi zamknięte”. Kościół, który zamyka się w sobie i w przeszłości zdradza swoją tożsamość9.
Wizja duszpasterska papieża Franciszka polega na przejściu od Kościoła „porządkującego wiarę” do Kościoła „przekazującego i dającego wiarę”. Papież widzi konieczność przeorientowania naszego duszpasterstwa. Twierdzi, że należy „zmienić zamknięty model działalności ewangelizacyjnej, który ogranicza się do tego, co już było, a w jego miejsce stworzyć Kościół otwartych drzwi”.
Mówi też o tak zwanym „nawróceniu pastoralnym”. Rozumie przez to zrównoważenie wysiłków Kościoła. Dziś większość sił poświęca on tym, którzy do niego przychodzą. Papież sugeruje, aby te siły podzielić. Połowę z nich skierować w stronę tych, których nie ma w Kościele. Nawrócenie pastoralne oznacza też zmniejszenie biurokracji na rzecz budowania bliskości. Oznacza także przesunięcie akcentów z moralizatorstwa na miłosierdzie10.
Co zrobić z depozytem
Pojawiają się pytania i wątpliwości co do eklezjologii papieża Franciszka. Czy Ojciec Święty nie odcina się od tego, co jest w Kościele od wieków? Papież jednak powiedział wprost: Teologicznych prawd, objawionych i przekazanych, nie podważymy, to nasze dziedzictwo. Nad dziedzictwem nie dyskutujemy.
Udzielanie na podstawie otrzymanego dziedzictwa prawidłowych odpowiedzi na nowe pytania współczesności wymaga czasu. Przyznaję, że rytm odpowiedzi może nie nadążyć za szybkością zmian społecznych.
To, czego Kościół potrzebuje dziś, to leczenie ran i rozgrzewanie serc wiernych. Pasterze Kościoła powinni stać się szafarzami miłosierdzia. Reformy organizacyjne i strukturalne są drugorzędne, to znaczy mogą nastąpić później. Pierwsza reforma musi dotyczyć nastawienia. Głosiciele Ewangelii powinni być osobami zdolnymi do ogrzania serc innych osób, do wchodzenia w ich noc, by móc z nimi rozmawiać, ale także by wejść w ich ciemność, nie zatracając siebie samych.
Lud Boży chce pasterzy, a nie funkcjonariuszy lub urzędników. Kościół najbardziej potrzebuje dziś umiejętności leczenia ran, okazywania bliskości. Nie ma sensu pytać ciężko rannego, czy ma wysoki poziom cholesterolu bądź cukru. Trzeba leczyć jego rany. Później zajmiemy się resztą. To wyjaśnienie dla tych, którzy pytają, czy zasady w sprawach moralnych jeszcze obowiązują.
Kościół, który się dzieje, wydarza, wymaga zmiany mentalności. Mówimy o Kościele katolickim jako Kościele uniwersalnym. Przez lata przyzwyczailiśmy się do myślenia, że uniwersalny to europejski – tylu przecież papieży pochodziło z Włoch, a ostatni dwaj, Polak i Niemiec, też byli Europejczykami. Wszystko, co do nas mówili, było zrozumiałe w kontekście małego fragmentu świata, jakim jest Europa.
Duch Święty na konklawe wskazał na Jorge Bergoglia. Kulturę europejską zastąpiła latynoska. Kiedy coś nam nie pasuje z nauczania papieża Franciszka, stwierdzamy – to inne doświadczenie kulturowe i trzeba mieć do tego dystans. A co mówili mieszkańcy innych kontynentów po wyborze Karola Wojtyły? Papież spoza muru berlińskiego, z tej części Europy, w której dominował komunizm – czy on może zrozumieć Zachód, demokrację, wolny świat? A czy nie buntował się Kościół Ameryki Łacińskiej, gdy trzeba było skonfrontować teologię wyzwolenia z papieskim nauczaniem? Kościół jest uniwersalny – być może Bóg daje nam papieża z innego kręgu kulturowego, abyśmy zrozumieli, że Kościół Chrystusowy to nie tylko nasz Kościół, europejski, amerykański czy argentyński. Kościół uniwersalny nie jest Kościołem papieży – Jana Pawła II, Benedykta XVI ani Franciszka – Kościół jest Chrystusowy. Dlatego, mając Jego namiestnika na ziemi, uczymy się czytać znaki czasu, abyśmy nie zamknęli Kościoła dla siebie, ale otworzyli Go dla Chrystusa i dla tych, którzy Go szukają.
Chciałbym wspomnieć jeszcze o jednej sprawie. W filozofii postmodernistycznej nie ma dyskursu logicznego, jakiegoś systemu, struktury. Nie jest to filozofia systematyczna. Benedykt XVI chciał uczestniczyć w dyskursie ze światem postmodernistycznym. Czuł, że ogromna rzesza ludzi nie jest w ogóle zainteresowana Bogiem, transcendencją, chrześcijańską cywilizacją. Zaczął ich swoim logicznym, precyzyjnym wykładem niejako prowokować. Świat jednak nie chciał podjąć z nim dialogu.
Choć nie było widocznych rezultatów tej strategii, to jednak pozostał szacunek dla wielkiego teologa, którego sposób myślenia – systematyczny, racjonalny, logiczny – nie został podjęty przez świat zsekularyzowany. Te dwa światy pozostały obok siebie.
Natomiast papież Franciszek, jak się wydaje, może być doskonale rozumiany przez wyznawców postmodernizmu. Jego wystąpienia są krótkie, tekstów nie trzeba składać w system, trafiają do mentalności zsekularyzowanego świata. Budzą zainteresowanie, choć jeszcze nie wiadomo, czy staną się przedmiotem refleksji. Co więcej – odnosi się wrażenie, jakby papież Franciszek tym światem bez Boga specjalnie się nie interesował. On mówi to, co chce powiedzieć, i właściwie nie prosi o dialog. Drugą stronę to intryguje, co widać chociażby w takich stwierdzeniach: Kim ten wasz papież jest?, albo: Ciekawy człowiek, mówi interesująco.
Być może opasłe książki zawierające nauczanie dwóch poprzedników Franciszka wystarczą. Wydaje się jednak, że teraz potrzeba życia zamiast teoretycznego opisu. Nie tyle eklezjologii, ile wydarzenia Kościoła. Jesteśmy przyzwyczajeni do systematycznego wykładu Magisterium Kościoła w postaci dokumentów – a być może przyszedł czas innego sposobu nauczania. Bardziej pastoralnego niż teologicznego.
Być może zmiana mentalności wymaga tego, by zamiast dokumentu otrzymać konkretne krótkie zalecenia. Dokumenty można cytować, zalecenia trzeba stosować. To jest znacząca różnica. Realizować zamiast cytować papieża.
Być może Jan Paweł II i Benedykt XVI byli dani Kościołowi po to, aby zadbać o wierność depozytu, który Kościół ma do przekazania następnym pokoleniom. Papież Franciszek zaś – by wzmocnić zapał w dzieleniu się tym depozytem z tymi, którzy go jeszcze nie znają.
1 A. Draguła, Kościół Franciszka, Kościół Benedykta, „Więź” 2013, nr 2, s. 15–20.
2 List skierowany do biskupów Argentyny z dn. 25 marca 2013.
3 K. Pawlina, Nowe drogi Nowej Ewangelizacji, „Niedziela” 2011 nr 47, s. 20–21.
4 A. Draguła, Papieża Franciszka koncepcja ewangelizacji peryferii, referat, msp w posiadaniu autora.
5 A. Draguła, Kościół Franciszka…, s.15–17.
6 Z. Kijas, Franciszek i nasze marzenia o Kościele, Kraków 2013, s. 152–157.
7 C. M. Grimaldi, Ero Bergoglio, San Francesco, Venezia 2013, s. 105–109.
8 S. Duda, Wyjść jak Jonasz do Niniwy. Nowy Kościół Franciszka?, „Więź”, 2013 nr 2, s.8–13.
9 Wywiad Papieża Franciszka dla „La Civilta Cattolica” 2013, numer specjalny 9(421).
10 P. Vallely, Pope Francis: Untying the Knots, Bloomsburg, London 2013, s.129–155.
Oceń