Hewel. Wszystko jest ulotne oprócz Boga
Iz 2,1-5 / Ps 122 / Rz 13,11-14 / Mt 24,37-44
Jednego z ojców pustyni zapytano, dlaczego wciąż jest taki pogodny, radosny i wolny?
– Bo gdy jem, to jem, gdy się modlę, to się modlę, gdy pracuję, to pracuję, a gdy odpoczywam, to odpoczywam – odpowiedział mnich.
– To tak samo jak my. My też, gdy pracujemy, to pracujemy, gdy odpoczywamy, to odpoczywamy, a gdy się modlimy, to się modlimy.
– Nie, wy, gdy pracujecie, to myślicie o odpoczynku, gdy odpoczywacie, to myślicie o pracy.
Święty Paweł pisze: „Rozumiejcie chwilę obecną”. W życiu są bowiem tylko dwa momenty, w których możemy spotkać Boga: to chwila obecna i moment śmierci. Ta intuicja zawarta jest także podczas modlitwy różańcowej w słowach: „Módl się za nami Maryjo, teraz i w godzinę śmierci…”.
Kiedy człowiek, zamiast docenić to, co ma, patrzy na to, czego nie ma, zabija w sobie wdzięczność i powoduje, że znika poczucie szczęścia. Zamiast na zasoby, patrzy na deficyty. „Czuwajcie” – doda Jezus – czyli „Bądźcie uważni”, a po podjęciu decyzji nie oglądajcie się wstecz.
Mojżesz nigdy nie doprowadziłby Narodu Wybranego do Ziemi Obiecanej, gdyby w chwilach kryzysu rozpamiętywał przeszłość. Najwięcej energii i czasu tracimy bowiem na sprawy, na które i tak nie mamy do końca wpływu: rozpamiętywanie przeszłości czy nadmierną troskę o przyszłość.
Na początek adwentu proponuję zatem pewien rodzaj duchowego treningu czujności. Najlepiej zacząć od dziś i praktykować przez tydzień. Najpierw przeznacz 10–15 minut w ciągu dnia na „zamartwianie się” (jeśli masz więcej problemów, możesz wydłużyć ten czas). Możesz wówczas przyjść na adorację Najświętszego Sakramentu lub znaleźć inne miejsce, w którym czujesz się bezpiecznie. W tym czasie postanów sobie, że teraz będziesz przed Bogiem „zamartwiał się” swoimi problemami. Możesz rozważać różne wersje rozwiązań, zastanawiać się, co by było gdyby, prosić o światło. Po upływie wyznaczonego sobie czasu „zmartwienie” zostaw Jezusowi i podejmij zadania, które na ciebie czekają. A kiedy przyjdzie pokusa, aby znowu się „pomartwić”, postanów, że zrobisz to, ale dopiero jutro, w ściśle ustalonym czasie.
Ową praktykę należy stosować z żelazną konsekwencją. Jeśli wytrwasz chociaż tydzień, zdziwisz się, że nawet zwykły dzień może inaczej wyglądać. Zrozumiesz także, że Chrystusowi naprawdę nic się nie wymyka, a w Twoim życiu jest wiele radości i zwykłych rzeczy, za które możesz być wdzięczny. Nie ma bowiem lepszego czasu na to, aby doświadczyć miłości Boga, niż ten, który mamy przed sobą.
Oceń