Dużo się mówi w tych dniach o artykule 5 Traktatu NATO, stanowiącym, że zbrojna napaść na jednego z członków tej organizacji będzie równoznaczna z agresją na wszystkich i spotka się z odpowiednią reakcją wspólnoty.
To, co się dzieje w Ukrainie, już dawno uruchomiło „artykuł pierwszy”, którego nie znajdziemy w żadnych międzynarodowych kodeksach. Nie trzeba do tego konferencji, kongresów, negocjacji. Ten artykuł istnieje w głowie i sercu każdego przyzwoitego człowieka. Odwołuje się do człowieczeństwa i empatii. Do ludzkich odruchów każących pomóc każdemu, kto tej pomocy potrzebuje. „Pierwszy”, bo nie ma spraw ważniejszych. Widzimy, jak dziś wygląda Polska. Kiedy słyszę język ukraiński – a słyszę go wszędzie – zazwyczaj pytam: Czy mogę jakoś pomóc? Nie zawsze zdążę zapytać, czasami ktoś zrobi to szybciej. Innym razem widać, że objuczeni Ukraińcy idą gdzieś pewnym krokiem, bo wiedzą, dokąd zmierzają. Ktoś na nich już czeka.
Byłem niedawno w mieście średniej wielkości, z grubsza sto kilometrów od Warszawy. Wracałem pociągiem, który zgodnie z rozkładem miał wyruszyć tuż po godzinie 22, ale został odwołany. Inny się spóźniał. Siedziałem więc w niemal pustej dworcowej poczekalni. Oprócz mnie były tylko dwie ukraińskie rodziny z dziećmi w wieku od czterech do ośmiu lat. Właściwie to nie były pełne rodziny. Same matki, bo ojcowie zostali, żeby walczyć.
Polskie małe dzieci o tej porz
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń