fot. Alex Motoc / Unsplash

Dzięki internetowi zobaczyliśmy, że podziwiane przez nas autorytety to ludzie tacy sami jak my. Jeden po wypiciu lampki wina zamienia się w twitterowego hejtera, a inny pisze to, co naprawdę uważa, bez konwenansów kulturowych. Maski opadają.

Rozmawiają dziennikarz i publicysta, Michał Szułdrzyński, i Roman Bielecki OP  

Czy przy dzisiejszym zalewie słów i tysiącu opinii dziennikarstwo ma jeszcze sens?

Wierzę, że tak, ale warto odróżnić dwie profesje: dziennikarstwo newsowe, polegające na zdobywaniu informacji – w sejmie, firmach czy ministerstwach – niedostępnych dla przeciętnego odbiorcy, i szeroko rozumianą publicystykę. Podział nie jest rzecz jasna ostry, ale uważam, że jedno i drugie wciąż jest ważne. Pierwsze dlatego, że obywatele chcą wiedzieć, co się wydarzyło, i potrzebują kogoś, kto wystąpi w ich imieniu, żeby wydobyć fakty. A drugie, bo wbrew pozorom coraz bardziej niezbędny jest komentarz do wydarzeń.

A dlaczego?

Świat, w którym żyjemy, jest dość skomplikowany, dlatego odbiorca ma prawo oczekiwać, że mu go trochę objaśnimy. I nie chodzi o to, żeby mu narzucić sposób myślenia, tylko o to, żeby zaproponować jakąś interpretację, do której będzie mógł się odnieść.

Widać to dobrze zwłaszcza wtedy, kiedy wydarzy się coś ważnego, gdy wybuchnie skandal albo zostanie podjęta kontrowersyjna decyzja. Wtedy czytelnik wie, że stało się coś istotnego, ale najczęściej jest tak zapracowany, że nie ma czasu na zastanawianie się i łączenie ze sobą różnych elementów rzeczywistości. Dlatego otrzymuje analizę czy komentarz, z którymi nie musi się zgadzać, ale które są dla niego pewną propozycją zrozumienia kontekstu danej informacji.

Tyle że wielu zostaje na tym poziomie. Nie podchodzi krytycznie do tego, co czyta, traktując dany tekst jako jedyny opis rzeczywistości.

Bez wątpienia są tacy, którzy mają potrzebę patrzenia na świat przez pryzmat swojej tożsamości ideowej. To wyraz zjawiska nazywanego polityką tożsamości, w której logice partie polityczne mniej troszczą się o interesy poszczególnych grup społecznych, a bardziej się zajmują obsługą i zapewnieniem komfortu swoim wyborcom, utwierdzaniem ich tożsamości.

Swoją drogą to ciekawe, że w polityce tożsamości nie ma konkurentów, tylko są wrogowie.

To widać w języku, jakim się posługujemy. Zawsze jest jakaś druga strona – obca, inna, która jest zagrożeniem wszystkich wartości ważnych dla tej pierwszej. I nie chodzi o to, że ktoś ma inny pomysł na to, jak umeblować Polskę czy Europę, tylko o konflikt na najbardziej podstawowym poziomie, wynikający z samego faktu czyjegoś istnienia, uderzającego w wartości istotne dla mojego bytu i tożsamości.

Narzekamy na bańki me

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Codzienne zbawianie świata
Michał Szułdrzyński

urodzony w 1980 roku – absolwent filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim, dziennikarz i publicysta, od 2016 zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”. Michał Szułdrzyński jest szefem magazynu „Plus Minus”....

Codzienne zbawianie świata
Roman Bielecki OP

urodzony w 1977 r. – dominikanin, absolwent prawa KUL i teologii PAT, kaznodzieja i rekolekcjonista, od 2010 redaktor naczelny miesięcznika „W drodze”, były Prowincjalny Promotor Środków Społecznego Przekazu (2018-2022), autor wielu wywiadów, recenzji filmowych i literackich...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze