Chodźcie posłuchać, napisałem wiersz

Chodźcie posłuchać, napisałem wiersz

Oferta specjalna -25%

Pierwszy i Drugi List do Tesaloniczan

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 52,90 PLN
Wyczyść

Mija 25. rocznica zabójstwa Grzegorza Przemyka – postaci ważnej dla pokolenia wchodzącego w dojrzałość w latach stanu wojennego, dziś niemal zapomnianej lub nieznanej, zwłaszcza obecnym jego rówieśnikom.

Był młodym poetą, maturzystą Liceum im. A. FryczaModrzewskiego w Warszawie, synem opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej. 12 maja, po zdaniu pisemnej matury zaprosił do domu kilku kolegów. Wypili trochę wina. Za oknem zrobiło się ciemno od chmur. Przemyk lubił burzę. Krzyknął: „Idziemy na Starówkę! Dajmy się zmoczyć”. Na Placu Zamkowym zatrzymali ich milicjanci. Przemyka z kolegą zabrali na komisariat przy ul. Jezuickiej. Bili pałkami i łokciem w brzuch i po plecach. Jeden z milicjantów instruował: „Bijcie tak, żeby nie było śladów”. Z komisariatu Grzegorza zabrało pogotowie. Lekarz nie stwierdził pobicia, dostrzegł natomiast rzekomy obłęd. Ze szpitala psychiatrycznego matka zabrała go do domu. Nazajutrz trafił do szpitala na Solcu. Po północy – 14 maja – lekarze zaczęli operację. „Najchętniej bym zemdlał”powiedział jeden z nich, gdy zajrzał do środka. Grzegorz Przemyk zmarł wczesnym popołudniem w wyniku ciężkich urazów jamy brzusznej. Za trzy dni skończyłby 19 lat.

Jego śmierć, być może, była zemstą na matce – niepokornej poetce działającej w Komitecie Prymasowskim, pomagającej sądzonym i skazanym za działalność polityczną – a może wynikiem „zadziornej” postawy Przemyka i jego aparycji: długie, zmierzwione włosy, za duży sweter, wysoki wzrost, godne, drażniące spojrzenie i dumna odpowiedź na głupio postawione pytanie, coś, co mogło wzbudzić agresję niewiele starszego chłopaka w milicyjnym mundurze.

Grzegorz był wrażliwym, gniewnym nastolatkiem, żyjącym jednak takimi samymi problemami, jak jego rówieśnicy: marzył, kochał, snuł plany na przyszłość. Drukował i kolportował ulotki, składał „bibułę”. Zamierzał zdawać na historię sztuki.

Gitara, pianino i własna poezja były cichymi zaułkami, w których chronił się przed gwarem domu pełnego koczujących w nim przedstawicieli bohemy tamtych czasów: niedocenionych albo zakazanych artystów, poetów przeklętych (np. Stachura, MilczewskiBruno), młodzieży, coraz starszych „dziecikwiatów”, dopiero co wypuszczonych z więzienia robotników odsiadujących wyroki „za wolność”. Domu, w którym wprawdzie zawsze dbano o człowieka, on jednak często nie znajdował w nim dla siebie azylu; gitara, pianino i poezja były zaułkami, w które uciekał przed panoszącą się za oknami przemocą.

Pragnął stabilnego domu z codziennym obiadem, ciszą, z rodzinnym ciepłem i hierarchią ról, gdzie mama jest mamą, a nie „Basią”. Z czasem zaczął przejmować rolę opiekuna, chciał troszczyć się o matkę. Namiastką wymarzonej stabilności były wizyty w domu ojca – Leopolda, jego żony i przyrodniego brata Grzegorza, ich wspólne wakacyjne wyjazdy.

Potrzebę troskliwości i uczuciowości uzewnętrzniał w relacjach ze swoją dziewczyną. To nie był flirt grzecznego chłopca z ładną panienką, ale intensywny związek non stop, mocno i do końca. Miłość, jaka przytrafia się tylko poetom: rano w szkole – karteczki na lekcjach, uśmiechy na przerwach, potem gdzieś w mieście albo w pokoju u Grzegorza. On grał na gitarze, ona przykładała ucho do pudła. Nikt wtedy nie miał prawa tam wejść, nawet matka. Izolował swoją dziewczynę od tego, co działo się za ścianą, jakby szkoda mu było czasu.

Atmosfera panująca w domu, rozstanie rodziców, choroba matki i prześladowania za jej działalność niepodległościową pogłębiały wewnętrzne konflikty Grzegorza i spowodowały, że wcześnie wydoroślał i był dojrzalszy od rówieśników. Wspominają go oni jako człowieka wrażliwego, otwartego i tolerancyjnego, o serdecznym, życzliwym stosunku do ludzi i pogodnym usposobieniu. Niekiedy bywał dominujący w swojej skłonności do literackiego ekshibicjonizmu, twórczej autoprezentacji. Mawiał: „Chodźcie posłuchać, napisałem wiersz”. Stworzył wokół siebie kółko wielbicieli.

Lubił siadywać z gitarą, winem i papierosem. Czytał wiersze, grał na gitarze, śpiewał Wysockiego i Cohena, parodiował Kaczmarskiego, bo go nie lubił. Nosił chlebak odziedziczony po Edwardzie Stachurze i z papierosem w ustach ochrypłym głosem wykonywał jego piosenki. Wszyscy mu mówili, że jest podobny do Wojaczka – również niegdysiejszego przyjaciela domu. Z nim się utożsamiał. Z namaszczeniem mówił wiersze francuskich poetów przeklętych: Baudelaire’a, Verlaine’a i Rimbauda. Także stylizował się trochę na poetę przeklętego. W jednym z zeszytów zanotował: „poeta musi mieć stygmat oraz piętno grzechu, w oczach gniew, bunt”.

Spieszył się. Śmierć była w tym, co mówił, co czytał i co pisał. żył na zabój. Recytował jakiś dwuwiersz, kasłał i dodawał: „Szkoda, że wybrańcy bogów umierają tak młodo”. Trudno powiedzieć, na ile śmierć w jego twórczości była manifestacją młodzieńczej dekadencji, a na ile przejawem intuicyjnej antycypacji przedwczesnego dopełnienia własnego życia. W wierszach Przemyka uwidaczniało się wewnętrzne rozdarcie, bolesna konieczność tworzenia całym sobą, bez reszty. Sam był twórcą i tworzywem – jak pisał – „krwią swoją cierpiąc i sycąc się”. Zdawało się, że pyta, czy „zanurzony” w twórczość, „skazany” na ból tworzenia, naznaczony twórczą przyszłością, piętnem twórcy, potrafi na progu poetyckiego i dojrzałego życia „wyczytać swój czas”?

Jego dojrzewaniu towarzyszyły zmagania z wrogością świata i lęk przed czymś przeczuwanym, złowrogim. W niektórych wierszach wyraźnie daje się odczuć atmosfera młodzieńczej ponadwrażliwości, odurzenie doznaniami, pragnieniami, wizjami niemal narkotycznymi, po których, w jakiejś „pustce dziecięctwa” między „piekłem” a „niebem”, następuje jednak opamiętanie, ukojenie będące efektem duchowej inicjacji.

Zawarty w poezji Przemyka tragizm czasów rozdarcia, wyborów, pokoleniowego zagubienia, wyobcowania, nawiązuje do przeżyć związanych z wybuchem stanu wojennego kończącego okres wzajemnej bliskości, solidarności, do moralnych dylematów dotyczących postaw, relacji międzyludzkich, zagadnień przyjaźni – nieprzyjaźni, wierności ideałom, nawet za cenę ofiary, cierpienia, poświęcenia. Jest to jednak przekazane w sposób powściągliwy, bez epatowania wielkością słów i emocji.

Są też wiersze, w których zabawną formą, grą słów dopełniających się niekiedy w nowe, zaskakujące znaczenia, mówi o prawdach najprostszych, opisuje świat widziany okiem wnikliwego obserwatora („nie płacz dziecię / cebulą / bo i tak / nie wierzę”).

Twórczością Przemyka zachwycali się Jan Paweł II i ks. Jerzy Popiełuszko. „Gorąco polecam Jego wzruszającą poezję – napisał ks. Jan Twardowski we wstępie do zbioru wierszy Grzegorza – która ma dobrą duszę, szlachetną wrażliwość, wspaniałą zapowiedź. Należy ocalić od zapomnienia młodego poetę”.

Za życia Przemyka ukazał się zbiór jego wierszy pt. Oko. Drugi, pośmiertny tomik Syn, a może sen, opublikowany przez jedno z podziemnych wydawnictw w 1983 roku, przetłumaczony został także na język francuski. Na budynku XVII LO im. A. Frycza Modrzewskiego w Warszawie w czerwcu 2003 roku odsłonięto tablicę pamiątkową, na której umieszczono wiersz Gra w szczerość z tomiku Oko. 12 sierpnia 2007 roku prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył zamordowanego poetę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski Polonia Restituta „za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce”.

Mimo upływu czasu i zmian politycznych do dziś nie zostali ukarani wszyscy bezpośredni sprawcy tej zbrodni oraz ich ewentualni mocodawcy. IPN prowadzi osobne śledztwo dotyczące matactw w sprawie śmiertelnego pobicia Grzegorza Przemyka i odpowiedzialności funkcjonariuszy, a także kierownictwa MSW – w tym SB i milicji – oraz władz PRL za bezprawne działania.

Chodźcie posłuchać, napisałem wiersz
Paweł M. Nawrocki

urodzony w 1965 r. – absolwent kulturoznawstwa na Uniwersytecie Łódzkim, w czasie studiów członek Niezależnego Zrzeszenia Studentów, członek „Rodziny Katyńskiej”, publikuje w prasie lokalnej, ogólnopolskiej i polonijnej, obecnie bezrobotny (w dużej mierze z powodu niepełnosp...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze