Kiedy nastolatek zaczyna przeżywać jakieś niepowodzenia i frustracje i nie umie sobie z tym poradzić, to jesteśmy bardzo zdziwieni, dlaczego to dziecko jest takie słabe psychicznie i się załamuje. A odpowiedź jest banalnie prosta: Bo nie zostało zaszczepione stresem, czyli w warunkach bezpiecznych, pełnych miłości i akceptacji nie pozwalano mu trenować dzielności.
Rozmawiają Aleksandra Sommerfeld i Katarzyna Kolska
Nie tak dawno jeden z kierowców poznańskiego autobusu stanął w obronie pasażerów, którzy byli zaczepiani przez innych pasażerów znajdujących się pod wpływem alkoholu. Dla kierowcy skończyło się to dramatycznie – pobity, z obrażeniami trafił do szpitala. A następnego dnia wszystkie gazety o nim pisały. Czy o tym człowieku możemy powiedzieć, że był odważny?
Odwaga, zgodnie z definicją, to zdolność utrzymania aktywności mimo odczuwanego lęku. Czyli, mówiąc prościej, odważny jest człowiek, który się boi, ale mimo to działa, dlatego że w bilansie zysków i strat pokonanie tego lęku jest dla niego większą wartością niż poddanie się mu. Jest jeszcze inna definicja, którą bardzo lubię, mówiąca o tym, że odwagą jest podążanie w kierunku, z którego inni uciekają. Mówimy wtedy o męstwie, o heroizmie, o położeniu życia na stos – czyli o kimś, kto idzie ratować kogoś z pożaru, kto wejdzie na barykady, kto będzie gotowy poświęcić swoje życie w imię wyższych wartości. I to jest jeden koniec definicji. Na drugim końcu są osoby, które w ogóle nie odczuwają lęku, czyli działają w sposób nieadekwatny do bodźców, są brawurowe, nie mają bezpiecznika, który kazałby im to działanie wyłączyć. W psychologii mówimy wówczas o psychopatach, a ich zachowanie nie ma nic wspólnego z odwagą.
A wspomniany kierowca autobusu? Był dzielny?
Nie mam pojęcia, nie wiem, jakie wartości są dla niego ważne. Najczęściej ludzie, którzy robią coś takiego, działają bardzo instynktownie, bo tego typu sytuacja nie pozwala na refleksję, na bilans zysków i strat. To jest odruch empatii, współodczuwania. Ktoś tak się zachowuje, ponieważ obawia się o los i życie innych ludzi.
Nie każdy jest empatyczny.
No nie.
Tego się uczymy?
Oczywiście. Nie wyjmie się z próżnego naczynia. Najpierw trzeba do niego nalać. Tej wrażliwości uczymy się przez modelowanie, czyli mechanizm, który w sposób nieświadomy każe nam naśladować pewne zachowania.
Dziecko uważnie obserwuje…
No i widzi na przykład tatę, który daje klapsy starszemu dziecku i mówi podniesionym tonem: Nie wolno bić młodszego brata! Mamy tu dualizm między przekazem werbalnym a niewerbalnym. Żeby kogoś ukształtować i wychować na empatycznego, wrażliwego człowieka, musimy być spójni w tym, co robimy i co mówimy.
Ale empatia nie zawsze idzie w parze z odwagą.
To prawda. Są ludzie bardzo empatyczni, którzy zarażają się cudzym uczuciem. Ktoś podchodzi do kogoś i czuje to samo. Ty się trzęsiesz – i ja się trzęsę. Ty płaczesz, ja płaczę, ty się śmiejesz, ja śmieję się z tobą. Taka empatia daje nam poczucie bliskości i zrozumienia, bo ktoś jest z nami w tym, co przeżywamy. Tyle że tacy ludzie są cudowni, ale bardzo mało użyteczni, bo oni się zatrzymują na
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń