Czy potrzebna nam filozofia?

Czy potrzebna nam filozofia?

Oferta specjalna -25%

Dzieje Apostolskie

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 59,90 PLN
Wyczyść

Filozofia stanowi taką dziedzinę ludzkiego poznania, w której zarówno pytania, jak też odpowiedzi, dotyczą w sposób szczególny samego pytającego. Filozof ostatecznie pyta o samego siebie, sobie przede wszystkim pragnie odpowiedzieć. Filozofia jest nieustającym dochodzeniem do prawdy.

Tylko ludzie zupełnie niezorientowani mogą wątpić w to, że nauka bierze swój początek z filozofii. Różnorodność dyscyplin naukowych sprzyja takiemu powątpiewaniu. Niezależnie jednak od tego, jak dalece refleksja naukowa różniłaby się od swego źródła, tak obecne, jak i przyszłe pokolenia właśnie w filozofii powinny szukać odpowiedzi na zasadnicze pytania.

U swoich początków filozofia była próbą odpowiedzi na podstawowe kwestie. Odzwierciedlała sytuację człowieka, który przebudził się po długim śnie, usiadł i przeciera oczy. Kształty otaczających go rzeczy, zrazu rozmyte, nabierają coraz bardziej wyrazistych konturów. Człowiek począł oddzielać rzeczy twarde od miękkich, mokre od suchych, ciała stałe od cieczy — i zaczął zadawać pytania. Skąd bierze się tak ogromne bogactwo rzeczy? Co jest źródłem materii? Jakie siły nią poruszają i co (lub kto) tym wszystkim kieruje? Później zainteresował się samym sobą. Sokrates jako punkt wyjścia obrał nie góry i lasy, bo te nie mogły mu przekazać żadnej wiedzy, lecz drugiego człowieka. Tak pojawiła się filozofia.

Umiłowanie mądrości

Na przestrzeni dziejów istniały różne modele uprawiania filozofii jako racjonalnej refleksji nad sobą i otaczającym światem. Niezależnie od bogactwa opcji, zdaje się, że jedno pozostaje niezmienne, a przynajmniej powinno takie pozostać. Otóż filozofia, jak to wynika z jej greckiego źródłosłowu, jest umiłowaniem mądrości. Umiłowaniem — a zatem formą aktywnej postawy wobec przedmiotu miłości.

Czym innym jest być człowiekiem dobrze poinformowanym, co stanowi ideał nauki, ideał człowieka wykształconego, a czym innym być człowiekiem mądrym. Łatwo zapomnieć o tej istotnej różnicy, zwłaszcza jeśli zbyt skwapliwie przyjmujemy racjonalistyczny obraz człowieka, wedle którego o wartości osoby decyduje dobrze wyćwiczony intelekt.

Sumienie pod mikroskopem

John Henry Newman w znanym eseju Idea uniwersytetu zwraca uwagę na dwie płaszczyzny, po których porusza się osoba ludzka. W związku z tym wyraźnie rozgranicza dwa cele wykształcenia uniwersyteckiego. Z jednej strony uniwersytet powinien dawać społeczeństwu ludzi wykształconych, dobrze przygotowanych do odgrywania swych ról na odpowiednich stanowiskach. Z drugiej strony powinien także dawać ludzi ukształtowanych moralnie, ludzi o dobrze uformowanych osobowościach. Wykształcenie nie jest bowiem tym samym co wychowanie.

Filozofia stanowi taką dziedzinę ludzkiego poznania, w której pytania (jak też odpowiedzi na nie) dotyczą w sposób szczególny samego pytającego. Filozof ostatecznie pyta o samego siebie, sobie przede wszystkim pragnie odpowiedzieć. Filozofia jest nieustającym dochodzeniem do prawdy. Dla Newmana np. rzeczą nie do pomyślenia było, żeby filozof zajmujący się teoretycznym rozważaniem tak fundamentalnych spraw jak wolność, odpowiedzialność, sumienie — jego sankcja i autorytet — mógł jednocześnie własne sumienie traktować jedynie jako jeszcze jeden obiekt intelektualnych dociekań, mógł je oglądać jak kroplę wody pod mikroskopem.

Prawda dla mnie

Dzisiaj, niestety, na studiach filozoficznych często zapomina się o tych ważnych sprawach. Miast formować ludzi mądrych, raczej uczymy o mądrości. Zamiast podejmować głęboką refleksję nad przedstawianymi problemami (na co zwykle nie ma czasu), zasypuje się głowy ogromem informacji, których umysły nie potrafią zintegrować. Nie widzą całości i nie wiedzą, jakie jest w niej miejsce ich własnej osoby.

Newman przypomina, że prawda z płaszczyzny obiektywności powinna wejść w świat subiektywny, to znaczy prawda ogólna powinna stać się prawdą dla mnie. Inaczej nie odegra swej podstawowej roli, przestanie być regułą rządzącą ludzkim życiem, przestanie być zasadą postępowania, którą człowiek kierowałby się na co dzień. Jaka korzyść z prawdy, która nie działa, nie tworzy, nie buduje, nie przemienia?!

Przypadek studenta

Z moich czasów studenckich pamiętam takie zdarzenie. Udałem się kiedyś do biblioteki, aby pożyczyć książkę potrzebną mi do egzaminu z filozofii. Okazało się, że jest ona dostępna tylko w czytelni. Podszedłem więc do półki i niczego nie podejrzewając, wyjąłem poszukiwany egzemplarz. Jakież było moje zdumienie, kiedy w miejscu, gdzie powinienem znaleźć potrzebną informację, ujrzałem jedynie poszarpane skrawki papieru. Ktoś wyrwał z książki trzydzieści stron. Wówczas nagle uświadomiłem sobie, że te wyrwane kartki to jakaś wielka klęska kształcenia, które uczy o mądrości, ale nie formuje ludzi mądrych.

Dużo bym dał, żeby poznać, jak człowiek wyrywający kartki poradził sobie z takim (być może dla niego drobnym) problemem moralnym. Chciałbym go zobaczyć, gdy stoi przy półce, poci się, miotając wokoło zalęknione spojrzenia. Skupiają się tutaj, jak w soczewce, dwie rzeczywistości w ich nieustannej, dynamicznej konfrontacji. Z jednej strony mamy do czynienia z niezaprzeczalnym i obiektywnym owocem rozwoju nauki. Wspaniale wydane dzieła w foliowanych oprawach, ustawione na mocnych półkach z niepalnego tworzywa. Z drugiej strony żywą i nigdy do końca nieprzeniknioną osobowość człowieka. Tego człowieka, który — o ironio — tak naprawdę niewiele się różni od pradawnego Adama i który ciągle niespokojnie łypie okiem na drzewo dobrego i złego. Czyż to nie jest zdumiewające, że w jakiejkolwiek cywilizacji ów człowiek by się narodził, zawsze od nowa musi mozolnie budować swoje moralne wnętrze? Tutaj nie ma gotowych rozwiązań, każdy zestaw pytań jest indywidualnie dobrany. Wszelkie techniczne owoce ludzkiej inwencji stanowią jedynie dodatek, którym człowiek bardziej lub mniej mądrze się posługuje.

Wróćmy teraz do naszego studenta. On tam przecież ciągle stoi przy półce i delikatnie wyszarpuje potrzebne mu kartki, chowa za pazuchę, a potem spokojnie wychodzi. W domu siada sobie, oddycha z ulgą, zadowolony, że mu się udało. Zdaje egzamin (może nawet celująco) i — rusza dalej w życie. Kiedyś zostanie absolwentem uniwersytetu, ale tylko z głową pełną informacji, no i kilkoma nic nieznaczącymi definicjami sumienia, postępowania moralnego i odpowiedzialności.

O nauce

Ludzie mający mgliste pojęcie o tym, czym filozofia jest w istocie, nie bardzo dostrzegają potrzebę jej uprawiania. Najczęściej szybko porzucają wszelkie dyskusje nad kwestiami filozoficznymi, traktując je jako niejasne gdybanie, bujanie w obłokach. Już Arystofanes w komedii Chmury podobnie wyśmiewał Sokratesa. Przeciwwagą dla filozofa bujającego w chmurach miałaby być postawa naukowca, człowieka myślącego konkretnie i precyzyjnie. Nauka, technologiczne opanowanie i podporządkowanie świata, wydaje się ogólnie obowiązującym modelem racjonalności, modelem tzw. konkretnego myślenia.

Wiemy jednak przecież z historii, jak zmieniał się model uprawiania nauki. Jakże często nauka błądziła, wysuwając mylne wnioski z obserwowanych faktów. Posłużmy się choćby przykładem z medycyny. Otóż ten sam pacjent zgłasza się do kolejnych lekarzy X, Y i Z. Lekarze ci, na podstawie zdobytej wiedzy, zalecają trzy rodzaje leków: A, B i C. (Zakładamy, rzecz jasna, iż nie kierują nimi żadne względy osobiste, nie działają świadomie na szkodę pacjenta, a przyświeca im jedynie jego dobro). Pacjent nie wie, który z zalecanych leków okaże się najbardziej skuteczny, więc przyjmuje wszystkie. Żaden jednak mu nie pomaga, tak że w końcu umiera. Po pewnym czasie do historii choroby naszego pacjenta zagląda jeszcze inny lekarz, powiedzmy W, i stwierdza (ponad wszelką wątpliwość), iż cała terapia obrała błędny kierunek, a nasz nieszczęsny pacjent powinien był przyjmować lek D. Tej czwartej hipotezy, niestety, nie można już zweryfikować. Domniemanie zatem, że nauka jest wzorem ścisłości, to raczej brak pokory i krótkowzroczność niż łatwo dające się uzasadnić twierdzenie.

Czy to jest dobre?

Istnieje ogromna potrzeba pogłębionych studiów filozoficznych, bo też istnieje wielkie zapotrzebowanie na mądrych ludzi. Czy nie zauważyliśmy tego, że nasz rynek zapełnił się wszelkimi towarami, a brakuje na nim mądrych ludzi? A może są, ale nikt nie chce ich słuchać, bo brakuje czasu, bo zbywa się ich machnięciem ręki. Dopiero wówczas, kiedy jest już za późno, człowiek przypomina sobie, że właściwie wisi w powietrzu, że ktoś usunął podstawę, na której stał. Dopiero po jakimś czasie przypominamy sobie, że naprędce zbudowany dom ma słabe fundamenty. Wtedy na poprawki jest za późno. Trzeba zburzyć to, co zbudowano w pośpiechu, i stawiać gmach od nowa. Nie uciekniemy od pytań podstawowych, możemy jedynie udzielać na nie pobieżnych odpowiedzi, zadowalając się tym, co nam aktualnie jest na rękę. Tymczasem musimy wznieść się na pewien poziom ogólności, na którym zadajemy pytanie: „dlaczego?”, ujmując głębszy i bardziej podstawowy sens otaczającej rzeczywistości. Nauka takiego pytania już nie zadaje. Nauka rozwija np. badania genetyczne, bo taki jest jej cel — coraz pełniej i lepiej poznawać i podporządkowywać. Dopiero filozofia usiłuje odpowiedzieć — w imię jakiegoś większego niż jedynie doraźne korzyści dobra człowieka — czy warto, czy to naprawdę temu dobru służy. Brak odpowiedzi czy też nawet zanik potrzeby jej udzielenia nieuchronnie doprowadza do bezsensu.

Kapitan ze sztuki Mrożka Indyk wypowiada znamienne słowa: „Do wszystkiego ochoty brak. Od środka. Od spodu. Od duszy samej. Nieochota”. Bo człowiek, by mógł mądrze działać, potrzebuje oparcia, jakiegoś podstawowego sensu, czegoś, co może stanowić życiowe tło dla jego wszelkich poczynań. Z tego tła dopiero wyłaniają się decyzje i czyny.

Czy potrzebna nam filozofia?
Jan Kłos

urodzony w ur. 1958 r. – polski filozof, studiował filozofię i anglistykę na KUL, nauczyciel akademicki, profesor nadzwyczajny w Katedrze Etyki Społecznej i Politycznej KUL, autor opracowania J. H. Newman a filozofia, tłumacz, publicysta....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze