fot. krakenimages / unsplash

Barwny życiorys kury domowej

Oferta specjalna -25%

List do Rzymian

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 54,90 PLN
Wyczyść

Jako młoda matka często tęskniłam za atmosferą korporacyjnego świata i kolegami, których przyszło mi zostawić. Moje dzieci nigdy mi nie mówiły: „Mamo, ale ty świetnie zmieniasz pieluchy!”.

Dzisiaj z odpowiedzią na standardowe i znienawidzone przez wiele matek pytanie o pracę nie mam żadnych problemów. Jednak przez wiele lat wydawało mi się, że muszę dokładnie wyjaśniać moją sytuację, opowiadając o wcześniejszych zawodowych osiągnięciach, jak i o tym, że w związku z nieprzewidywalnymi godzinami pracy mojego męża zdecydowałam się zostać mamą na pełen etat. Prawie przepraszającym tonem starałam się ubarwić życiorys kury domowej, rozprawiając o swoim zaangażowaniu w akcje społeczne lub jakiekolwiek inne zajęcia, które przekonałyby mojego rozmówcę, że oprócz wysiadywania w domu, oglądania telenowel, zmieniania pieluch i objadania się cukierkami posiadam jeszcze jakieś inne talenty.

Teraz na pytanie o zawód bez wahania odpowiadam: „Jestem mamą!”. Tak po prostu. Entuzjazm dla powołania, które wypełnia moje serce, mówi sam za siebie. Jeśli ktoś nadal chce ze mną rozmawiać, to się dowie, że piszę, projektuję strony internetowe i prowadzę własny biznes. Jeśli nie, to nic nie traci, bo to bycie mamą jest moim życiowym powołaniem, które definiuje mnie jako osobę i sprawia mi największą radość.

Twoja odpowiedź na Boże wezwanie

Stając się mamą, każda z nas w wyjątkowy dla siebie sposób odpowiedziała na wezwanie Boga. Choć drogi, które nas doprowadziły do tego powołania, i okoliczności, w których przyszło nam je realizować, są tak różne, wszystkie zgodnie powtarzamy za Maryją: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1,38).

Bycie matką jest naszym zawodem. Dzięki łasce Boga wraz z naszymi mężami jest nam dane przyjąć nowe życie na ten świat. Czy to przez poczęcie, adopcję czy rodziny łączone wspólnie wychowujemy i troszczymy się o codzienne potrzeby naszych dzieci i współmałżonków. Przekazujemy naszym rodzinom skarb wiary i dbamy, by umożliwić im zdobycie odpowiedniego wykształcenia. Zajmujemy się domem, karmimy naszych bliskich i staramy się za wszelką cenę nie zwariować.

Jak mawiała błogosławiona Matka Teresa: „Nie liczy się wcale wspaniałość twego działania, ale miłość, jaką w nie włożyłeś”. Zawsze staram się pamiętać o tej prostej prawdzie, kiedy znów muszę zrobić pranie, umyć podłogę lub nakarmić dwóch wiecznie głodnych chłopców. Zaczynam każdy dzień od modlitwy, błagając o wstawiennictwo św. Teresę z Lisieux i pamiętając jej słowa: „Bez miłości nawet najwspanialsze czyny nic nie znaczą”. Sumiennie staram się podążać moją wersją „małej drogi”, traktując każde codzienne zadanie jako wyraz mojej miłości do Boga, który tak obficie mnie pobłogosławił.

Supermama

Niestety, w ciągu ostatnich kilku lat tematy związane z pracą i zatrudnieniem podzieliły środowisko matek i stały się powodem chorego wyścigu. Tak naprawdę, niezależnie od tego, czy sytuacja rodzinna zmusza kobietę do pracy w domu czy poza nim, macierzyństwo jest zajęciem na pełen etat.

Potwierdza to przykład mojej własnej matki, która w czasie naszego dzieciństwa wielokrotnie zmieniała pracę. Kiedy byłam dzieckiem, mama, nauczyciel z zawodu, zajmowała stanowiska w różnych szkołach. Przez wiele lat nie pracowała, poświęcając się wychowywaniu pięciorga psotliwych dzieci. W czasie szczególnie ciężkiego okresu finansowego, kiedy przez kilka lat wydatki w naszym domu były wyliczane co do dolara, pracowała na nocnej zmianie w firmie telefonicznej, w ciągu dnia zaś zajmowała się domem, dzieląc czas między dzieci i sen.

Moi rodzice, jako zgrany zespół, zapewniali nam odpowiednią opiekę i budowali siłę swojej rodziny i małżeństwa na fundamencie wiary. Kiedy pytano mnie jako małą dziewczynkę, czym zajmuje się moja matka, niezależnie od tego, czy była gdzieś zatrudniona czy nie, odpowiadałam, że „Jest mamą”. Ta odpowiedź nadal przychodzi mi z łatwością, ponieważ moja matka zawsze realizowała swoje powołanie, dając z siebie wszystko.

Na mojej drodze spotykam niesamowite kobiety, które w wyjątkowy sposób realizują powołanie do macierzyństwa. Niektóre są zatrudnione na pełen etat w swoich domach, poświęcając się wyłącznie domowym obowiązkom. Inne pracują w pełnym lub częściowym wymiarze godzin jako prawniczki, kobiety biznesu, nauczycielki lub pracownice służby zdrowia. Wiele moich przyjaciółek samodzielnie zajmuje się kształceniem swoich dzieci w ramach edukacji domowej, a niektóre znajdują nawet czas na prowadzenie własnego biznesu, godząc to antyrodzinne zajęcie ze skomplikowanym harmonogramem drzemek swoich dzieci. Pozostałe mogą liczyć na pomoc mężów, którzy zdecydowali się w pełni przejąć obowiązki domowe i poświęcić się opiece nad dziećmi.

Sytuacje, w których znajdują się nasze rodziny, są diametralnie różne. Zadaniem każdej matki jest jednak przede wszystkim troska o dzieci i o ich wychowanie. Realizując powołanie do macierzyństwa, będziesz wiedzieć w głębi serca, czy rzeczywiście codziennie oddajesz Bogu „pierwociny” swojej pracy. Gdziekolwiek pracujemy, czy w domu, czy poza nim, musimy być dumne ze swojego dzieła i ofiarowywać je w modlitwie. Jako robotnice Bożej winnicy zadajmy sobie następujące pytania dotyczące własnej pracy:

Czy staram się usłyszeć Boże wezwanie? Czy żyję zgodnie z moim powołaniem?
Czy potrzeby mojego męża i moich dzieci są dla mnie najważniejsze?
Czy ofiarowuję swoje codzienne obowiązki Bogu?
Czy w pełni realizuję moje powołanie? Czy jestem dumna z mojej pracy, niezależnie od tego jak nieznaczna i nieważna wydawać się ona może innym?
Czy wykonuję moją pracę z radością? Czy jestem rozdrażniona, krytyczna, apodyktyczna, nieczuła wobec innych?
Czy wykonuję moja pracę z wyrachowania, z chęci posiadania lub dla pochwał?
Czy uwielbiłam już dziś Pana czynami i owocami mojej pracy?

Spacer po linie

Niestety, jest wiele takich dni, kiedy nie udaje mi się pozytywnie odpowiedzieć na te pytania. Kiedy moi synowie byli jeszcze mali, często czułam frustrację, niecierpliwość i zazdrość. W przypływie kryzysu pytałam sama siebie: „Dlaczego zrezygnowałam z mojej kariery? Czy ja oszalałam?”. Spędziłam zbyt wiele lat, ciągle porównując moich synów z innymi dziećmi i podchodząc zbyt krytycznie do nich i siebie samej.

Wszyscy chcemy słyszeć, że dobrze wykonujemy swoją pracę. Posada matki nie przewiduje jednak ani pochwał, ani pieniężnej premii. Przed nami długa droga, a na efekty naszych starań trzeba będzie czekać prawdopodobnie jeszcze wiele lat. Podczas gdy ze składaniem prania i myciem naczyń udaje nam się uporać błyskawicznie, pewne kwestie przypominają nam, że praca matki nigdy się nie kończy. Gdy chorowałam na raka piersi, w centrum onkologicznym spotkałam Rose, osiemdziesięciodwuletnią matkę, która codziennie przywoziła swoją córkę na naświetlania. – To moje zadanie, by troszczyć się o swoją córkę – powiedziała mi pewnego razu. Te słowa pomogły mi zrozumieć, że macierzyństwo to zawód na całe życie.

Niezależnie od tego, czy pracujesz w domu, czy poza nim, czy osobiście zajmujesz się edukacją swoich dzieci, czy bierzesz udział w działalności społecznej, każdy twój dzień przypomina spacer po linie, kiedy jakimś cudem starasz się utrzymać wszystko we właściwej równowadze. Spójrzmy na kilka elementów, które mogą ci pomóc pogodzić codzienną pracę z twoim powołaniem:

Znajdź czas, by zastanowić się nad celem twojej pracy. Jeśli kariera jest dla ciebie ważniejsza niż macierzyństwo, przemyśl, co motywuje cię do pracy. Czy twoja praca służy innym? Czy rozwijasz się kosztem rodziny?

Niezależnie od charakteru twojej pracy jesteś częścią zespołu, którego sukces zależy od połączonych starań rodziców i dzieci. Szczególnie jednak tym z nas, które nie pracują zawodowo, czasem się wydaje, że są całkowicie odpowiedzialne za prowadzenie domu. Dlatego pamiętaj, by regularnie rozmawiać z mężem o twojej codziennej pracy, potrzebach i obawach i pozwól mu się wspierać w domowych obowiązkach. Nasi mężowie nie potrafią czytać w myślach. To, co my interpretujemy jako nieczułość na nasze potrzeby, jest zwykłą niewiedzą. Zupełnie jak zawodowcy, gromadzący się na comiesięcznych naradach, tak i my musimy spotykać się na domowym froncie, by opracować wspólny plan gry oraz długo- i krótkoterminowe strategie przetrwania.

Jeśli jesteś zatrudniona poza domem lub prowadzisz biznes w domu, rozmawiaj regularnie ze zwierzchnikiem i kolegami z pracy o twojej sytuacji jako pracującej matki. Informuj ich o sprawach, które mogą mieć wpływ na wydajność twojej pracy. By z powodzeniem wywiązać się zarówno z domowych, jak i zawodowych zobowiązań, zasugeruj twoim pracodawcom konstruktywne rozwiązania, proponując na przykład alternatywne godziny pracy.

Zgromadź grupę osób, na których możesz polegać. W codziennej modlitwie zawierzaj Bogu swoje potrzeby i intencje. Szukaj wsparcia u rodziny i przyjaciół, którzy mogą pomóc ci w kwestiach pracy, i okazji, by się odwdzięczyć. Jeśli w wychowaniu twoich dzieci biorą również udział opiekunki lub nauczyciele, spotykaj się z nimi, by skorzystać z ich pomocy.

Gdziekolwiek pracujesz, rób sobie regularne przerwy, by pokrzepić duszę, umysł i ciało. Bycie mamą wymaga od nas wielkiego emocjonalnego zaangażowania i fizycznego wysiłku, dlatego w czasie dnia pracy pozwól sobie na odpoczynek, by w tym czasie pomodlić się, pomilczeć, wziąć kąpiel z bąbelkami, pospacerować, wypić filiżankę kawy lub pogawędzić z przyjaciółką.

Jeśli wybrałaś drogę zawodową, postaraj się nawiązać współpracę z pracodawcą, który będzie podzielał twoje wartości i pochwalał twoje przywiązanie do rodziny. Niestety, w dzisiejszych gospodarczo niespokojnych czasach znalezienie wymarzonego stanowiska, które pozwoli nam pogodzić życie rodzinne z zawodowym, może okazać się niemożliwe. Jeśli nadgodziny, trudny dojazd, wygórowane oczekiwania pracodawcy przeszkadzają ci w wypełnianiu obowiązków matki, to czas najwyższy jeszcze raz dobrze przemyśleć sytuację zawodową. Możesz być zaskoczona, jak łatwo twoja rodzina będzie potrafiła dostosować do ciebie swoje przyzwyczajenia, by móc wspólnie spędzać czas na posiłkach i rozrywce. Można znaleźć wiele informacji i sugestie dotyczące ograniczenia i uproszczenia wydatków, co może czasem częściowo zneutralizować problemy z zatrudnieniem.

Jeśli jesteś mamą w pełnym wymiarze godzin, bądź dumna ze swojego miejsca pracy. Dzieci mogą sprawić, że prowadzenie domu stanie się prawdziwym wyzwaniem. Dbałość o czystość twojego środowiska pracy wpłynie na ogólną atmosferę w domu i ustrzeże cię przed depresją i frustracją. Po przebudzeniu zaplanuj nadchodzący dzień, uwzględniając niespodziewane zmiany, które może wymusić życie. Ubierz się i nie pozwól, by cokolwiek odciągnęło cię od wykonania twoich obowiązków do końca. Bądź dumna ze swojej pracy i każdego dnia dawaj z siebie wszystko.

Życie jak marzenie

Edyta Stein, katolicka neofitka i męczennica, kanonizowana później przez papieża Jana Pawła II jako św. Teresa Benedykta od Krzyża, mocno wierzyła w powołanie kobiet do związków, macierzyństwa i życia zawodowego: „Można powiedzieć, że w razie konieczności, normalna i zdrowa kobieta może wykonywać każdy zawód. Nie ma zawodu, który nie mógłby być wykonywany przez kobietę” – mówiła.

We współczesnym społeczeństwie każda kobieta powinna wiedzieć, że ma prawo żyć swoimi marzeniami. Często z troski o rodzinę na kilka lat musimy zapomnieć o tych marzeniach i aspiracjach, odrzucać propozycje awansu, ograniczać godziny pracy lub całkowicie z niej zrezygnować. Te zmiany mogą być bolesne.

Jako młoda matka często tęskniłam za atmosferą korporacyjnego świata i kolegami, których przyszło mi zostawić. Moje dzieci nigdy mi nie mówiły: „Mamo, ale ty świetnie zmieniasz pieluchy!”. Ale dziś, kiedy patrzę, jak, zdecydowanie zbyt szybko, wyrastają na młodych mężczyzn, wiem, że za nic w świecie nie oddałabym tych lat, kiedy mogłam się nimi opiekować jako mama.

Kiedy zostawiałam za sobą świat garniturów i aktówek, nie wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek będę tak spełnioną kobietą. Możliwość ofiarowywania każdego dnia Bogu i zgłębianie swojego powołania okazały się największym błogosławieństwem mojego życia. Choć dzieci już dorosły i nie potrzebują nieustannej opieki, to jednak moja praca nie jest jeszcze skończona, a wręcz przeciwnie – nabiera nowego i ekscytującego znaczenia. Nadejdzie też czas na nowe marzenia, aspiracje i pomysły na karierę. Mam nadzieję, że każda z was doświadczy tej samej radości i satysfakcji, mogąc odpowiedzieć na Boże wezwanie i ofiarować swoje życie dla wyższych celów.

Świadectwo wiary

Słowo awodah oznacza w języku hebrajskim zarówno „pracę”, jak i „uwielbienie”. W Księgach Rodzaju i Wyjścia używane jest zamiennie w obu znaczeniach, co obrazuje założenie, że możemy uhonorować Boga naszą pracą. Ten ścisły związek między pracą a uwielbieniem dostrzegał Jan Paweł II, pisząc w encyklice Laborem exercens:

Praca jest dobrem człowieka — dobrem jego człowieczeństwa — przez pracę bowiem człowiek nie tylko przekształca przyrodę, dostosowując ją do swoich potrzeb, ale także urzeczywistnia siebie jako człowiek, a także poniekąd bardziej „staje się człowiekiem”.

Jako katoliczki i kobiety jesteśmy często wzywane do wykorzystania naszych talentów dla dobra rodziny i wspólnoty wierzących. Korzystając z Bożych darów i będąc posłuszne Jego Słowu, urzeczywistniamy awodah, uwielbiając Stwórcę naszą pracą.

Często wydaje się nam, że świadczenie o Bogu polega na mniej lub bardziej subtelnych próbach poruszania tematu wiary w codziennych rozmowach. Awodah pokazuje, że gdziekolwiek się znajdujemy, nasza uczciwa, sumienna i lojalna praca jest nie tylko formą uwielbienia Boga, ale i świadectwem naszej wiary.

przeł. Katarzyna Dajskler

Niniejszy tekst jest fragmentem książki The Handbook for Catholic Moms (Mama na pełen etat), której tłumaczenie ukaże się nakładem Wydawnictwa W drodze.

Barwny życiorys kury domowej
Lisa M. Hendey

ukończyła studia z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi na Universytecie Vanderbilt, po kilku latach pracy zawodowej zrezygnowała z kariery i poświęciła się wychowaniu dwóch synów. W 1999 roku założyła katolicki portal i...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze