sielski wiejski obraz pól w Oxfordshire
fot. Ben Seymour / Unsplash
Oferta specjalna -25%

Ewangelia według św. Marka

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 54,90 PLN
Wyczyść

Wioska pod Oksfordem, pub koło kościoła, stajnia koni pocztowych, stolik pisarski, korona cierniowa i różaniec – oto zestaw pomocy naukowych do lekcji o kardynale Johnie Henrym Newmanie w przededniu jego beatyfikacji.

Miejsca mówią o ludziach. Czasami dobitniej niż słowa. Mówią przez swoje istnienie na określonej szerokości geograficznej, układ w przestrzeni, przez wypełnienie detalami. Miejsca bywają relikwiami. Przemawiają także poprzez ludzi, którzy znaleźli się tu, a nie gdzie indziej, bo ktoś ważny zostawił tutaj ślady.

Tak jest w Littlemore pod Oksfordem, gdzie czuje się obecność kardynała Johna Henry’ego Newmana – jednego z najwybitniejszych teologów i konwertytów XIX wieku. 19 września 2010 roku zostanie wyniesiony na ołtarze jako pierwszy Anglik niemęczennik od czasów reformacji. Ojciec Święty Benedykt XVI dokona beatyfikacji wbrew ustalonym przez siebie regułom: nie przez swoich wysłanników, lecz osobiście, podczas pielgrzymki do Wielkiej Brytanii.

Pustynia i Betlejem

Littlemore. Ciekawa nazwa. Po polsku brzmiałaby w przybliżeniu „Małowiele”. Już w samej nazwie tkwi paradoks, który sporo mówi o tym miejscu i o Newmanie. Niepozorna wioska, położona z dala od oksfordzkich splendorów, była świadkiem rzeczy wielkich, które się dokonały w życiu przyszłego błogosławionego.

A mogły one mieć miejsce w Londynie, gdzie John Henry Newman się urodził w 1801 roku, spędził szczęśliwe dzieciństwo i nawiązał przyjaźń z Chrystusem. Tam też zakiełkowała w nim myśl o celibacie. Mogły się te wielkie sprawy dokonać także w uniwersyteckim Oksfordzie, gdzie przyszły kardynał rozpoczął błyskotliwą karierę akademicką i kościelną. Kolejne miejsce to Birmingham, gdzie Newman w 1847 roku założył Oratorium – stowarzyszenie księży katolickich żyjących według reguły św. Filipa Neri. Bywał też poza Anglią. Podczas podróży nad Morze Śródziemne w 1832 roku zachorował i był bliski śmierci, ale przeczuwał, że Bóg ma jeszcze dla niego pracę do wykonania na ziemi.

Te wszystkie punkty na mapie życia kardynała są oczywiście istotne, ale Littlemore zajmuje szczególne miejsce. Widocznie Bóg lubi prowincję, skoro na niej przygotował dla Newmana pustynię i Betlejem.

Littlemore nie jest dziś zbyt piękną miejscowością, leży z dala od głównych oksfordzkich tras turystycznych. Jest tu wiktoriański kościół anglikański St Mary & St Nicholas – parafii przewodzi pani pastor. Kościół został zbudowany dzięki Newmanowi, bo Littlemore było filią jego oksfordzkiej parafii St Mary. Niedaleko od anglikańskiego wybudowano kościół katolicki pw. bł. Dominika Barberi (o nim jeszcze będzie mowa). Kościół graniczy z pubem. Za nim stoi budynek zwany The College – kamienny, jednopiętrowy, z popiersiem kardynała na dziedzińcu. Rzeźba „patrzy” wprost do ogródka pubu.

Ten układ w przestrzeni symbolizuje główne tematy życia Newmana. To Kościół anglikański – ukochany i sprawiający ból, bo coraz dalszy od źródeł. I Kościół katolicki, który Newman wybrał na swój dom. Nawet pub położony między świętymi miejscami ma znaczenie: mimo że Newman miał wstęp na salony świata, interesowało go życie zwykłych ludzi. Był przede wszystkim pasterzem. Przed wygłoszeniem kazania medytował nad jego treścią. Ludzie tę autentyczność wyczuwali, kazań Newmana słuchały tłumy. Odwiedzał domy swoich parafian, dbał o to, by ich dzieci miały co jeść i w co się ubrać. Kochał proste życie, dlatego pokochał Littlemore.

Wróćmy do The College. Zanim Newman kupił budynek, mieściła się w nim baza pocztowa – miejsce odpoczynku dla posłańców ważnych wiadomości. John Henry Newman potrzebował odpoczynku, zatrzymania w drodze, bo był niepewny jej kierunku. Stało się to po napisaniu słynnego Tract 90, kiedy to prominenci Kościoła Anglii oskarżyli go o atakowanie protestanckiego charakteru anglikanizmu. Newman należał do Ruchu Oksfordzkiego (traktarian). Jego celem było odnowienie anglikanizmu przez podkreślanie Tradycji, odnowę liturgii, zachętę do zakładania zakonów. Newman jednak coraz bardziej zbliżał się w poglądach do Rzymu. Littlemore było dla ponadczterdziestoletniego księdza pustynią, na której „Bóg będzie mówił do jego serca”. Zamieszkał tam w 1842 roku i prowadził surowe mnisze życie – z postem, nocną modlitwą, intensywnym studium.

Bóg przyszedł i przemówił przy kominku w bibliotece, która kiedyś była stajnią pocztowych koni. W październiku 1845 roku do Littlemore przybył włoski misjonarz, pasjonista Dominik Barberi. Był to podziwiany przez Newmana Boży szaleniec, bo tylko szalony Włoch marzyłby o spędzeniu życia w Anglii, gdzie pogoda kapryśna, a katoliccy księża bywali obrzucani kamieniami. Owego jesiennego wieczoru o. Dominik zmókł na deszczu. Kiedy suszył się przy kominku, do biblioteki wszedł John Henry Newman. O. Barberi pisał później: „…cóż to był za widok, ujrzeć u moich stóp Newmana błagającego mnie o spowiedź i przyjęcie do Kościoła katolickiego. I tam przy ogniu rozpoczął spowiedź generalną z niezwykłą pokorą i pobożnością”.

Korona cierniowa

Jest złota i zdobna. Wisi z prawej strony ołtarza kaplicy w The College. Korona cierpień Chrystusa, których życie nie oszczędziło kardynałowi Newmanowi. Kaplica, gdzie został przyjęty do Kościoła katolickiego, i przylegająca do niej sypialnia były świadkami jego bólu. Tu pisał listy pożegnalne do swoich anglikańskich przyjaciół. Nie miał wątpliwości, że Kościół rzymski to jego dom, ale to nie koiło bólu rozstania z tym, co znane.

Newmana spotkał ostracyzm ze strony Ruchu Oksfordzkiego, środowiska uniwersyteckiego. Przejść na katolicyzm oznaczało wówczas w Anglii zejść kilka stopni niżej w hierarchii społecznej. Ponadto wśród katolików wielu było takich, którzy zachowywali się wobec Newmana jak starszy syn wobec młodszego w przypowieści o synu marnotrawnym. Podejrzane było jego heretyckie pochodzenie, kariera uniwersytecka, umiłowanie wolności sumienia, otwarcie na nowe prądy myślowe, takie jak teoria ewolucji Darwina. Katolicka część życia Newmana była, po ludzku sądząc, połowicznie tylko udana. Trudności w zakładaniu oratoriów w Birmingham i Londynie, tworzenie katolickiego uniwersytetu w Dublinie w atmosferze podejrzliwości, to tylko niektóre niepowodzenia. Podejrzewano go także o częściowe i wyrachowane nawrócenie. Dopiero ostatnia dekada życia Newmana przyniosła mu pocieszenie. Konwertyta zdołał skutecznie obronić swój katolicyzm przed adwersarzami w dziele Apologia pro vita sua. Zasługi przypieczętowała godność kardynała, nadana mu 11 lat przed śmiercią, w 1879 roku przez Leona XIII.

Korony w kaplicy w Littlemore nie umieścił kardynał, ale siostry z nieznanej w Polsce wspólnoty Duchowa Rodzina „Dzieło” (nie mylić z Opus Dei). Wspólnota opiekuje się The College w Littlemore (formalnie budynek należy do księży oratorianów). Symbolem zgromadzenia jest właśnie korona cierniowa. Obecność sióstr w Littlemore to nie przypadek. Założycielka „Dzieła” Belgijka Julia Verhaege (1910–1997) po przeczytaniu antologii tekstów Newmana miała powiedzieć: „Moja dusza znalazła brata!”. Tak jak on kochała Kościół, sakramenty i Tradycję. Leżała jej też na sercu jedność Kościoła. To główny charyzmat wspólnoty, którą tworzą bezhabitowe siostry, kapłani, diakoni, bracia i rodziny. – Nie mamy określonego apostolatu, możemy robić wszystko, o co zostaniemy poproszone. Matka Julia mówiła, że nieważne, jaki jest rodzaj pracy, ale to, czy wykonujemy ją z miłością – zaznacza siostra Bianka, Austriaczka, która oprowadza zwiedzających po Littlemore.

Przyjaźń „Dzieła” z kardynałem Newmanem umacniała się przez doktoraty pisane przez siostry, sympozjum newmanowskie zorganizowane w latach 70. w Rzymie, w końcu poprzez założenie Międzynarodowych Centrów Przyjaciół Newmana w Rzymie, austriackiej Bregencji, Budapeszcie i oczywiście w Littlemore.

Siostra Bianka opowiada, że matka Julia miała dar rozeznawania znaków czasów. Już w latach 50. XX wieku, gdy katolicyzm w Europie miał się dobrze, mówiła, by cenić kościoły i kapłanów, bo przyjdzie czas, kiedy będzie ich o wiele mniej. Nie pomyliła się: korona cierniowa dalej rani Ciało Chrystusa. Ta z Littlemore ma jednak ostrza cierni skierowane w górę, do nieba.

Stolik ołtarz

Stolik jest niewielki, w kolorze ciemnego złota. Ma regulowany blat, żeby można było wygodnie na nim pisać. Do dziś stoi w bibliotece The College. Przed laty czuł dotyk ręki Newmana i ruchy pióra po papierze. Był świadkiem powstania jednego z najbardziej znanych jego dzieł, Eseju o rozwoju doktryny chrześcijańskiej. Pisząc je, Newman był coraz bliższy przekonania, że to Kościół rzymski ma pełnię prawdy. Na tym stoliku, z braku ołtarza, ojciec Barberi odprawił pierwszą mszę świętą po konwersji Newmana. Co za piękny symbol uświęcenia pracy rozumu szukającego prawdy oraz pracy pisarza!

John Henry Newman żył z piórem w ręku. Ponoć nie rozstawał się z nim nawet w czasie modlitwy. Precyzja i przejrzystość argumentacji, wszechstronność umysłu i barwna wyobraźnia to cechy stylu kardynała. Eseje i traktaty filozoficzne oraz teologiczne, artykuły w czasopismach, kazania, listy, powieści i poezja uczyniły z niego jednego z największych pisarzy wiktoriańskiej Anglii. Do jego najwybitniejszych dzieł należy wspominana już Apologia pro vita sua i cykl wykładów Idea uniwersytetu. Edward Elgar skomponował muzykę do poematu The Dream of Gerontius o przechodzeniu duszy ludzkiej z życia ziemskiego do rzeczywistości Bożej. Hymn Lead kindly, Light napisany w czasie jego „podróży nawrócenia” w latach 30. XX wieku, jest śpiewany do dziś.

Pisanie było pasją Newmana w szerokim znaczeniu tego słowa, to znaczy było rozkoszą i męką jednocześnie. Poprawiał swoje teksty bez końca, aż do źródlanej przejrzystości myśli, którą do dziś delektują się jego czytelnicy.

Kardynał nie traktował jednak swojego pisarstwa ze zbytnim namaszczeniem. Ironizował, że „święci nie są ludźmi pióra (…), nie piszą baśni”. Ale pomylił się, na szczęście. Pisarze będą mieli w nim wyrozumiałego patrona.

Różaniec

Siostra Bianka chciała pewnego razu przynieść zwiedzającym Littlemore różaniec. Nie ma go, ktoś z domowników z The College znów go sobie pożyczył. Ciągle tak się dzieje. Widocznie różaniec ma misjonarską potrzebę wędrowania między ludźmi, choć zawsze wraca na swoje miejsce. Jest zwyczajny, czarny, lekko wytarty. Należał do Johna Henry’ego Newmana.

To właśnie na nim swój pierwszy różaniec w życiu odmówił Michael Pitt-Payne, który z żoną Ann należy do najwierniejszych przyjaciół Littlemore. Anglikanin Michael, tak jak John Henry Newman postanowił zostać katolikiem i tak jak Newman złożył wyznanie wiary w kaplicy w The College. Miał w chwili konwersji 60 lat, ale jego droga do Rzymu zaczęła się wiele lat wcześniej, od ślubu z katoliczką Ann. Pewnego dnia jeden z ich trzech synów zbuntował się: nie będzie chodził do kościoła, bo tata nie chodzi. Michael spędził wtedy godzinę na modlitwie w kościele katolickim. Usłyszał w duchu, że ma chodzić z rodziną na niedzielne msze święte. Tak się też stało. Powoli pracował nad akceptacją tego, co mu się nie podobało w katolicyzmie: kult Maryi, inne rozumienie sakramentów, papiestwo. Pomógł Michaelowi m.in. przykład duchownego, który go chrzcił, a później sam został katolikiem.

W rodzinie Pitt-Payne nawrócenie na katolicyzm to tradycja. Kiedy Ann przyjmowała Pierwszą Komunię Świętą jej ojciec też przyjmował Ciało Chrystusa po raz pierwszy. Pamięta, jak tata tłumaczył jej swą decyzję: „Wy, dzieci, płynęliście z mamą w jednej łodzi coraz dalej, a ja stałem w miejscu”. O Ann pewien angielski biskup wyraził się, że jest „relikwią Newmana pierwszej klasy”. Babcia Ann korespondowała z ostatnim nowicjuszem konwertyty ks. Denisem Thielem, a także znała wychowawcę braci Tolkienów, ks. Francisa Morgana. Natomiast bracia babci Ann nieśli trumnę z ciałem kardynała na pogrzebie.

Dziś Michael i Ann zbierają fundusze dla Littlemore, doradzają siostrom w sprawach organizacyjnych. Jeden z ich synów projektuje ogrody, pomógł im w rozmieszczeniu roślin w The College. Musiały koniecznie być lwie paszcze – ulubione kwiaty Newmana. Trzeba się szykować na większe zainteresowanie Littlemore po beatyfikacji. Wspólnota sióstr powiększyła się już o jedną osobę, wydano książkę o kardynale i Littlemore, dokupiono filiżanek do herbaty… Michael, z zawodu księgowy, to człowiek praktyczny, uważa, że jest jeszcze dużo do zrobienia. – Bo kiedy ludzie się modlą, czasami nie są gotowi na to, że ich modlitwy mogą być wysłuchane – śmieje się.

Michael nie sądzi, że Newman miał wpływ na jego nawrócenie. Podobnie Ann mówi o swoim ojcu. Jednak modlitwa na różańcu kardynała i to, co małżonkowie robią dla Littlemore, mówią co innego. Zatem miejcie się na baczności, pielgrzymi udający się na podoksfordzką pustelnię – dotknięcie relikwii może zmienić wasze życie.

Bóg lubi prowincję
Jolanta Brózda-Wiśniewska

urodzona w 1974 r. – dziennikarka, publicystka, krytyk muzyczny, absolwentka Akademii Muzycznej w Poznaniu. W latach 2000-2008 dziennikarka działu kultury "Gazety Wyborczej" w Poznaniu. Publikowała także w "Uważam Rze", "...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze