Dlaczego my?
fot. eckhard hoehmann / UNSPLASH.COM

Staszek odprowadza co wieczór Zosię do domu. Trzymają się za ręce i rozmawiają o tym, co powiedział im Karol Wojtyła.

Mieli po dwadzieścia lat, byli parą, snuli plany na przyszłość. I wtedy zdarzyły się te niezapomniane rekolekcje. Tak mówią: „niezapomniane”.

On: – To były nasze nauki przedmałżeńskie.

Ona nie daje mu dokończyć: – Ale one trwają do dziś.

– Wciąż je zgłębiamy – kiwnął głową.

Rekolekcje były 55 lat temu.

W Bieszczadach

Upalne lato 1958 roku. Dominikanie Tomasz Pawłowski i Joachim Badeni wędrują z poznańskimi studentami z duszpasterstwa akademickiego po Bieszczadach. Na tę wyprawę mają ambitny plan: chcą przejść z Ustrzyk Dolnych aż do Rymanowa w Beskidzie Niskim.

– To były spartańskie warunki – opowiada Katarzyna Kostrzewa, wtedy studentka budowy maszyn na Politechnice Poznańskiej. – Nie było dróg ani sklepów, wszystko dźwigało się na plecach. Mój plecak ważył 25 kilo.

W tym samym czasie w Bieszczadach ze swoimi studentami jest też krakowski ksiądz Karol Wojtyła. „Wujek” – mówią do niego studenci. Gdzieś na szlaku w bieszczadzkiej dziczy obie grupy się spotykają. Dla większości poznańskiej młodzieży Wojtyła to zwykły, napotkany przypadkowo ksiądz, mało kto o nim słyszał.

Ale ktoś z poznańskiej grupy pochodzi z Krakowa i dobrze zna Wojtyłę. Od słowa do słowa – pada pomysł, żeby zaprosić go na rekolekcje. – Chętnie – miał odpowiedzieć „Wujek”. Umawiają się na Wielki Post następnego roku.

Kilka tygodni później ksiądz Wojtyła musi stawić się pilnie w Warszawie. Prymas Wyszyński oznajmia mu, że papież mianował go właśnie biskupem.

Sześć dni

– Myśleliśmy, że nie przyjedzie, bo wtedy nie było zwyczaju, żeby biskup głosił studentom rekolekcje – opowiada Katarzyna Kostrzewa. – Jesienią delegacja chłopaków z duszpasterstwa pojechała do Krakowa zapytać, co z rekolekcjami, a biskup na to: „Jak obiecałem, to przyjadę”.

W poniedziałek 23 lutego 1959 roku biskup Wojtyła stawił się w poznańskim klasztorze. Na samym początku miał powiedzieć, że ma dużo roboty. Prawie nie wychodził z klasztornej celi – zakonnicy całymi dniami słyszeli stukot maszyny do pisania.

Rekolekcje trwały sześć dni: od poniedziałku do soboty. Rano o siódmej biskup odprawiał w kościele mszę – popularną „siódemkę”. Wieczorem głosił konferencję. – Kościół pękał w szwach – opowiada Katarzyna Kostrzewa. – Część ludzi stała, bo w ławkach zabrakło miejsc.

Dominikanin Jacek Salij był wtedy w nowicjacie. Wieczorami przychodził do kościoła i słuchał rekolekcji biskupa Wojtyły. – Dla mojego młodocianego rozumu były one trudne – wspomina po latach.

Na rekolekcje przychodził też Andrzej Babraj, świeżo upieczony absolwent polonistyki na Uniwersytecie Poznańskim. – Wojtyła mówił bardzo mądrze, czasami trudno, bo to intelektualista, ale niezwykle głęboko – wspomina.

Babraj wyznaje, że tamte rekolekcje były dla niego bardzo ważne. Trzy lata później założył dominikański habit i przyjął zakonne imię Marcin.

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Dlaczego my?
Stanisław Zasada

urodzony w 1961 r. – dziennikarz, reporter, absolwent polonistyki na UMK w Toruniu oraz Polskiej Szkoły Reportażu. Współpracuje m.in. z „Tygodnikiem Powszechnym” i „Gazetą Wyborczą”. ...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze